Rozumiem zachwyt i refleksję nad życiem, którego nie zaznała, rozumiem bezsilność głównej bohaterki… Niemniej jednak, gdy ubrała się w kaszmirowy sweter właścicielki domu, a potem nalała sobie lampkę wina, złapałam już za pilota, żeby zakończyć seans raz na zawsze (to, ze zaprosiła tam kolesia było jeszcze bardziej absurdalne).
Scena dość szybko się rozładowała, natomiast… pytam serio - czy ktoś jeszcze się tak zdenerwował?
Gdybym chciała poczuć się przez chwilę właścicielką tego domu, zaparzyłabym
sobie herbaty? Cały czas miałabym w głowie to, ze ktoś tam może wejść - gdyby zobaczono mnie z filiżanką herbaty, wyglądałoby to na wypoczynek po pracy i tyle.. Ale napić się bezmyślnie wina w pracy, mając tak skomplikowaną sytuację z dzieckiem? Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, ze odbieram każdej matce jakieś ludzkie prawo do lampki wina every now and then, po prostu w sytuacji głównej bohaterki, po niejednym starciu z nieprzyjemną Reginą..byłam w szoku, gdy zobaczyłam tę scenę.
Ja od razu wiedziałam, że to przyjęcie to będzie jedna wielka masakra. Jak ta propozycja została wysunięta i ona na początku odmawiała, to na głos mówiłam "nie zgadzaj się, bo twój eks alkoholik i narkoman na 100% coś odwali i cię stamtąd wywalą, one nie wiedzą, jakich masz znajomych". No ale, zgodziła się. Chociaż było widać po jej minie, że też ma złe przeczucia.
Mnie najbardziej irytowało jej ciągłe wracanie do matki i zajmowanie się nią. Rozumiem, że tak działają schematy, i że robiła to całe życie. Ale to aż w oczy kłuje, ile ona przez to traci energii, czasu i relacji. Przez to między innymi straciła porządnego faceta, miejsce przy jeziorze. Ale widać, że ona lawiruje i podejmuje decyzje mając za sobą dzieciństwo z chorą psychicznie matką. Będąc od niej zależną i cierpiąc parentyfikację, tak wykształciła się jej osobowość.
Widzę tu u niej chęć niezależności i jednocześnie chęć uratowania matki i zależność od niej. A w dodatku dziecko na głowie, co wszystko komplikuje. I bez dziecka z takiego szamba ciężko się wydostać.
Oczywiście, że traci mnóstwo energii zajmując się matką tak jak własnym dzieckiem. Ale pod koniec Denise ze schroniska dla samotnych matek rzuca jej przecież pytanie, co by się stało jeśli przestanie się nią opiekować? Alex całe życie bała się, nie bez powodu, że jej mama nie jest w stanie sama się sobą zająć (w końcu ma nieleczoną dwubiegunówkę). Przecież potrafiła zniknąć bez śladu, nie odbierać telefonów, wyjechać gdzieś czy związać się z kolejnym facetem, który ją potem wykorzystywał. Ale pod koniec Alex, gdy rozmawia z mamą, proponując jej wyjazd do Montany w końcu odpuszcza, bo rozumie, że nie może dla niej już nic więcej zrobić. Mama chce być tutaj, z tym nowym partnerem. Nie da się pomóc komuś kto sam nie chce się zmienić, kto wyparł traumy przeszłości. Alex zawsze była przy swojej mamie, ale teraz jest czas na to, aby to ona mogła zająć się sobą i rozwinąć skrzydła. Podobało mi się również, jak pożegnała się z Seanem. W ostatniej scenie mimo tego, jak znęcał się and Alex wcześniej i tak mu współczujemy, bo to pogubiony chłopak. Lecz Alex nie może mu pomóc, nie ona jest od tego, ale terapeuci, ośrodki pomocy. Bardzo dobrze, że odchodzi chroniąc siebie i córkę. Jednocześnie, gdy Sean wyjdzie na prostą, będzie mógł znów zacząć spotykać się z córką. Gdyby nie zgodził się na ich wyjazd, przegrałby pewnie sprawę w sądzie za psychiczne znęcanie się i mógłby mieć zakaz kontaktu, a tak nie zaprzepaścił wszystkiego.
