Serial ma wady, ale który z klasycznych Treków zaczynał tym, czym stawał się potem. Żaden, wszystkie miały początkowo poważne braki. Najważniejsze że to w końcu współczesny serial w tym uniwersum, który nie powoduje u fana klasycznych serii odruchu wymiotnego (jak abominacja jaką było Discovery, czy pierwsze sezony Picarda, po których już nic serialu nie jest w stanie uratować, bo napluł ludziom znającym klasykę w twarz).
Niemal wszystko tutaj gra. Czuć atmosferę klasycznych serii, są logi kapitańskie i innych członków załogi, wszechświat nie jest wielkości przedpokoju (podróżne zajmują czas, nie ma skoków na napędzie grzybkowym) załoga współgra, a nie się na siebie wydziera, ruga, kłóci i wyzywa, mamy klasyczne ujęcia na mostku, w ready room itp. Postacie początkowo nie wszystkie leżą, ale potem się to coraz lepiej zgrywa. Spock jest bardzo dobrze zagrany i ma całkiem nieźle zbudowaną psychologię Wolkana. Serial miewa też fantazję (początkowo niektóre pomysły mogą odrzucać, ale jak dać się im ponieść, zadziwiająco wpisują się w nastrojowość TOS-u).
Z wad wymienić można zbytnie skupienie na relacjach załogi i problemach osobistych, zamiast elementach sci-fi, chociaż w lepszych epizodach udaje się to naprawde nieźle łączyć, zbyt często niedorzeczne wprost podbudowania "naukowe" pod koncept odcinka, zbyt dużo wtórnych lub płytkich epizodów, całkowite pustki w maszynowni (zazywczaj mamy tylko głównego inżyniera, który jakoby robi wszystko), miejscami infantylne próby bycia dowcipnym, nie do końca jeszcze zgranych aktorów. Ale to i tak jest najlepszy imho Trek od czasów VOY. Ma szansę stać się czymś więcej. Daję 8 na zachętę. Do fanów klasyki - dajcie mu szansę. Inna taka już się raczej nie nadarzy za naszego życia. Jestem w szoku że w końcu oglądam serial nazwany Star Trek, i bawię się przyzwoicie, a miejscami dobrze. A przede wszystkim czuję, że to Star Trek.