jeszcze 4 godzinki i pierwsi sparimaniacy zaczną oglądać :) W tym temacie proszę o wpisywanie wrażeń po obejrzeniu odcinka :)
Już odcinek się pojawił m.in. na thepiratebay. Ja zasysam :) Jak obejrzę to dam opinię, chyba że mnie tak zamuruje i nie będę w stanie słowa wydobyć :D
Pierwszy raz jak nie wytrzymałem do wieczora i obejrzałem w środku dnia (łapiąc opeer od małżonki, że "ancient porno" ważniejsze od porządków.
Cieszę się, że Crix i Sparty pożegnali się jak bracia, tak zawsze ten ich "związek" widziałem - oparty na braterstwie i wzajemnym szacunku, chociaż wszyscy podejrzewali że się pozabijają... To co DeKnight zafundował Crixowi, to piękny prezent - przecież oryginalnie padł krótko po Onomejosie, a tymczasem patrzcie - aż pod same bramy miasta... Crix przekozak.
I DeKnight daje sygnał - nie będzie pierd..olenia się z bohaterami. Każdy dostanie na co zasługuje. Czy rebeliant czy rzymianin. Dwa zwycięstwa? Rzymianie zwyciężą nad powstańcami. Ale żaden fan się z tego nie będzie cieszył, gdyż na koniec wyjdą na totalnych skór...wysynów.
Mały Tybek, postać wymyślona, dymający Cezara niczym obozową ciurę? Śmiech na sali, ale też oczko DeKnighta puszczone w stronę wszystkich niezadowolonych z "soft gey porno" w Spartacuse. Teraz każda zachwycona Nagronami panna zobaczy, że mili i dobrze wyglądający geje, też potrafią być niemili.
Że Tybek padnie to chyba nikt nie ma wątpliwości, prawda? Bo przecież każdy będzie miał swoje zwycięstwo w tym sezonie,a chyba wiadomo co teraz najbardziej interesuje Cezara, który ma tak zaorane dupsko, że musi walczyć spieszony :)))
Last moments of Undefeated Gaul - epic!!!
planem ekipy jest dokończyć serię, nie ma polotu, wszystko dzieje się mega szybko, widać że nie bardzo mogli sobie pozwolić na jakieś większe wydatki, łatwiej było kręcić gdy akcja rozgrywała się w ludus,
a Tyberiusz .......cóż wojownik się z niego zrobił co nie miara
ogólnie nie było bardzo źle, ale nie tego oczekiwałem po pierwszym i częściowo drugim sezonie
Powtórzę się z innego tematu: akcji i fabuły z tego sezonu spokojnie starczyłoby na 2 sezony. Byłby czas na rozwój sytuacji, dokładne przyjrzenie się bohaterom. W B&S były długie sceny rozmów - nie mniej pasjonujące niż walki na arenie. Jeżeli dobrze się przypatrzeć w tym sezonie rozmowy trwają najwyżej kilka minut i już lecimy z następną sceną.
z przychlastem było dziwnie, ale albo gdzieś czytałem/słyszałem albo sam sobie wymyśliłem, że młody i Cezar będą jakieś gejowskie stosunki mieli, a wyszło podobnie...
haha, myslałem, że padnę ze śmiechu jak Tyb wydymał Cezara.
Super sceny z walkami rebeliantów z rzymianami i przemowa Crixosa, a w tle zbliżajacy się legion- EPIC.
Śmierć Crixosa spodziewana, ale myślałęm że jeszcze załatwi Tyba, no cóż.
Cały odcinek w porządku, chociaż widać, że brakuje budżetu i wiele wątków jest skrócona.
SPOILER
Muszę przyznać, że jeśli o mnie chodzi to odcinek nie powalał. Poprzednie postawiły wysoko poprzeczkę i poza kluczowymi momentami jak : wcześniej oczekiwanym rozłamem, wydupceniem Cezara i ostatecznie śmiercią Crixosa dupy nie urywał. Sama śmierć gala też pozostawia wiele do życzenia. Szkoda, że tak to zostało przedstawione.
No niby jakiś sens w tym jest. Taki np super rewolwerowiec Jassie James został zabity przez jakiegoś śmiesznego Frosta. Ofierze losu Samomi z "Grze o Tron" udało się wykończyć "Innego", no to i dumny, niepokonany gal został załatwiony przez jakieś durnowatego konusa. Crixox dziwi się przynajmniej trochę?