=
Tak, trochę pochopnie oceniłem zdarzenia nie czekając na finał.
Oddzielenie się od matki było procesem, a nie jedna decyzja.
Sfrustrowana mnie też scena z kobietami w kręgu, kiedy ta kobieta mówiła o tym jak jej dziecko ja kochało. A to nie jest tak, dziecko potrzebuje i zwróci się i przystosuje do każdego, kto jest dostępny.
Chociaż dobrze oceniam ta terapeutkę, to tą scenę oceniam negatywnie. Dorosły czerpiący miłość od dziecka to jednak nie tak powinno być.
Nie oceniłabym Alex jako osoby niedojrzałej (chociaż zdecydowanie miała problemy z odnalezieniem się w rzeczywistości), raczej tak jak już ktoś wspomniał, osoby wychowanej w patologicznej rodzinie (ojciec przemocowy alkoholik i matka z zaburzeniami psychicznymi). Taka osoba nie ma skąd czerpać innych wzorców więc powiela schematy. Teoretycznie, ponieważ widać było jej ogromną walkę o siebie, córkę ale też walkę o obranie własnej drogi. Do tego w swoim zwiazku również doznała przemocy psychicznej i po takiej traumie nie była gotowa na kolejny związek. Chociaż do końca liczyłam, że jednak się zejdą, bo trafiła na świetnego faceta. Ale widocznie to jeszcze nie był jej czas. Wtedy z resztą wróciła do schematów. Łatwo jest powiedzieć, że powinna zostawić matkę. W rzeczywistości pozostawienie toksycznych ludzi, szczególnie jak nie zna się innego życia to dlugi proces wymagający walki i odwagi, a czasem odporności na krytykę innych. Scena mnie maksymalnie zestresowała i jej zachowanie było słabe ale to pokazało w moim mniemaniu dwie rzeczy. Po pierwsze, że jest człowiekiem, który popełnia błędy i ma słabości. Po drugie, że walczy o chwile szczęścia, choć jej wybory są często absurdalne. Nie można od człowieka po takich przejściach oczekiwać logicznego postępowania. Serial świetny. Bardzo dobrze oddajacy właśnie te wspomniane trudności z odcięciem się od ludzi, ktorzy nas niszczą. Tu w mocnej wersji.
Ale Nate wcale nie był lepszy od Seana. To, że z pozoru dobry i bogaty, nie znaczy, że nie uzurpowałby sobie "praw do posiadania" Alex. Co już właściwie w scenie zazdrości i pretensji o szlajaniu się widać.
Dokładnie! w końcu ktoś to zauważył. Nate w tej ostatniej scenie udowadnia jak bardzo jej nie rozumie. Widzimy go jako tego dobrego i faktycznie, ratuje ją, pomaga, jest delikatny, czuły, miły, dobry, troskliwy... a do tego ma lepszą klatę niż Sean i raczej lepsze perspektywy na poukładane i spokojne życie. Ale. Ale pomimo tego, że Alex jasno stawia sytuację, nie kusi go, nie robi podchodów, nie próbuje z nim flirtować-nawet nieświadomie, jest z nim szczera i nie daje mu nic, to on ma swoją wizję jej i tej sytuacji. Alex nie była gotowa na związek. Chciała kogoś bzyknąć, bo jak normalna kobieta po prostu potrzebowała odrobiny namiętności w tym całym pierd***olniku, ale jednocześnie wiedziała, że Nate zasługuje na coś więcej, czego ona w tym momencie nie jest w stanie mu zaoferować.
a to, że bzyknęła swojego ex? Znała go. W tamtym momencie był najbezpieczniejszy, znajomy, swój, nie wiem jak to sprawnie wytłumaczyć... ale seks z Seanem był w tej sytuacji bardziej naturalny niż z Natem.
