Chwile temu obejrzałem wszystkie odcinki. Kurcze, ale to było dobre. Gra aktorska na wysokim poziomie i świetnie dopasowane role. Super oglądało mi się tą zgraną paczkę przyjaciół, te kłótnie, wszystko takie naturalne, a Eleven mnie poprostu zachwyciła, coś czuje że daleko zajdzie w karierze aktorskiej - jak na jej wiek, jej podejście emocjonalne do niektórych scen było perfekcyjne, wiarygodne i mimo że zbyt wiele nie mówiła, to nadrabiała mową ciała.

Sam serial byl dosyć specyficzny. Już w pierwszym odcinku wiedzieliśmy o co chodzi w serialu. Porównując go do np. Twin Peaks czy Archiwum X, tam wątek ciągnął się strasznie długo, tutaj w Stranger Things nie co oczywiście wg mnie jest dużym plusem.

Ciekawi mnie jedynie końcówka. Co z Eleven? Może żyje, bo szeryf w ostatnich minutach ostatniego episodu zaniósł do lasu gofry, które tak bardzo lubiła. Przez chwile pomyślałem "kurcze, szkoda że odeszła", ale potem zaczynałem sobie uświadamiać, że to byłoby zbyt cukierkowe gdyby miała zostać. Co z Willem? Mam dziwne wrażenie, jak był rozdarty pomiędzy dwoma różnymi rzeczywistościami, a wątek o nim będzie się ciągnął i ma pewnie jeszcze znacznie głębsze podłoże. Czy szeryf nie zawarł czasem umowy, która może negatywnie wpłynąć na jego życie? Po wyjściu ze szpitala wsiadł do czarnego wozu. I w końcu pytanie ostatnie, o czym ma być drugi sezon? Że znowu badania na ludziach? Jeśli ma być o tym samym, tyle że tym razem zostanie porwany ktoś inny, to już tak ciekawe to raczej nie będzie. Jedynym złotym środkiem jest przeniesienie się np. 20lat w przyszłość i powtórzenie tego samego z tymi samymi bohaterami (Willem, Mike'm i resztą) - z pewnością byłoby to ciekawe posunięcie, może wtedy znowu poznalibyśmy odwróconą strone, wraz z El która wydaje się tam uwięziona.