Tybek zawiśnie na krzyżu. Cezar już się o to postara. Co do śmierci Crixosa to żal, że taki młokos zabił go.
A może i nie, ale tak czy siak zginie. Obejrzyj trailer 9 odcinka. Pewnie w walce z gladiatorami na arenie rebeliantów.
troche głupio zrobili, przez cały serial nie dał sie zaskoczyć i był czujny i nagle go zabili od tyłu. Chamsko ; p
dokłądnie, Tyberiusz stał się złamasem nr.1 w tym serialu
już teraz wiem, że popłaczę się z radości jak dostacnie w ciry
Dlatego jestem przeciwna śmierci głównych bohaterów na polu bitwy. Cyk i koniec.
I tak jestem zdziwiona, że to przeciągnęli tą scenę na tyle, że Kriksos miał czas pożegnać się wzrokowo z Naevią.
Bardzo wzruszający odcinek, który upłynął pod znakiem pożegnań, a co jedno pożegnanie, to większa gula w gardle.
No i dawno tak się nie poryczałam na żadnym serialu, normalnie jak jakaś baba.
Mało walk - imho na tą ilość bitew i potyczek powinno ich być więcej. I takie trochę nudne mi się wydawały w porównaniu z poprzednim odcinkiem. Podobała mi się walka w lesie. No i mamy jeszcze jedną kobietę wojowniczkę, nono, co się stało.
Scena porodu LOL nie wiem po co to było, ale było śmieszne :D oczywiście najbardziej zafascynowany porodem jest gej i King Spartakus - w ogóle po co oni są tam zawołani? Chyba tylko po to, żeby pokazać miętkiego Spartakusa z dzieciątkiem na ręku i dać mu kopa w dupę na drogę przez Alpy, żeby owe dzieciątko miało chatkę w Szwajcarii. No ale o, przynajmniej to było zabawne. No i Agron walący hasło o Jupiter's cock - OJP, dżizas wtf dude :D
No i od sceny rozmowy Kriksosa z Naevią już było wiadomo, jak się skończy ten odcinek. Ich rozmowa rozpoczęła całą serię pożegnań, szczególnie mgląca spojrzenie była scena Agrona i Nasira oraz 2 sceny Spartakusa i Kriksosa: pierwsza przejmująca w namiocie z cudownym podkładem muzycznym, druga tuż przed wymarszem - po prostu brak mi słów.
A co się działo u Rzymian? No tu mi się wszystko podobało, wszystko zostało postawione na głowie. Krassus już nie jest opanowanym geniuszem. Julek ZOSTAŁ POLUBIONY PRZEZE MNIE. Mnie, ludzie! MNIE! Największego hejtera na tym forum i pewnie na świecie! TAKIEGO Cezara mogę zaakceptować! Ohoho! No a Tybek? Ten mały szczurek? Ten mały zasraniec? Wydymał na koniec wszystkich. Raz nawet dosłownie. Nie powiem, bardzo mnie śmieszą te głosy oburzenia, że jak taki obszczymurek śmiał puknąć Cezara i zabić Kriksosa. Ale taki on właśnie jest, jego charakter jest jednym z najlepiej rozpisanych w tym serialu i jego ewolucja z syna bogatego Rzymianina do tego sku*wysyna, jakim się stał jest jednym z najciekawszych wątków w tym serialu.
Kiedy powalili Julka na stół pomyślałam sobie ŻARTEM, heh to idealna pozycja dla Tybka do.... O KU*WA O______O
No i dochodzimy do ostatniej sceny. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo spicz Kriksosa i późniejsza walka trochę mnie rozkojarzyły (bo były z deczka nudne), potem zobaczyłam co się stało z Agronem (okeeeej, nie ruszyło mnie jak powinno, ale o tym później) i zaczęłam się interesować na poważnie w momencie, kiedy Kriksos dostał włócznią pod poślednie ziobro i Tybek zarzucił cool hasłem do Julka. No i potem już z górki. No i tak... :C
No i muszę powiedzieć o najgłupszym wątku, jaki mogli zrobić. Czyli Agron zostawia Nasira i idzie na wojenkę "bo jest wojownikiem", Nasir się godzi, płaczliwa scena. Koniec. ŻE CO PROSZĘ? Wiedziałam, że maja się rozstać, ale byłam przekonana, że chodzi o jakąś misje samobójczą i poświęcenie Agrona ma na celu ochronę Nasira. TO wpisuje się w jego charakter, oddanie życia za ukochaną osobę. Ale tfurcy przekreślili cały budowany do tej pory logicznie związek, olali charaktery bohaterów i kazali im zrobić coś kompletnie wbrew ich dotychczasowej postawie. Co Agron myślał, że już nigdy nie będzie musiał walczyć odchodząc z Nasirem i TO jest dla niego największym poświęceniem? Czy ważniejsze dla niego było rozpruwanie flaków Rzymian od budowania życia z ukochanym? Po prostu - nie wierzę w to co zobaczyłam. I do tego Kastus i Nasir i ich szkolny pseudo-romansik. Bo Nasir jest typem człowieka, który będąc zakochanym w jednej osobie, buja się jeszcze w innych. Chyba mamy już jednego Gannikusa!