Nate wkurzył się, co zrozumiałe, ale jednocześnie dał ciała ze swoimi oczekiwaniami, bo Alex - trzeba jej oddać, była z nim w 100% szczera.
Mogła wyjaśnić Natowi, że chodzi tylko o seks, a on zasługiwał na więcej. Ale jak zwykle nie dopowiedziała i na ładne oczy próbowała ugłaskać. To tępota, co zrobiła z exem. Naraziła znowu swoje dziecko na utratę ciepłego łóżka.
Mogła się skupić na pracy, przyjaźnić z Natem i tyle. A ona chciała łapać kilka srok za ogon. Szkoda tylko jej córki, że urodzona u takiej bezmyślnej.
Oglądając ten odcinek aż krzyczałam do telewizora - ALEX STRACISZ KOLEJNĄ PRACĘ! ZWARIOWAŁAŚ!!! Trochę mało prawdopodobne było zachowanie Reginy, chociaż z odcinka na odcinek poznając ją bliżej można uwierzyć, że jednak mogłaby się tak obojętnie zareagować.
A ja ją doskonale rozumiem, bo miałam w życiu bardzo podobną sytuację :D Czasem chcesz po prostu odpocząć od tego całego gówna, założyć kaszmirowy sweter i napić się lampki wina, ok? Ale biednych jakoś tak zawsze łatwiej się ocenia za ''niemoralność'' i chwile słabości ;)
Wydaje mi się, że to właśnie świadczy o realizmie tego obrazu. Ta dziewczyna nie jest aż tak odpowiedzialną osobą. Z jakiegoś powodu znalazła się w tej sytuacji życiowej w której była, ma też jakieś geny i zachowania swojej matki i ojca. Jest w niej jakaś bezmyślność i nieodpowiedzialność i niewiedza i dlatego właśnie jej życie tak się układa, dlatego ma te trudności, nie tylko przez zły los, ale też przez swoje uwarunkowania. Nie chodzi tylko o lampkę wina, ale też o podbieranie klientów taniemu sprzątaniu, każdy inteligentny człowiek wiedziałby, że tak to się skończy, albo zatrzymywanie się na ruchliwej ulicy i zostawianie w samochodzie dziecka żeby szukać zabawki, albo pozwolenie na picie na urodzinach małego dziecka, kiedy dopiero na super warunkach wynajęła mieszkanie. Miała masę wpadek, które doprowadzały ją do upadku, na szczęście po drugiej stronie była siła i determinacja i po każdej tej wpadce nadal nie traciła entuzjazmu.
No i największy problem i nieodpowiedzialność czyli nieplanowana ciąża z bad boyem, bo taki kocha najmocniej.
Ja zrobiłbym kupę zdejmując całkiem spodnie, a nie tylko opuszczając je do kostek. Wtedy poczułbym się całkowicie zrelaksowany i jak u siebie.
Ja to się zastanawiałem, jak ona wróciła do domu o wypiciu tego wina? Na pieszo?
ok. Przyznaję, ja poczułam. Pomyślałam o jej braku konsekwencji, o tym, że to niewłaściwy dom na takie akcje, właścicielka nie jest głupia i całkiem prawdopodobne, że zorientuje się że "ktoś jadł z jej talerzyka i spał w jej łóżeczku". A co jeśli ma zainstalowany system monitoringu? A wtedy może nie skończyć się na zwolnieniu z pracy, a poważnych konsekwencjach w postaci oskarżenia o zniszczenie lub przywłaszczenie rzeczy, może nawet wtargnięcie?
