W książce padają takie zdania:
"Oburzano się na ruchome obrazy, jakie bogaty kupiec don Bruno Crespi wyświetlał w swoim teatrze z kasami w kształcie lwich paszcz, gdyż bohater zabity, pogrzebany i opłakany przez widzów w jednym filmie, ukazywał się żywy i zamieniony w Araba w następnym. Publiczność, która płaciła dwa centavos za to, by dzielić kolejne zmiany losu bohaterów, nie mogła znieść tych gorszących kpin i połamała wszystkie krzesła. Na skutek interwencji don Bruna Crespiego zarząd miasta wyjaśnił w specjalnym obwieszczeniu, że kino jest maszyną wywołującą złudzenia i nie zasługuje na reakcje emocjonalne publiczności. Po tym studzącym zapał wyjaśnieniu wielu uznało, że padli, ofiarą nowego oszustwa Cyganów, postanowili więc zbojkotować kino w przekonaniu, że mają zbyt dużo własnych zmartwień, żeby opłakiwać zmyślone nieszczęścia wymyślonych ludzi."
Jeśli ten cytat oddaje podejście Marqueza do kina to jednak dobrze się stało, że zadziało się wbrew jego woli i powstał serial. Nie ma co narzekać, że nie ta głębia przeżyć co w książce, bo to osobny temat. Moim zdaniem dobrze oddaje książkowe klimaty.