Dlatego, kiedy Agron padł na polu bitwy tylko wzruszyłam ramionami, bo już widzę te rzewne sceny, kiedy odzyska wolność.
Nie jestem ok z tym wątkiem. bardzo nie ok.
Trochę mnie też zdziwiła postawa Kriksosa i Naevii. W jednej chwili mówią o domku na przedmieściach z białym płotkiem, labradorem i tupotem małych stópek, po czym stwierdzają, że jednak uj, lepiej zabijać Rzymian. Hm. Dobra.
No i Kasiu, zgodnie z naszymi przewidywaniami, sprawa trójkąta Gannikusa rozeszła się po kościach.
Było też trochę śmiesznych scen: czyli powrót weselnej przyśpiewki My cock rages on, powrót Dzbanka Śmierci, Sparty rzucający się po miesiącach celibatu na babę i jego uśmiechnięta, zrelaksowana twarzyczka na drugi dzień :D, Gannikus odesłany z namiotu Spartakusa strategicznie zabierający wino, no i biedny Julek na piechotę *khem* (to nie było śmieszne, chodzi mi tylko o słowa Krassusa).
Bleh, mnie scena śmierci Crixusa też zaskoczyła - coś za łatwo poszło. No, ok, dostał niezły cios i gwiazdy pewnie mu się pojawił przed oczami, ale ile razy na arenie był gorzej raniony i jeszcze wstawał i powalał przeciwnika? Crixus posłusznie klęczący i godzący się ze swoim losem? Cholera, myślałam, że zacznie ryczeć jak lew i ostatkami sił będzie się rzucał jak kot w rui, a tu tylko nieme pożegnanie z Naevią typu "sorry, nie dało rady, wiesz, ci pieprzeni Rzymianie...". Ehm.
Tiberius - a niech go Jupiter's cock... wiecie... Czytałam komentarze w sieci, porównujące go do Joffreya z "Gry o Tron". Hell yeah!
No cóż, szkoda, że tylko dwa odcinki do końca. I szkoda mi bezmózgiego Gala - miał fajny zarost.
PS. Agron umarł? Ano, tak. Tak jakoś przeleciało.
W sensie, wiem, że dostał śmiertelny cios, a gwiazdy przed oczami były wielkości mgławic. Ale spodziewałam się jeszcze woli walki, a nie zrezygnowania (w końcu w tym serialu prawie-martwi jeszcze powalali przeciwnika na piach).
Kriksos został przeszyty nieco wyżej miejsca, gdzie tak samo oberwał Donar. Który miał jeszcze siłę prawie pokonać Cezara (nawiasem mówiąc, Julek wygrał tylko dlatego, że mu przyłożyl w ranę).
''ale ile razy na arenie był gorzej raniony i jeszcze wstawał i powalał przeciwnika?''
hahaha
nie wiem czy widziałeś, ale dostał cios włócznią na wylot i za moment i tak by umarł.
Rozumiem nasuwające się skojarzenia, ale jakoś nie mogę porównać Dżofreja z Tybkiem. Przecież ten gówniarz nie jest w stanie sam podetrzeć sobie tyłka i właściwie wszystkie jego sukcesy do zbiegi okoliczności i fakt, że znalazł się we właściwym miejscu i właściwym czasie. No i ma zaplecze. Wyobrażasz sobie tego gnoma gwałcącego Cezara? Nieeeee....
