I powiem, że Steven Universe jest...
Zaskakująco dobry. Kiedy pierwszy raz oglądałem widziałem odcinek Chessburgerowy Plecak. Pomyślałem "Jestem ciekaw jak bardzo CN upadło" i nie zawiodłem się w tej myśli. Steven torował sobie drogę po świątyni w najgłupszy możliwy sposób a na końcu okazało się, że zapomniał figurki i starożytna wieża legła w gruzach. Tak jak moja wiara w CN. W odcinku Klejnot Lustra było podobnie..., to znaczy na początku. Końcówka tego odcinka jednak wbiła mnie w fotel a szczęka walnęła o podłogę. Lapis Lasuri - to dzięki tej postaci zacząłem oglądać serial. Na CN odcinki były pomieszane i musiałem zacząć oglądać odcinki w internecie. Oglądałem wszystkie odcinki i fakt, że niektóre odcinki były wyjątkowo głupie to większość była ok. Kiedy obejrzałem Klejnot Oceanu szczęka znowu poszła w dół. Nie wytrzymałem i musiałem obejrzeć resztę odcinków po angielsku (bez napisów, ale to dla mnie nie problem). Co odcinek fabuła robiła się coraz ciekawsza i ciekawsza a niektóre momenty (Walka Klejnotów z ich wodnymi klonami, "Śmierć" Perły, Perła uderzająca się plackiem dla Stevena, walka Perły z Ametyst w Kindergarten, Peroid, Wojna klejnotów, Ametyst zmieniająca się w Rose, Fuzja Jasper i Lapis oraz jej poświęcenie) prowadziły do tego, że nieraz musiałem szczękę zbierać. Serial ma ogromny potencjał i może być to jedna z lepszych kreskówek na Cartoon Network.
Zgadzam się, zgadzam się z większością :)
Inna sprawa, że nie rozumiem tej niechęci do wczesnych odcinków SU (plecak był 3. odcinkiem). Już wtedy wszystko grało - świetna animacja, świetna muzyka. Owszem historia nienowa, ale jako ekspozycja postaci zadziała (zresztą każdy odcinek SU rozwija postacie coraz dalej).
Cieszy, że dałeś drugą szansę. Czasem trzeba - pamiętam, że dla mnie pierwsze odcinki Johnnego Bravo były beznadziejne, ale dalsze to już był pełen czad.
No i ja tam uważam, że nowe CN robi bardzo dobre seriale - przede wszystkim nie boją się dłuższej formy, gdzie postacie ulegają zmianie wraz z wiekiem i pod wpływem wydarzeń, w których uczestniczą.
Też potrzebowałam drugiego podejścia żeby przekonać się do Stevena, co na szczęście się zdarzyło i jestem bardzo zadowolona!
Problem z pierwszymi odcinkami był taki, że nie widać było konkretnej fabuły lub jeszcze jej nie rozumieliśmy. W miarę jak przybywało kontekstu, każdy kolejny odcinek wydawał się ciekawszy. Początek pozostawił podobne wrażenie, jakbym oglądała fillery jakiegoś dobrego serialu. Do tego Steven ma dość specyficzny i donośny głos (przynajmniej w oryginale, nie oglądałam po polsku), który miejscami robił się irytujący, ale wraz z drugim podejściem do serii zupełnie nie rozumiem dlaczego tak sądziłam :'>
CN nadal robi dobre seriale, dowodem jest właśnie "Steven Universe" oraz - moim zdaniem - ostatnia mini-seria "Over the garden wall", a wcześniej "Adventure Time". Nie są to pierwsze i na pewno nie ostatnie dobre tytuły, więc ja się o CN nie martwię i czekam na kolejną perełkę, równocześnie wyczekując nowych odcinków Stevena!
Wow, "Over..." wygląda niesamowicie. Już się szykuję na maraton. Dzięki ;p
Co do SU: być może :) Mnie na początku kupiła muzyka i paleta barw, czyli szeroko pojmowana: forma :) Oczywiście sama forma by nie wystarczyła na kolejne ponad 50 odcinków, ale zdecydowanie napawała optymizmem. Treści też było sporo. Spodobało mi się, że widz został wrzucony od razu na głęboką wodę. Już w pierwszych odcinkach było wspomniane o matce Stevena i pokazane jego relacje z tatą (zaskakująco ludzko, jak na serial dla dzieci, gdzie wątki rodzinne zazwyczaj są zepchnięte na drugi plan).
Nie mówiąc już o oczywistych inspiracjach animacjami japońskimi: nie mogę nie mieć skojarzeń z Evangelionem, kiedy widzę w 2. odcinku walkę z najeźdźcą z kosmosu (zresztą później mamy też to: https://youtu.be/qz2lIwKI8NA). Nie mogę nie mieć skojarzeń z Akirą, kiedy widzę mutującego Stevena (kotki).
No i te odcinki horrorowe (wspomniane wcześniej Cat Fingers i Frybo) też zaskakująco szybko się pokazały.
Żeby nie przedłużać - owszem, każdy serial ma ten swój początkowy okres "docierania", ale w SU ten okres jest zaskakująco krótki i cholender, uwielbiam ten serial ;p
To mi przypomniało, że ogólnie "Steven Universe" ma masę nawiązań do przeróżnych rzeczy. Wystarczy rzucić okiem tutaj: http://steven-universe.wikia.com/wiki/References_in_Steven_Universe ;>
Cały serial jest naszpikowany nawiązaniami do anime i nie tylko. Scena walki Pearl i jej hologramu w Steven the Sword Fighter (nie orientuję się w polskich tytułach odcinków) jest właściwie przeniesiona z Rewolucjonistki Uteny. Wszystko to sprawia, że nawet starsi odbiorcy mogą się świetnie bawić.
Co do dojrzałości wątków w serialu... To jedna z najbardziej "dorosłych" kreskówek jakie widziałam. Postacie są napisane doskonale i każda ma swój własny unikalny zestaw cech. No i co ważne, mają wady. To one czynią nas ludzmi. Widzimy jak nawet wydawałoby się nieomylne CGems popełniają błędy i uczą się na nich. W serii można usłyszeć wiele bardzo konkretnych i uniwersalnych porad życiowych a autorzy bawią się łamaniem stereotypów. Nawet jeśli postacie podążają za archetypami jest to tylko pozorne. To chyba największa siła serii... Zaraz po fabule.