Czy zauważyliście podobieństwo pomiędzy końcową sceną ze Starcem w Squid Game a końcową sceną ze Starcem w filmie Mr Nobody? W obu tych scenach Starzec leży ciężko chory na łożu śmierci i finalnie traci swe życie. W Mr Nobody jest to efektem dobiegnięcia do końca wizji chłopca, któremu cała "fabuła filmu" przebiegła w umyśle, gdy w jednej chwili musiał dokonać ważnego życiowego wyboru.
Moja wizja i idealne zakończenie byłoby takie, że podobna sytuacja miałaby miejsce w Squid Game, tj. gdy na początku główny bohater jako mały chłopiec gra w Kałamarnice i mówi jak się przy tym czuje, w momencie zwycięstwa wizualizuje sobie w głowie całą fabułę serialu, który to skończyłby się właśnie powracając do gry dzieci w Kałamarnice, gdzie wyraźnie byłoby pokazane, że wszystkie gry i "cały serial" dział się właśnie w wyobraźni chłopca. Byłoby to moim zdaniem perfekcyjne dopełnienie tworzące logiczną całość i jednocześnie neutralizujące wszystko błędy serialu (bo w końcu to tylko wyobraźnia chłopca). Tu też miałaby miejsce sytuacja, że Starzec byłby jednocześnie tą samą osobą, co chłopiec, co dodawałoby dodatkowego smaczku i dawało większe pole do analizy.
Być może to tylko i jedynie moja wizja... a być może (czy ktoś wie?) podobna była wizja głównego twórcy, jednak finalnie została zmodernizowana, gdy do gry wkroczył Netflix?
Dodatkowe spostrzeżenia:
1. W obu filmach "główny bohater" posikał się w spodnie w momencie trudnej dla niego sytuacji.
2. I tu i tu jest dziecko, którego rodzice się rozstali, a matka przeprowadza się w odległe miejsce. Dziecko nie może zostać z obojgiem.
3. W Squid Game główny bohater zrzekł się praw do swego ciała - No Body.
Ponadto:
- w Squid Game, odcinek 6, obaj bohaterowie (wg mnie jeden) są przyodziani w ubiór z numerem 001. To sygnalizowałoby, że są 1 osobą w różnych momentach życia.
- Główny bohater ma numer 456, jego starsza wersja 001. Alfa i omega. Na nim wszystko się zaczyna i wszystko się kończy, wszystko się w nim zawiera, cała fabuła serialu. Bo tak jak napisałem, wszystko to dzieje się w wyobraźni małego chłopca. A przynajmniej tak moim zdaniem by było, gdyby Netflix nie postanowił zmodernizować scenariusza, by był bardziej dla ludu.
Ogólnie ciekawa koncepcja i skłaniające do głębszego przemyślenia spostrzeżenia. Również zwróciłem uwagę na scenę przekazania bluzy i słowa wypowiedziane przez staruszka, które temu towarzyszyły, ale inaczej odebrałem jej wydźwięk. Mr Nobody bardzo mnie poruszył, kiedy oglądałem ten film kilkanaście lat temu, ale czas zatarł już wiele szczegółów fabuły w mojej pamięci, więc nie będę się wypowiadał na temat podobieństw obu obrazów, czy też różnic między nimi, tym bardziej nie mam podstaw, by się wypowiadać na temat ewentualnych ingerencji w scenariusz, niemniej temat ciekawy