Fakt, że obaj ścieli głowy ulubieńcom publiczności nie czyni z nich takich samych ;)
No przeleciało z Agronem nie? I z całą resztą też. Tak w ogóle ta Wielka Bitwa u Bram Świętego Miasta Rzym..... przeleciała.
SPOILER
Jednak wiemy, że Agron przeżyje. Ostatnia walka świetna, ale po cichu liczyłem, że Crixus poskromi jeszcze kogoś, no szkoda, że mu się nie udało... W ogóle szkoda Crixusa, ale fajnie pokazali, jak z Agronem siekał na lewo i prawo.
Dopiął swego przynajmniej i pożegnał się z Braćmi. :)
SPOILER
Nim Spartacus odbije Agrona, ten zdąży zostać ukrzyżowany.
Przynajmniej tak wynika z promo 9 odcinka, ale pewności nie mam.
Jest scena, bodaj w drugim trailerze, gdzie Sparti wzywa lud do ostatecznej bitwy, a obok niego stoi obandażowany... Agron!
Agron będzie w grupie tych 5000 ludzi, których Krassus wymieni na swojego synusia.
Skąd wiemy, że Agron na bank przeżyje? niby ścieżka dźwiękowa filmu w skazuje, że ma być ukrzyżowany < z założenia żywy? >, a promo 9 odc nie mogę nigdzie w sieci odnaleźć, ale wydaje mi się mało wiarygodne, abyśmy zobaczyli go jeszcze w serialu na dwóch nogach....
SPOILER
Agron zostanie schwytany i ukrzyżowany, jednak Spartacus go 'odbije' i Agron przeżyje. Widać to chociażby na zdjęciu podczas przemowy Spartacusa - stoi cały w bandażach... Promo odcinka 9 można znaleźć na youtube i na nim widać scenę ukrzyżowania.
Dzięks, przed chwila wrzucilam promo 9 odc ale obejrzalam "po lebkach" bo obiad gotuje ;) Zaraz natapi analiza klatka po klatce ;)
Na promo, ktore wrzucilam nie ma agrona, wrzuc linka o ktorym wspomniales, chetnie obejrze, z gory dzieki
lepiej późno niż wcale :P
youtube. com /watch?v=gXS3Zq6TmQ0
osoba, która w 0:19 jest krzyżowana to właśnie Agron, możesz to zauważyć kiedy sekundę później odwraca głowę :c
Ja sobie wyobrażam, że on by komuś kazał zgwałcić Cezara, a sam by zaczął pisać pieśń o swojej waleczności i czuprynie lśniącej niczym tysiąc słońc ;-) Niemniej emocje, jakie wzbudza ta dwójka bohaterów jest podobna - jak na widok Joffreya przewraca mi się wątroba, tak na widok Tiberiusa skręcają się jelita (niestrawność związana z widokiem jego małych chytrych oczek gwarantowana).
Za szybko, za szybko. Decydująca bitwa dla Crixusa i całej reszty przecież! Śmiechy i chichy po pokonaniu pierwszego legionu, potem zonk i "ożeż, niech mnie pokrzywa pochlasta" na widok kolejnych, a następnie... No, trza było się dołączyć do Spartacusa, suckers.
Pffffthahahaha, tak sobie właśnie wyobrażam zachowanie Dżofreja - przecież on by się popłakał ze strachu na widok umięśnionych pośladków Cezara, nie wspomnę nawet o tym, że nie wiedziałby jak się do tego zabrać, jak inni paczo :D
Joff no way! Kazałby ser Merynowi to zrobić. Bo sam, brońcie bogowie, mógłby się zmęczyć i zapocić królewskie wdzianko. A właśnie to mi przypomina, że został tydzień do nowego sezonu.
Tak, tak prawie się zgadzam. Odcinek sponsorowany przez literkę "p", jak pożegnania. Jedne mniej, inne bardziej przejmujące, ale są wyznacznikiem tego, że już niedługo przyjdzie nam się żegnać z "Spartkusem". Skupienie się na Naevii i Kroksosie zwiastowało wiadomy koniec, o ile ich pożegnania były nawet wiarygodne, o tyle te płomienne mowy Kriksosa mnie nie przekonały. Za dużo ich już słyszałam. Lepiej by było, gdyby powiedział: "Chodźmy wyrzynać Rzymian!" - od razu bym poszła.