A potem przeczytałam wszystkie komentarze, trochę sobie to przemyślałam i doszła m do wniosku, że możliwie będąc w takiej sytuacji też postąpiłabym podobnie (z wyłączeniem randki z chłopakiem z tindera). Byłam kiedyś bardzo biedna i marzyłam o takim życiu, jakie prowadziła właścicielka tego pięknego domu. I pewnie gdybym miała okazję pobyć w takim miejscu, samej, bez obserwujących mnie oczu, kto wie czy też nie chciałabym poczuć choć przez moment, że moje życie wygląda całkiem inaczej, że mam piękny dom, miękkie, drogie ciuchy, cudowny widok tylko dla siebie. Choć na chwilę?
Oceniając ją ze swojego miejsca, z miejsca osoby całkiem poukładanej z dobrym i bezproblemowym życiem na pierwszy strzał mogę powiedzieć że głupio zrobiła. Ale gdyby się przyjrzeć, pomyślałabym że robi głupio, ale całkowicie ją rozumiem.
Łatwo oceniać innych ale jak pokazuje serial, życie nie jest czarno białe a szaro szare. I tacy są też ludzie. Nawet Sean nie jest takim skończonym d***iem. Są momenty kiedy faktycznie poczułam do niego sympatię, kiedy było mi go autentycznie żal... Dorosłe dzieci pokiereszowane przez nieodpowiedzialnych rodziców, które muszą jakoś sensownie poruszać się w życiu. Bardzo trudne.
Ktoś tam pisał o tym, że "jak mogła przespać się z byłym". Ano mogła. Mimo toksycznej relacji to jego znała najlepiej, to ta smutna przyczepa na odludziu była jej domem przez ostatnie 2-3 lata. Znalazła się w sytuacji kiedy stanął na wysokości zadania i ogarnął jej matkę-wariatkę, gdy ona nie wiedział już co robić. Mówiąc brzydko, to wszystko musiało z niej w końcu zejść, wypadło na niego w imię zasady lepszy wróg swój, niz obcy.
I też rozumiem jej dystans wobec tego drugiego gościa, Mr Nice. On oczekiwał czegoś więcej niż bzykanka. W jakiś sposób czekał na nią. Nie była dla niego jakąś tam Alex, była TĄ Alex. A ona mając tego świadomość, wiedząc że najpierw musi pozbierać siebie i swoje życie do kupy odrzuciła bezpieczeństwa jego życia w zamian za seks i pozorną lojalność. Wybrała po prostu szczerość. I choć widzę, że wiele osób tego nie zrozumiało, bo przecież "on był taki dobry" to myślę że postąpiła bardzo logicznie i dobrze. Niczego mu nie obiecywała. Przyjęła jego pomoc, ale jasno postawiła granicę. W ostatecznym rozrachunku to on trochę dał ciała. To nie był moment na wchodzenie w kolejny związek, nawet dobry, bezpieczny.
Fajna też jest ostatnia scena z jej matką, kiedy Alex przyjeżdża po nią do chaty Micach. Doskonale widać w niej mechanizm działania przemocowców i kobiet od nich uzależnionych. Cieszę się, że dziewczynie udało się to w porę dostrzec i po prostu zostawić. Zostawić takie życie. Takie schematy.
W którym miejscu Mr Nice dał ciała? Weszli do jego domu, jak do siebie, w tym jej eks, który się z niego zawsze nabijał... po czym przepadli wszyscy troje na całą noc, zostawiając pod jego opieką trzylatkę. Nikt się z nim nie kontaktował, nie wyjaśnił sytuacji. Wydaje mi się, że skoro wszyscy tutaj bronią Alex, nawet jeśli sprowadza faceta na seks do nieswojego domu, to zrozumieją również, że Mr Nice, który dbał o nią i jej całą rodzinę przez kilka miesięcy (?), mógł mieć dość tej sytuacji. To ona dała ciała po całości, bo jak dla mnie to on jej pomagał bezinteresownie, ok, podobała mu się, ale nigdy się do niej nie dobierał, to on jako pierwszy zrozumiał jej sytuację, nawet ten gach matki kazał jej płacić za obiad, wiedząc że nie ma ani grosza i korzysta z bonów żywnościowych, matka mu przyklasnęła, a nawet się na nią obraziła, a Mr Nice ją nakarmił, skombinował jej auto, żeby mogła dojeżdżać do pracy, przyjął 3 osoby pod swój dach, kiedy nie miały gdzie mieszkać, załatwił przedszkole, jak dla mnie dobrze, że w końcu przejrzał na oczy, że ona i tak wróci do byłego, może na chwilę, ale wróci. Co więcej, ona doskonale wiedziała, że mu się podoba, on jej natomiast nie, wykorzystywała w pewnym sensie sytuację, bo była zdesperowana.
