PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31454}

Star Trek

1966 - 1969
7,5 9,0 tys. ocen
7,5 10 1 9038
7,8 5 krytyków
Star Trek
powrót do forum serialu Star Trek

Pierwsze co mi się nasuwa na myśl o "The Original Session", to niestety określenie "sztywniaki". Nie wiem, czy ktoś kazał im tak grać, czy po prostu tak się grało role pół wieku temu, ale porównując z dzisiejszymi serialami (wiem, duży rozrzut czasowy), to mam wrażenie, że wszyscy w tym serialu są okropnie poważni. Owszem, da się zauważyć humor, szczególnie ten na końcu każdego odcinka, kiedy główni bohaterowie żartują ze Spoka, ale w tym serialu brakuje czegoś jeszcze. Rozumiem, że Gwiezdna Flota to nie bar mleczny, a raczej wojsko, tylko że takie z przyszłości, jednak wydaje mi się, że powaga i tzw. sztywniactwo biorą tam górę i wcale nie są one przejawem stanowczości. Mimika twarzy bohaterów (szczególnie Dr McCoy'a) pozostawia wiele do życzenia - mam wrażenie, że na jego twarzy gości ciągłe oburzenie. Jest też wiele nieautentycznych zachowań, aż w końcu samych sytuacji w tym serialu. Niektóre rzeczy dzieją się zbyt szybko. Gra bardzo wielu aktorów jest sztuczna. Co mi się podoba? Szczególnie pomysł i odejście od pewnych zwyczajów kina tamtych czasów. Próba pokazania przyszłości w inny sposób. Poza tym Star Trek z przed pół wieku znalazł się we właściwym czasie w dziejach ludzkości. Lata 60. to wyścig zbrojeń i podbój kosmosu. Powstawało w tamtym czasie wiele utworów z zakresu fantastyki naukowej. W Polsce jednym z przedstawicieli był Lem, tylko że on niestety tworząc w kraju za żelazną kurtyną nie miał co liczyć na nagranie serialu, czy filmu opowiadającego przeżycia bohaterów jego książek. Ameryka pod tym względem wygrała. W samym serialu razi to, że bohaterowie tak często przenoszą się do czasów, w których jest albo średniowiecze, albo lata 20 XX wieku. No cóż, najwidoczniej większość funduszy pożerała wizja wnętrz statku przyszłości, i nie starczało na futurystyczną inscenizację, a chciałoby się zobaczyć więcej ;) Poza tym TOS jest dziś czymś w rodzaju obiektu muzealnego, bo można zobaczyć jak wtedy ludzie wyobrażali sobie przyszłość, mając do dyspozycji urządzenia ze swojej epoki. Tak czy inaczej wydaje mi się, że futuryści nie mieli w latach 60. zbyt wiele do powiedzenia - wygrała ciężka technika i toporne sprzęty z wielkimi przyciskami i kwadratowymi ekranami. Czy na prawdę nikt wtedy nie był w stanie wymyślić hologramu? No dobra, może zbyt wiele wymagam, ale podoba mi się, że zastosowano doświetlanie i sceny nie są ciemne, jak np. w nagrywanym 10 lat później Star Wars. Wszystko było widać, nawet w ciemnych pomieszczeniach i z tego się cieszę. Po oglądnięciu serialu wiem już dlaczego studia nagraniowe w Hollywood były takie ogromne - większość scen plenerowych wygląda niczym nagrywane w teatrze. Scenografia nie powala - myślę, że lepsza była w filmie "Invaders from Mars" z 1956 roku. Ta ze Star Treka przypomina "Zakazaną Planetę". Oczywiście nie oczekuję efektów specjalnych rodem z XXI wieku, no ale trzeba przywyknąć ;) Daję ósemkę za odwagę i rozpoczęcie świetnej serii sci-fi ;)