Zamiast śmierci Kriksosa wysunął się mi na pierwszy plan gwałt na Cezarze, zupełnie jak wczoraj cztery litery Koseckiego, jakby to było najważniejsze. Ale cóż niesmak pozostał. Ta scena była tak potrzebna, jak Spartakus z Agronem przy porodzie. Dziwny sposób na to, aby dowiedzieć się o pochodzeniu Kore, zresztą dużo to nie wniosło, bo Spartakus zgodził się z Agronem, aby pozwolić jej głodować ze wszystkimi.
Konflikt Cezara z Tyberiuszem rozwija się w kierunku, który nijak mi się nie podoba, ale faktycznie same postacie robią się coraz ciekawsze. Tybek dumny z tego, że zabił Kriksosa - jasne, włócznią w plecy to i ja bym umiała, dzbankiem też (Dzbanek Śmierci - powiało grozą - kiedy widzę dzbanek zastanawiam się, kto kogo tym razem).
Gannikus i jego tru loff są nudne, ale przynajmniej nie zabrali dużo czasu + Gannikus zrobił to, co potrafi najlepiej - wziął wino i poszedł. Dobrze, że Saxa sobie radzi i się nie ogranicza. Spartkusowi przydał się relaks, bo wyposzczony już był niemiłosiernie.
DeKnight zrobił nas w konia. Nie było wielkiej kłótni między Saprtakusem a Kriksosem - rozeszli się pokojowo. Kiedy po ekranie przetaczała się krwawa mapa Italii byłam przekonana, że te walki Krisosa and co. trwały długo, a tu nagle Cezar bez konia, cały jeszcze obolały po ostatniej tyberiadzie. Ostatnia walka też jakaś taka nieprzekonywująca, płonące kule, które nie zdążyłby się nawet rozpędzić z tej góreczki. Zgiełk walki i nagle cisza, bo mówią Rzymianie. Nie słychać szczękania mieczy, jęków konających, bo prawdziwy Gal umiera w ciszy. Przepraszam, kto ma dostarczyć tę głowę Spartakusowi, Naevia? DeKnight nie ma litości dla tej dziewczyny.
Na koniec Agron i Nasir (zaloty Kastusa pozostawię bez komentarza). Smutno się zrobiło, jak wczoraj po meczu, ale to jeszcze za mało, żebym uroniła łzy. Gdyby nie spojlery to przejęłabym się ranami Agrona, a tak czaru nie ma.
Pieśń "My cock rages on" jest nieśmiertelna i myślę, że spokojnie może pretendować do miana serialowego hymnu.
"płomienne mowy Kriksosa mnie nie przekonały" toteż znudziły mnie niemiłosiernie. Sorry stary, ale albo robimy to jak król Theoden (DEATH! DEATH! DEATH!) albo oszczędzamy sobie wstydu.
Gwałt na Cezarze jest naprawdę O____O sceną.
Ja mam w kuchni 3 (CZY!) gliniane dzbanki. Jestem pewna, że szykują zamach na moją głowę i spiskują z naszym kotem moje odejście do afterlife.
FAKTYCZNIE, oni lecieli po Italii jakby mieli piórka w dupie, nieludzkie tempo, bo dużo czasu nie upłynęło - Cezar jeszcze słaby był po przeżyciach. Totalny Blitzkrieg.
No ja się zbeczałam na scenie Agrona i Nasira, bo mnie wzrusza, jak ktoś płacze. No i Pana Hema zagrał naprawdę pięknie tą scenę. Ale już wtedy byłam WŚCIEKŁA i OBRAŻONA, za zrobienie z Agrona zwykłego ciula, a z Nasira bezwolnego chłopca. Ich związek, który do tej pory był na równi z Kriksosem i Naevią pod względem uczucia i równości partnerów - okazał się jeno pustą wydmuszką.
