Co myślicie o pojedynku Spartakusa z Krassusem? Według mnie majstersztyk. Spartakus wspina się na wzgórze,
niszczy tuzin żołnierzy, "na szczęście" samemu odnosząc jakiekolwiek rany i dociera do Marka. Obaj wycieńczeni
toczą świetny pojedynek, gdzie szala zwycięstwa miota się na lewo i prawo, tak że zaczynałem wątpić, że scenariusz
będzie zgodny z historią. Gdyby nie włócznie, Spartakus z pewnością zmasakrowałby Krassusa.
Gra Liama w całym serialu była raczej bez zarzutu, ale to jak się rozwijał odnośnie mimiki i poruszania się było bardzo
przyjemne do oglądania, a finałowa scena na wzgórzu, kiedy miotał się cały we krwi, z oczami wyrażającymi szał
zemsty... no cóż, przewijałem ją ze 20 razy. Nie mam więcej słów na opisanie ostatniego odcinka. Godne zakończenie.
Proszę o opinie i barwne metafory na temat tej sceny. Oczywiście rozumiem, że negatywne mogą się pojawić. Serial nie
dla wszystkich. Pozdrawiam
Moment, kiedy Spartakus klęczał przebity dwoma włóczniami w okolicach serca - niewiarygodny, prawda jak wiele scen, ale mimo wszystko, to jak Marek czekał, oddając mu ten czas, był poruszający. Bardzo polubiłem Marka Krassusa. Ciekawie zbudowany pojedynek dwóch wielkich umysłów taktycznych sprawił, że nie mogłem go nie docenić.
Super była ta walka- choreografia, mimika i gra oczami Liama- to była jego najlepsza scena w całym serialu.
Moment. Spartakus był wycieńczony o wiele bardziej.
Sądzę że w normalnych warunkach taki Spartakus, Doctore, Crixus czy Ganicus,
by zmasakrowali bardzo szybko Krassusa. To byłby przecież pogrom i ośmieszenie.
Nie mówiąc już o honorowej walce na arenie :)
"Obaj wycieńczeni toczą świetny pojedynek"
Ja myślę, że Spartakus był o wiele bardziej wycieńczony. Krassus nim rozpoczął tę walkę cały czas tylko dowodził, dopiero potem rzucił się w wir wojny i zaczął walczyć ze Spartakusem ale żołnierze zabrali go z pola bitwy. Natomiast Spartakus walczył od samego początku, na wzgórzu musiał uporać się także z kilkoma żołnierzami, dopiero potem przystąpił do walki z nim. Myślę, że gdyby obaj walczyli mając równy zasób energii to Spartakus nie miałby tak dużych problemów z pokonaniem Krassusa, był od niego dużo lepszym wojownikiem. :)
haha bez dwóch zdań. Bynajmniej w to nie wątpię. Chodziło mi raczej o to że Spartakus będąc bardziej wycieńczonym walczył z również ale nie aż tak zmęczonym Krassusem, dlatego pokonanie go nie przyszło mu tak łatwo. dzięki temu mogliśmy obejrzeć w miarę wyrównany pojedynek bo nie można powiedzieć że Marek nie potrafił walczyć. Jego umiejętności były na wysokim poziomie i wycieńczenie Traka było dla niego korzystne
"Obaj wycieńczeni toczą świetny pojedynek, gdzie szala zwycięstwa miota się na lewo i prawo, tak że zaczynałem wątpić, że scenariusz
będzie zgodny z historią. Gdyby nie włócznie, Spartakus z pewnością zmasakrowałby Krassusa. "
Pamiętasz jak Krassus pokonał swojego nauczyciela-niewolnika-gladiatora? Scena, gdy niewolnik szykuje się do zadania ostatecznego cięcia a Krassus gołymi rękoma chwyta za ostrze, wyrywa miecz i zabija gladiatora szczególnie utkwiła mi w pamięci. Ten niewiarygodny wyczyn sprawił, że rzymianin poczuł się na tyle pewnie, iż chciał w ten sam sposób zabić Spartakusa. Gdy zobaczyłem jak Krassus przygotowuje się do zadania wcześniej wyuczonego ciosu pomyślałem, że właśnie w tym momencie zginie główna postać serialu. Byłem pozytywnie zaskoczony, że również w bezpośredniej walce Spartakus okazał się bardziej przebiegłym taktykiem od Krassusa. Moment, gdy Spartakus niczym wściekłe zwierze chwyta (jedna dłonią) za ostrze miecza wymiata, a sam bohater urasta do rangi mega-twardziela....
fajnie że to zauważyłeś. Też miałem w tym momencie takie samo uczucie. Gdybym nie obejrzał całego sezonu w dwa dni, pewnie bym o tym zapomniał ale ta scena była niesamowita bo pokazała widzowi kto ostatecznie okazał się lepszy
andy whitfield świetnie spełnił się w roli spartacusa, jednak to jak liam rozwinął tę postać - kosmos. z pewnością będę niejednokrotnie wracał do wszystkich sezonów. Ah i jeszcze... Vivat Gannicus. Gloria victis
Ciekawe jakby Andy zagrał ostatni pojedynek z Markiem :)))) strsznie mi go brakuje...ale koniec końców Liam w 3 sezonie znacznie się poprawił jako Spartakus ( w 2 mu to nie wychodziło za bardzo) a już ostatni odcinek , jego gra oczami , ta krew na twarzy, to jego cierpienie , jego wygląd, jego niecheć , wycieńczenie pokazały, poziom jaki reprezentował sobą Andy..poprostu pokazał mistrzostwo..szkoda ze to juz ostatni odcinek.