w mojej opinii nie wykorzystała a skorzystała. Wiedziała doskonale, że Nate czuje do niej miętę, dlatego początkowo nie chciała brać od niego pomocy, żeby po pierwsze nie musiała spłacać długu, a nie mając z czego walutą mogłoby być spełnienie jego oczekiwań lub nadziei (nie mam na myśli seksu), po drugie nie chciała dać mu do zrozumienia że potrzebuje jego pomocy, bo zaopiekowałby się nią, a widząc że nie jest mu obojętna obawiała się, że zwykłe "dziękuję" nie wystarczy. Tu ewidentnie on na nią leciał ale bez wzajemności. Myślę że Alex starała się uniknąć sytuacji, w której w jakiś sposób byłaby od niego zależna lub coś winna, bo mimo że Nate pomagał jej z dobrego serca, to serce to biło znacznie mocniej dla Alex. I myślę też, że mimo wszystko liczył że w taki sposób przekona ją do siebie na tyle, żeby chciała by połaczyło ich coś więcej. Aleź doskonale zdawała sobie z tego sprawę i wiedziała też, że ani nie chce ani nie powinna mu tego dawać. I jeśli brać tą sytuację na zimno, to wg Ciebie co powinna zrobić? Bzyknąć jego a nie ex? Z wdzięczności? Z lojalności? Za bezinteresowną (wg słów Nate'a) pomoc? Bo tak odbieram Twoją wypowiedź i oburzenie. Gdyby chodziło o mojego brata czy kolegę to też byłabym wkurzona, ale oglądamy serial widząc wszystkie postacie, ich motywacje i działania. I moim zdaniem nie popełniała żadnego faux pas.
Po pierwsze mój poprzedni komentarz odnosił się tylko i wyłącznie do tej części: " Przyjęła jego pomoc, ale jasno postawiła granicę. W ostatecznym rozrachunku to on trochę dał ciała. To nie był moment na wchodzenie w kolejny związek, nawet dobry, bezpieczny. " Z wszystkim innym się z tobą zgadzam i rozumiem w wielu kwestiach główną bohaterkę. "Wiedziała doskonale, że Nate czuje do niej miętę, dlatego początkowo nie chciała brać od niego pomocy, żeby po pierwsze nie musiała spłacać długu [...]" Przede wszystkim, dla mnie, widać było, że główna bohaterka jest po prostu dobrym człowiekiem, a takim trudno jest przyjąć jakąkolwiek pomoc, co też jest równoznaczne z przyznaniem się do swojej sytuacji, do biedy. To mechanizm, kiedy za wszelką cenę udajesz, że wszystko gra (jak na poczekalni na przystani: nie, spoko, poczekamy tutaj, mała śpi, nie chcę jej budzić, złapiemy następny prom), fajnie że postawiła granicę, ale też, jak dla mnie zrobiła to w zły sposób, bo dała mu do zrozumienia, że nie chce żadnej relacji z nikim, więc mógł się potem poczuć lekko oszukany, że jednak nie z nim, ale z eks jak nabardziej (mimo wszystko, zostawił jej samochód, a rozmowa w kuchni zaczęła się od tego, że całą noc nie spał, ponieważ przez dziesięć godzin ani ona, ani jej matka, nie dawały znaku życia, podczas gdy pod jego opieką była ich córka i wnuczka. Zresztą jak to wygląda? Moja matka rozcięła sobie rękę i trafiła do szpitala, zostawiłam pod twoją opieką dziecko na całą