Agron miał w perspektywie niepewną, daleką od gwarancji przyszłość z Nasirem, albo bitwę, która opóźni znaczną część wojsk Krassusa i zwiększy dystans między Spartacusem i jego ludźmi. Rozumiem jego wybór, bo gdybym mógł znacząco (wszak młody German był jednym z generałów i posiadał nieprzeciętne umiejętności bojowe + jako takie doświadczenie w dowodzeniu, nabytek idealny do armii Niepokonanego Gala) przyczynić się do zwiększenia szans przeżycia osoby, którą darzę głębokim uczuciem w podobnej sytuacji, to bym się poważnie nad tym wyborem zastanowił. Szczególnie, że wojaczka rzeczywiście jest jedynym co Agron zna i umie robić. W tym odcinku tak jakby usunął się w cień, jeżeli chodzi o relacje Castus/Nasir i wydaje mi się że jedyne o co mu chodziło to po prostu zrobienie wszystko, żeby zabezpieczyć przyszłość kochanka, zwiększyć szansę jego przeżycia poprzez zaangażowanie się w atak na Rzym. To był jego wkład w tą miłość, którą dzieli z Nasirem. Przynajmniej tak to usprawiedliwiam.
Za surowa jesteś dla niego :C
Ramen. Polecam.
Dodam jeszcze, że Agron to jest prosty wojak, o czym sam (o ile mnie pamięć nie myli) wspominał. I takież jest jego podejście do wszelakich spraw, proste, pragmatyczne. Więc to też jakoś uzasadnia jego decyzję. Pokazał swoje oddanie i poświęcenie w sposób, jaki najlepiej potrafi. Walcząc.
"chodziło to po prostu zrobienie wszystko, żeby zabezpieczyć przyszłość kochanka, zwiększyć szansę jego przeżycia" tym samym Nasir został zrównany z kobietami i dziećmi wymagającymi protekcji. On nie potrzebuje opieki i poświęcenia. Byli do tej pory równi sobie, teraz brakuje, żeby Nasir porzucił miecz i ubrał kieckę. Czy Kriksos kazał Naevii zostać, żeby ją ocalić? Nie. Czy Naevii przeszło choć przez opuszczenie Kriksosa? Nic na to nie wskazuje. Wiec dlaczego para innych WOJOWNIKÓW się rozstaje w tak decydującym momencie ich życia?
"Pokazał swoje oddanie i poświęcenie w sposób, jaki najlepiej potrafi. Walcząc." ale odesłał Nasira z grupą właściwie nieuzbrojoną. Nawet tam mówią, że tyły grupy Spartakusa są niechronione. Więc pytanie: czy umiejętności wojenne Agrona bardziej przydadzą się Kriksosowi - który ma w ekipie SAMYCH chętnych do walki - czy słabo chronionej grupie niewalczących rebeliantów, w której na dodatek znajduje się ukochany?
Nie jestem surowa wobec Agrona i Nasira :D jestem wściekła na DeKnighta. To wszystko jest sprzeczne z tym, co do tej pory nam sprzedawał na ich temat. Kriksos pozostał wierny sobie i swojemu charakterowi do końca, a nawet nie był moim ulubieńcem :(
Z tym drugim argumentem masz rację - na tym polu można polemizować, ale dalej upieram się, że Kriksosowi, który miał jakąś szansę zwyciężyć, a jeśli nie to opóźnić rzymskie legiony, przydałby się dodatkowy dowódca. Agron/Nasir a Kriksos/Naevia to trochę inna bajka, pod względem oddania sobie nawzajem i bezbrzeżnej miłości - pewnie, można ich porównywać, ale w przypadku drugiej pary oboje wspominali, że są gotowi iść do "afterlife" i dopiero tam zaznać spokoju, a zanim to się stanie posłać do diabła jak najwięcej rzymian. Tymczasem Agronowi bardziej zależało na tym, żeby Nasir przed śmiercią zaznał spokojnego życia, nie wiem czy to wynika z niewiary w bogów (f*ck the gods), czy z czegoś innego, ale motywacje miał zgoła inne niż Crixus i Naevia, nie jest aż takim fanatykiem. A Nasir za nim nie polazł, bo on zrozumiał o co germanowi chodzi, powiedzmy że uszanował jego filozofię. Dlatego nie wydaje mi się to aż tak sprzeczne z tym, co scenarzyści serwowali odnośnie tej dwójki.
Nie :P Szczególnie że właśnie serfuję po necie, gdzie Nagron fanki tak sobie tłumaczą zachowanie Agrona, co zaczyna wyglądać troszkę jak usprawiedliwienie jego zachowania.
Oczywiście nie posądzam cię o bycie "fanką Nagronu" :P
Ale nie będę o to kruszyć kopii, wiec luzik :) No i może się okazać, że to właśnie ty miałeś rację i tak to później będzie tłumaczył Agron w kolejnym odcinku Mody na Sinuessę. Pozdrawiam ^^