Strażniczka dostała szklanką w głowę, później nożem i brzuch i był moment, gdy czołgała się do tej windy, bo nie była w stanie iść... a potem nagle przy tych dokumentach stoi sobie prosto z bronią w dłoniach, przegląda sobie akta jak gdyby nigdy nic xD Coś nie widzi mi się, żeby człowiek po takich obrażeniach był az tak żwawy jak ona. Wiem, że wiele rzeczy można usprawiedliwić adrenaliną, desperacją, ale BEZ PRZESADY....

Kolejna kwestia, o której pisał mój poprzednik - 333 spychający dziadka to idiotyzm. Mogli go zepchnąć w kolejnej rundzie i mieć pewną wygraną, gdyż mieliby przewagę liczebną (333 i 456). Wiem, że 333 miał zapewne nadzieję, że wezmą tego rannego Pana i to jego zepchną (a tu taki klops, hehe).
Lecz zabijanie dziadka na tym etapie wciąż było baaardzo ryzykowne i niepotrzebne moim zdaniem. Wiem, że serial chciał ukazać, jak chciwy jest 333 i ogólnie trzymać się swojego, powiedzmy, motto, że "co żądza pieniędzy robi z ludzką moralnością"... ale... my obie te rzeczy wiemy już od dawna, naprawdę. Nie trzeba było do tego tworzenia tak niepotrzebnej akcji.
Zapewne twórcy zrobili to po to, aby był bardziej dramatyczny finał - 333, jego dziecko, i szlachetny 456, opiekun jego dziecka. I co się stanie? Co zrobią bohaterowie?
Niby ciekawe, lecz wciąż uważam, że naciągane pod kątem fabularnym.

Ogólnie mam taki ból wewnętrzny, że cały koncept serialu i potencjał na ukazanie ludzkiej moralności, psychiki, zmian w obliczu tego miejsca jest bardzo ciekawe. Lecz sezon 2, a sezon 3 zwłaszcza, to jest dla mnie tak zmarnowany potencjał, że aż żal... Niby jeszcze został finał, ale uważam, że dalej możnaby poprowadzić niektóre wątki lepiej, bardziej je pogłębić... Nie wiem, mam trochę niedosyt tym sezonem