noc, nie wysłałam nawet SMSa, i pojechałam przespać się z byłym, więc w sumie dzięki, że robiłeś za nianię przez całą noc.). I ja go rozumiem w 100%, że miał już dość bycia tym rycerzem na białym koniu, którego nikt nie dostrzega (co też jasno pokazała sytuacja w nocy, którą opisałam wcześniej, oni nawet nie dostrzegali, że on tam stoi i to jego dom). "I jeśli brać tą sytuację na zimno, to wg Ciebie co powinna zrobić? Bzyknąć jego a nie ex? Z wdzięczności? Z lojalności?" - przede wszystkim wszyscy tylko mówią o seksie i seksie, nosz kurde, najlepiej to żeby w tamtym czasie nie spała z nikim, biorąc pod uwagę jej sytuację uczuciową i materialną, a już na 100% nie z jakimiś facetami poznanymi przez aplikację, kiedy mieszka w domu samotnej matki, która doświadczyła przemocy (za chwilę wylągowałaby w kolejnej ciąży, bo na zabezpieczenie też jej nie było stać, i co wtedy?). Sytuacja z "wielką przemianą byłego" była potrzebna dla fabuły, jej były przez chwilę wyglądał na ogarniętego, nawet ja uwierzyłam w to, że się zmienił i coś zrozumiał, niestety jak tylko dopiął swego, wrócił do swoich starych nawyków i zachowań, i to ze zdwojoną siłą. No i nasza bohaterka musiała przez to przejść, żeby zrozumieć, że ona po prostu nie może z nim być, bo koniec końców za każdym razem, kiedy da mu szansę, będzie wracać do tego mieszkanka dla ofiar przemocy. Ja się nie oburzyłam, zwróciłam tylko uwagę, że Pan Miły też miał prawo do swojej reakcji, nie był jej sponsorem, bardziej przyjacielem, po prostu ją lubił, był też po rozwodzie z małym dzieckiem, nic dziwnego, że myślał, że może kiedyś uda im się stworzyć rodzinę, ale nic na siłę. Zwróciłam tylko uwagę, że jeśli ktoś jest w stanie zrozumieć zachowanie Alex, to powinien też zrozumieć reakcję Nate'a. Nie atakowałam cię, i tak, Alex moim zdaniem kilka razy dała ciała, co jest zrozumiałe w jej położeniu, ale jednak popełniła sporo błędów. Lubię tę postać, rozumiem ją, jej położenie, emocje które nią kierowały, ale usprawiedliwianie jej na każdym kroku i twierdzenie, że to jedyna osoba, która jej pomagała zawsze, jest winna tego czy owego, jest mocno krzywdzące. A jej matka, to już zupełnie inny temat, nikt mnie tak nie irytował jak ona i jej gach, który zabrał jej wszystko. Miała dom, w którym mogła wychowywać się jej wnuczka, zero refleksji, wieczne obrażenie na wszystkich, bo wielka artystka musi być wolna, a nikt tego nie rozumie. Nie potrafiła nawet uszanować gościny u tego Nate'a, musiała mu od razu machnąć graffiti na bramie od garażu, potem pielgrzymka za nią do łazienki, później pielgrzymka w środku nocy pod kasyno, jakby nie można zlokalizować gościa w dzień, skoro mają wspólny abonament. Nic dziwnego, że Nate nie mógł już na to patrzeć, bo pewnie każdy ma lub miał znajomego/znajomą, którzy zawsze pakują się w te same wyniszczajace sytuacje.
