tak jak ja, to polecam jednak dokończyć. Ostatnie odcinki wynagrodziły mi niekoniecznie moim zdaniem wciągający początek. :)
Zgadzam się w 100%. Początek jest straszny. W pierwszym odcinku w ogóle nie wiadomo, o co chodzi. W czterech pierwszych odcinkach główny bohater był po prostu denerwujący, padają niewybredne żarty, wieje nudą...
Jednak gdy przebrnąłem przez pierwsze cztery odcinki, fabuła zaczęła się zagęszczać, a pewne irytujące mnie wcześniej kwestie obróciły się w atuty. Niestety, nie mogę napisać dokładniej, żeby nie uprzedzać tych, którzy jeszcze nie obejrzeli.
Po obejrzeniu całego serialu powiem, że to jeden z najlepszych seriali, jakie obejrzałem. Niesamowite połączenie thrilleru sensacyjnego z absurdalnym science-fiction w klimatach podróży w czasie. Naprawdę ciekawa i niepowtarzalna mieszanka! :)
no mnie dobijał na początku tymi żartami, jednak co można napisać to genialnie ukazana przemiana bohatera :)
Ja bym powiedział, że to nie tyle kwestia przemiany bohatera, co po zmiana perspektywy. W pierwszych odcinkach widzimy Okarina takim, jakim prawdopodobnie oglądałaby go większość jego rówieśników, czyli niestety bardzo powierzchownie. Podczas oglądania serialu poznawałem coraz więcej szczegółów á propos przeszłości Okarina, jego prawdziwego stanu psychiki oraz relacji z Mayuri aż w końcu doszedłem do wniosku, że wcale nie jest takim palantem, jakim na początku mi się wydawał. Myślę nawet, że bym go lubił, gdyby wystąpił w moim otoczeniu — pod warunkiem oczywiście, że poznałbym go od tej dobrej strony. ;)
Mam ochotę napisać więcej, zwłaszcza o tych momentach które były przełomowe, ale temat musiałby być zaznaczony jako zawierający spoiler.
Tak odbiegając od tematu: Bardzo lubię te scenę, jak Okabe próbuje się dogadać po angielsku ze sprzedawcą odznak/przypinek/czegoś... O, i jeszcze jedna z moich ulubionych scen, to ta gdy Makise zakłada biały fartuch i zauważa to Okabe :)
Linki do obu scen poniżej:
http://www.youtube.com/watch?v=BYvhhMjW32k
http://www.youtube.com/watch?v=KhFGy6bc7zE
No mi niestety ostatnie odcinki niczego nie wynagrodziły, bo były zbyt przewidywalne i wciąż jednak nudne, aczkolwiek muszę przyznać, że były o milion razy ciekawsze niż pierwszych... 7? No ale stworzyć coś ciekawszego niż pierwsze 7 odcinków to naprawdę nie żaden problem.
Anime mi nie podeszło w ogóle, może dlatego, że wolę ambitniejsze produkcje i lepiej dopracowane, nieprzesadzone, bez zbędnych nadwyraz wyeksponowanych wątków pseudo seksualnych i bez fabuły ociekającej suotkimi japońskimi motywami, które pasują do fabuły jak piernik do wiatraka i sprawiają, że stereotypowe myślenie o Japonii tylko się pogłębia (itd, itp.)