Jak dobry lub zły był finał, powinniśmy docenić, że twórcy w ogóle dokręcili to 10min zamykające cały serial, gdyż albowiem są seriale ( którym po kilku sezonach spadła oglądalność ) bez żadnego zakończenia, wytłumaczenia wątków. Przykład? Kyle XY. Serial dosłownie urywa się w połowie sezonu w momencie gdzie akcja jest w punkcie kulminacyjnym i koniec... zero wytłumaczenia, zero zakończenia. Porównując, wyobraźcie sobie, że nie ma 15 czy 16 odcinka, tylko dostajecie informacje, że serial wycofano... W jakiej byście byli sytuacji? Ja jako widz bym się czuł dużo bardziej oszukany, a tutaj twórcy chociaż trochę wysilili się na mniej lub bardziej udane zakończenie.

Najbardziej epicka byłą rozmowa Ulisesa z Gamboa, albo nawet Ulisesa mówiącego do widzów, bo taka była moja interpretacja jego monologu.
Jakiś morał z tego? Trzeba doceniać to co się ma, to co wydaje się być codziennością, zazwyczaj są to osoby, rzeczy, przedmioty, których nie doceniamy( gdyż gonimy za czymś nieosiągalnym, czymś co pozornie nas uszczęśliwi zapominając o tym co mamy), a ich strata boli najbardziej.
I w zasadzie serial, tak trochę zrobił ze mnie lepszego człowieka :)