Miałam dokładnie to samo odczucie :D i myślałam, że moja reakcja jest przesadzona dopóki nie zobaczyłam tego komentarza i w końcu widzę, że ktoś ma takie same odczucia. Na widok przymierzania ubrań właścicielki, wypicia jej wina oraz - co najbardziej nierozważne - zaproszenia chłopaka i udawania, że to jej dom mało nie dostałam spazmów z samego faktu, że gdyby ktoś wrócił, jej życie na pstryknięcie palca i z nierozważności bohaterki mogłoby się zawalić ponownie. I też nie uważam, że każdy ma prawo do odrobiny luzu i lampki wina - po prostu ta sytuacja była na tyle ryzykowna szczególnie patrząc na jej relacje z Reginą i problemy biurokracyjne.
Nie będę się powtarzać, ale gdybym była tobą to strzeliłabym sobie w łeb! Film pokazuje złożoność problemów jakie dotykają niektórych ludzi już od wczesnych lat dziecięcych, a idiotka doczepia się do tego, że dziewczyna ubrała jakieś łachy i wypiła lampkę wina w mieszkaniu w którym pracuje. Może pochodzisz z rodziny alkoholików lub masz z nim problem, bo
zwróciła uwagę. Jasną sprawą było dlaczego taka scena się znalazła w filmie i jakie miała zadanie. Zwykła chwila, gdzie dziewczyna chciała zapomnieć o całym bagażu, który na co dzień dźwiga… Nie popełniła tym żadnego przestępstwa, ani nie naruszyła w szczególny sposób czyiś granic… Nie pojmuję jak można całą swoją uwagę skierować na to zdarzenie… k
Oj, Kochana. To, co napisałaś, jest bardzo niesmaczne. Życzę Ci wszystkiego dobrego! Mam nadzieję, że wszystko z Tobą dobrze.
To jest proste jak budowa cepa - gdyby Alex podejmowała tylko logiczne i dobre decyzje, nigdy nie umówiłaby się na randkę z Seanem, a gdy już była w przemocowym związku, to by z niego odeszła wcześniej, a gdy już było bardzo źle, skorzystałaby z pomocy Nate'a. Tyle, że ludzie z rodzin dysfunkcyjnych mają trudności w podejmowaniu właściwych dla nich decyzji i zupełnie nie ma się co im dziwić. Mało tego, postać byłaby mało wiarygodna, gdyby nagle zaczęła zachowywać się całkowicie logicznie. Jak dla mnie, to tamtego dnia, po wielu miesiącach mózgowego ścisku, a w tym okresie to juz w ogóle szczególnie, tamtego dnia wizja choć chwilowej ulgi była tak kusząca, że jej uległa. Może te, dzięki temu nie oszalała, bo na moment mogła się poczuć jak człowiek, który wszytsko ma i niczego nie musi.
Ja w pełni rozumiem zachowanie Alex. Po takich stresach chciała jakoś odreagować. Zdenerwował mnie natomiast Twoj durny komentarz z pretensjonalnym angielskim wtrętem - nadal.wsiowe kompleksy wobe
Ja w pełni rozumiem zachowanie Alex. Po takich stresach chciała jakoś odreagować. Zdenerwował mnie natomiast Twoj durny komentarz z pretensjonalnym angielskim wtrętem - nadal.wsiowe kompleksy wobe
Ja w pełni rozumiem zachowanie Alex. Po takich stresach chciała jakoś odreagować. Zdenerwował mnie natomiast Twoj durny komentarz z pretensjonalnym angielskim wtrętem - nadal.wsiowe kompleksy wobe
Ja w pełni rozumiem zachowanie Alex. Po takich stresach chciała jakoś odreagować. Zdenerwował mnie natomiast Twoj durny komentarz z pretensjonalnym angielskim wtrętem - nadal.wsiowe kompleksy wobe
Ja jej zachowanie w pełni rozumiem, po okresie nieprzerwanego koszmarnego stresu i poniżania chciała poczuć się jak normalny człowiek wiodący normalne życie. Pusciły nerwy trzymane na wodzy przez tyle czasu. To Twój komentarz mnie na maksa zirytował.