Mam bardzo duże wątpliwości co do prawdomówności Cath… podczas jej rozmowy ze Stephenem wydawała się być bardzo nienaturalna i spięta. Dodatkowo jedna z ostatnich scen w szpitalu, gdzie Robert pytał się jej dlaczego nie powiedziała mu o tym kiedy wyszła książka, również wzbudziła moje podejrzenia. Mam wrażenie, że historia została wymyślona przez nią kiedy naprawdę palił już się jej grunt pod nogami, dlatego mając nóż na gardle posunęła się do tak podłego kłamstwa.
Generalnie film rewelacja; gra aktorska, napięcie, nacechowanie emocjami i klimat… naprawdę wielka gratka.
Mówiła prawdę.
W tej scenie gdzie Kline robi ognisko z fantów to sam przyznaje że w głębi duszy czuł że jego syn jest zwyrolem, tylko to wypierał. Sasha wróciła wcześniej do Londynu bo pewnie też jej zrobił krzywdę i dlatego jej matka nawrzucała jego matce, a potem totalnie się od nich odcięły. Na zdjęciu które Kline wyciąga z ogniska widać że Nick wszystko widział i dzieciaka straumatyzowało na resztę życia. A ten cały romans powstał w bujnej wyobraźni matki i wszyscy łyknęli jak pelikany że tak na pewno było i jak to sam Kline ładnie ujął - nikt nie kwestionował.
Faktycznie to co piszesz ma sens, ale nurtuje mnie to, że po tak traumatycznym przeżyciu poszła na drugi dzień na plażę jak gdyby nigdy nic, pozwalając sobie na zaśnięcie, mając obok dziecko, wiedząc jak niebezpieczny i do czego zdolny jest ten człowiek… to jest dla mnie conajmniej zaskakujące.
Ale ona nie poszła na luzie - mówiła że czuła się chora i wcale nie chciała iść, tylko młody ją tak męczył że poszła dla niego. A to że zasnęła - no cóż całą noc nie zmrużyła oka, więc nic dziwnego że padła.
Zresztą jak Kline próbuje drugi raz zabić Nicka to wycofuje się gdy ten zaczyna majaczyć: “mamo, proszę chodźmy” - imo to właśnie nawiązanie do tego wyciągania na plażę a dla Kline’a to jest przełomowy moment bo dociera do niego że jej relacja była prawdziwa. Serio bardzo ładnie to wszystko pospinali ze sobą :)
Bylam przekonana na 300% ze ojciec po latach odnajdzie Sashe i ta potwierdzi, ze Jon byl potworem skoro uciekla i odciela sie od nich wraz z rodzina juz wiedzac o jego smierci. Ale tworcy tego nie zrobili stawiajac na bardziej subtelne pol srodki, moze to i lepiej.
Zdecydowanie mówiła prawdę. A są ku temu poszlaki jeszcze przed finałem:
1. Podczas identyfikacji zwłok Stephen mówił, że jego syn był zawsze samolubny i zdziwiło go, że próbował kogokolwiek uratować.
2. Sam Stephen mówił, że jego żona przeinaczyła powrót Sashy (jego dziewczyny) z Włoch. Ostra kłótnia przez telefon i późniejsza niechęć rodziny Sashy oznaczają, że zwyrolem był też dla dziewczyny
3. Matka Jonathana popadła w obłęd. Z rozpaczy i nie umiejąc pogodzić się z faktem, że jej syn był kupą gówna (ponownie - rodzina Sashy dostarczyła jej co najmniej jednego dowodu poczym ta roztrzaskała telefon) napisała laurkę, w której synek jest nieskazitelnym młodzieńcem, uwiedzionym przez femme fatale. Na marginesie, tak graficzny opis życia seksualnego własnego syna w książce jest wybitnie niezdrowy i można snuć teorie o molestowaniu tegoż przez nią.
Dodam jeszcze jedną, być może nadinterpretację - zarówno od Stephena jak i od Jonathana waliło tą samą wodą kolońską na dużą odległość. Gdy Nicholas leżał ledwie przytomny w szpitalu i Stephen stał nad nim, to zaczął wołać matkę tak samo jak w tamtą noc. To był moment, w którym Stephen zrozumiał, że Cate mówiła prawdę.
Punkty 1-3 są łatwe do wyhaczenia nawet bez potrzeby ponownego oglądania.
Tak + przy identyfikacji ciała matka zauważyła rane na ręce Jonathana i spytała skąd to, na co któryś z mężczyzn odpowiedział, że pewnie zadrapał się tonąc. Przy scenie gwałtu było pokazane jak Jonathan sam się zacina nożem, żeby Cath polizała jego krew.
Twierdziła że zrobiła dowody, ale je zniszczyła. To było podejrzane. Też spodziewałem się ostatniego kadru wskazującego że jednak kłamała. Jakiegoś błysku w oku, ukrytego uśmieszku, ostatniego wspomnienia jak sama się wali deską po udach żeby zrobić dowody (albo maluje siniaki), czegoś na zdjęciu co dostrzegł ten ojciec (po czym złapałby się za serce i ostatni dowód by zniknął). Ale to nie był tego rodzaju serial. Trzeba przyznać że Apple trzyma poziom. Nawet ich marne produkcje są dobre. A większość nie jest marna.
Podzielam opinię, dla mnie również Cath jest bardzo niewiarygodna ( nie twierdzę że Jonathan był całkowicie normalny) i romans mógł wymknąć się z pod kontroli...., ale tak sobie samej i potem otoczeniu tłumaczyła jak już sprawa wyszła na jaw. Bardzo inteligentna kobieta która potrafiła wpłynąć na ludzi.... Dziwi mnie tylko że wszyscy dali wiarę jej wersji, choć z drugiej strony jej mąż był taką ofermą że uwierzył by w każdą historię, ojciec Jonatana podobnie byl podporządkowany całkowicie Nancy.