Pierwszy sezon był rewelacją, przypomniał mi stare czasy. Naprawdę odtworzył klimat filmów z lat osiemdziesiątych, wiem bo byłem, żyłem, widziałem i pamiętam. 2 i 3 nie tak rewelacyjne, ale choć pod wpływem negatywnych opinii oraz chęci połączenia 3 i 4 wstrzymałem się na jakiś czas z odbiorem, to stwierdzam, że 3 całkiem dobra. Jestem w trakcie oglądania 4 sezonu. Muszę podkreślić jedno. Lata osiemdziesiąte były zaje....... a dobrą robotę wykonywała tamtejsza muza. I za tę muzę, za hity z tamtych lat kocham ten serial. Choć nie było tak kolorowo i wesoło, jak to pokazują. :)
"Choć nie było tak kolorowo i wesoło, jak to pokazują"... no na pewno nie po tej stronie muru berlińskiego...
W USA też nie. Akurat w tamtych czasach byłem tam kilkakrotnie, na pewno inny świat niż PeeReL, czy to pod względem wolności, w tym wolności słowa, czy też rynku i dostępnych towarów. Ale aż tak kolorowy ten świat nie był, to akurat zwróciło moją uwagę, przy prezentacji liceum w USA. Cała ta młodzież wymuskana i dopracowana. Stroje kolorowe i na 110%. No to popatrzmy na prezentację szkół w filmach z tamtego okresu. Bardziej normalnie. Serial podoba mi się bardzo w całości, choć 1 sezon to było coś ożywczego. A tu a propos relacji serialu do filmów z epoki: https://www.youtube.com/watch?v=MgAVbTR5cOw
A u nas, choć szarawo w systemowym kwadrancie, to muza, polska i obca, kolorowała tę szarość. ;-) Zwłaszcza, gdy było już możliwe kupienie walkmana Sony, z gąbeczkami na słuchawkach :D
Tu masz u mnie plusa. Być może lata 80-te nad Wisłą kojarzą nam się z szarością i ogólną beznadzieją, to przynajmniej polska muzyka rockowa prezentowała wysoki poziom, sam jestem maniakiem nagrań ówczesnych zespołów grających punk, reggae, nową falę i metal. Były problemy z rejestracją nagrań, zdobyciem instrumentów, znalezieniem miejsca na próby, czy użeranie się z cenzurą, ale przez to muzycy bardziej się starali i wkładali w swoją twórczość więcej serca...
Wiem, widziałem na fotkach i filmie "My blood, your blood", spora część moich zbiorów powstała właśnie dzięki takiej partyzantce. Chodziło mi o bardziej profesjonalne nagrania w studiu, ale cóż. Nie każdy miał tyle szczęścia nagrać płytę podczas pobytu w Jugosławii jak bydgoski Abaddon czy nielegalnie wejść do studia PR jak Dezerter...