Serial wymiata w przedstawieniu klimatów społeczno-obyczajowych w czasach prezydentury Trumpa, chwilami ociera się o dokument (ciekawy, przyznaję), ale scenarzyści mają moim zdaniem problem z prowadzeniem wątków fabularnych; zgodnie z prawami serialu każda z kluczowych postaci powinna mieć równolegle wątek prywatny, który przywiązuje widza do bohatera, w jakiś sposób buduje postać, a tu - co się zacznie jakaś ciekawa historia, zaraz znika bez żadnego wyjaśnienia. Główny watek uczuciowy - Lucca i Colin - pięknie rozwijający się w pierwszych 2 sezonach i dający kopa rozprawom sądowym, w 3 znika zupełnie, w sumie nie wiadomo dlaczego; wątek Mai, jej rodziny i jej partnerki (planowały ślub), na którym zbudowany jest 1 sezon, zostaje całkowicie zamknięty, bez żadnych wyjaśnień (nawet jeśli rodzice poszli siedzieć, wątpliwe, żeby córka zerwała z nimi kontakt); wątek trzech przyjaciółek, wspierających się wzajemnie, siłą rzeczy znika, kiedy ze scenariusza wylatuje Maja (też nie wiadomo dlaczego). Wątek śledczego i jego problemów imigracyjnych, też zostaje wycięty. Zaczynam 4 sezon, ale ten brak logiki w życiorysach postaci mnie mocno irytuje. Sama warstwa para-dokumentalna to za mało, żeby oglądać z zainteresowaniem serial, można sobie pooglądać wiadomości (amerykańskie oczywiście ;-) Czy jakaś litościwa dusza może mi zdradzić co z prokuratorem? Wraca?
Mam identycznie!
Przeszkadzają mi te poucinane wątki.
Dają dużo miejsca na dopowiedzenia...
Skoro jesteśmy przy tym temacie:
Maia rozstała się z Amy tak?
Na koniec 3 sezonu powiedziała coś o Waszyngtonie - tzn że się przeprowadza tam?
Wątek Mai kończy się nagle, bez żadnych informacji na temat jej relacji prywatnych; przyjmuje ofertę pracy w kancelarii tego zwariowanego prawnika, który traci uprawnienia do wykonywania zawodu w Chicago, więc przenosi praktykę do DC i proponuje Mai, żeby przeniosła się razem z nim. Koniec. Nie wiadomo, czy rozstała się z partnerką. W dotychczas nakręconych odcinkach (zdjęcia przerwano z powodu pandemii) już się nie pojawiła. A szkoda. Brakuje tej postaci.
''chwilami ociera się o dokument'', chyba zartujesz. Juz wiadomo ze niektore sprawy przedstawione w filmie i jak to twierdzsz prawdziwe okazały sie jak zwykle fake newsami, pseudo liberalne media kłamia by kłamac. Bełkot o moralnosci, a moralnosc Kalego, hipokryzja lewel himalaje. Nawet kilka razy złapali sie w swoja lewacka pułapke i ośmieszyli. tragedia, serial zapowiadał sie dobrze, a potem weszła polityka za bardzo , chyba po wypaleniu zioła.
ocenę pisałam po obejrzeniu 2 sezonu, to dość istotne; nadal twierdzę, że te początkowe sezony przedstawiają "klimaty społeczno-obyczajowe" [podkreślam] w sposób ocierający się o dokument. Miałam na myśli nastroje, opinie, oceny sytuacji z punktu widzenia amerykańskiej "middle class", słowem nie wspomniałam o polityce. Podsumowując - Twój komentarz jest mocno oderwany od mojej wypowiedzi, ale każdy ma prawo do własnego zdania. Zgadzam się, że w kolejnych sezonach serial bardzo traci, między innymi z powodu utraty tego początkowego realizmu; oglądanie 8 sezonu odpuściłam po 2 odcinkach i raczej nie wrócę.
long story short: przyszedl prawicowy chlopiec i sie splakal bo mu lewactwo prawice pokazalo w niekorzystnym swietle... paradne
Wszystko w tym serialu urywają bez wyjaśnienia, tak samo przecież potraktowali główne wątki sezonów - zabójstwa prawników, Klub Książki i Dyrektywę 618. Wraz z końcem sezonu każdy z tych wątków zostaje urwany, strasznie to było irytujące :/ A odejścia prokuratora strasznie mi żal, zgaduję że aktor nie chciał dalej uczestniczyć w projekcie, a szkoda, bo jego relacja z Luccą była jednym z niewielu ciekawych wątków (relacja Diane i Kurta też była ciekawa, ale w sumie bardzo jej było mało).
Również lubiłam tę parę. Sam serial polecam wszystkim lubiącym tematykę prawniczą.
Serial idealnie pokazuje wyobrażenia tzw. elit o prezydenturze Trumpa. Większość wystawek na ten temat jest po prostu nie na miejscu. Np ojciec wita syna który przedstawia swoją dziewczynę a ten pierwsze o co pyta to o prezydenturę Trumpa. To się mogło tylko zmieścić w jakiejś ciasnej główce. Wcześniej podobno stacja telewizyjna ze strachu przed trumpem dokonała autocenzury i nie wyemitowała odcinka serialu. To idealnie pokazuje w jakim świecie żyjemy - tak to nie wściekły tramp cenzuruje tylko tzw lewoskretni. Cancel culture to broń tych obrońców wolności spod znaku kochajmy wszystkich, oczywiście oprócz tych z którymi się nie zgadzamy. Ich można zmieszać obrażać wyrzucać z pracy, zabierać im dorobek życia w imię przekonań. Zresztą cały serial jest tym nafaszerowany jak bigos wędzonka. Jeszcze brakuje tylko żeby zły Trump wyskoczył z lodówki i zaczął mordować głównych bohaterów, przynajmniej serial by zyskał na dramaturgii.