PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=750359}
8,2 315 tys. ocen
8,2 10 1 314730
7,4 83 krytyków
Stranger Things
powrót do forum serialu Stranger Things

Bałam się, że 3 sezon będzie słaby, ale nawet trzyma niezły poziom. Ostatni odcinek jest najlepszy, dramatyczny i wzruszający. Uwielbiam te wszystkie odniesienia do kultury lat 80tych i to, jak perfekcyjnie udało się odwzorować tamte czasy.
Najciekawsze przygody trafiały się młodym - kiedy akcja przełączała się na Joyce i Hoppera, poziom spadał znacząco. Wkurzały mnie ich kłótnie i mimo iż łopatologicznie zostało powiedziane, że to niby tak źle wyrażana fascynacja seksualna, to wcale mi to tak nie wyglądało. Chemii między tymi bohaterami było dokładnie zero. Po prostu darli się na siebie bez sensu i oglądanie tego było męczące i irytujące. Z ulgą witałam momenty, gdy akcja przeskakiwała do dzieciaków albo starszych młodziaków. A, jeszcze jeden wyjątek - Erica walczy o palmę pierwszeństwa z Joyce (powraca przesadna maniera aktorska Ryder z pierwszego sezonu) o tytuł najbardziej wku**jącej postaci. Co za okropne dziecko, przemądrzała gówniara z wiecznie skwaszoną twarzą i pretensjami o wszystko. Dla kontrastu, druga nowa postać, czyli Robin, jest genialna. Razem ze Steve'm tworzą fantastyczny, dynamiczny duet oparty na kontrastach i świetnie się uzupełniający. Tak właśnie powinien być zagrany klasyczny motyw "kumpelskiego duetu". Dokładne przeciwieństwo Joyce i Jima. Ostatnia rzecz, do której się przyczepię, to swoiste odizolowanie bohaterów od całej społeczności. W tym sezonie wszystko rozgrywa się w kręgu postaci, które walczą z potworem, inni mieszkańcy miasteczka jakby nie istnieją. Trochę mnie to zdziwiło, tak jakby wszystko działo się na małej wysepce, a nie w środku miasta.
Wiadomo, że trochę bzdur logicznych się znajdzie, ale jak sądzę, serial stworzono nie dla łamania sobie głowy nad zawiłością fabuły, tylko dla czystej rozrywki i z miłości do lat 80tych. Tak to odbieram, bo też kocham te czasy. Dla mnie ST to doskonała zabawa, mająca wady, ale któż ich nie ma. :)

shizonek

Ostatnie zdanie to doskonałe streszczenie tego, co też myślę o tym serialu i wszystkich jego sezonach. Oczywiście rozumiem, że komuś się może nie podobać sezon 3, albo którykolwiek inny, albo serial w ogóle, tylko nie rozumiem kilku zarzutów wobec 3 sezonu, na przykład tego, że za dużo było elementów komediowych (dla mnie to nawiązanie do Evil Dead dwie pierwsze części miały bardziej poważny wydźwięk, trzecia to horror komediowy), że dzieciaki znikają z domu na wiele godzin lub dni i nikt się tym nie interesuje (jakby w jedynce i dwójce było inaczej) albo że wadą jest nieprawdopodobieństwo wybudowania przez Rosjan takiej bazy (jakby nieprawdopodobieństwo wystąpienia potwora przełażącego z drugiej strony na naszą było mniej rażące). Pewne rzeczy wynikają z konwencji serialu i albo się ją przyjmuje, albo nie.
A z takich rzeczy, których można było uniknąć albo rozegrać inaczej, to u mnie rzuca się w oczy wspomniane przez Ciebie odizolowanie postaci od reszty świata. Nie jest oczywiście niczym nowym, w poprzednich sezonach niezwiązani ze sprawą mieszkańcy miasta także występowali w mocno ograniczonych rolach i było ich dosłownie kilku, ale tutaj rzuca się to bardziej w oczy, gdyż nagle bohaterowie zostali wrzuceni w mocno zatłoczone miejsca - jak nie wielka galeria handlowa, to pełen ludzi basen - a gdy trzeba (tzn. gdy prościej i łatwiej jest, żeby nikt się im nie pałętał pod nogami, gdy oni akurat walczą z potworem czy Rosjanami), to nagle jakby rzecz się działa na uboczu, chociaż np. skala zniszczeń dokonywanych przez potwora jest ogromna i trudno ją ukryć (sam fakt, że wiele osób zostało zainfekowanych - trudno tego nie zauważyć, skoro nie funkcjonują tak samo, jak przed kontaktem z tym czymś, jednak Will w S2 był bardziej normalny do momentu przypalania macek w laboratorium). Druga rzecz to początkowe zbyt późne przyjmowanie do wiadomości, że to znów się dzieje, zwłaszcza po poprzednich wydarzeniach. Nancy i Jonathan widząc zwariowanego szczura jednak powinni mieć przebłysk, że może złe moce kontratakują i nie powinni spuszczać zwierzęcia z oka, tymczasem oni biegają po jakichś sklepach rolniczych. Hopper zbyt długo tłumaczy Joyce, że nie, nic się nie dzieje, to już przeszłość, itp., itd. Wszyscy, którzy mieli do czynienia ze sprawą, powinni każde najmniejsze odstępstwo od normy rozpatrywać w tym kontekście, a nie że przejście zamknięte, problem z głowy. Prawidłowo reaguje Joyce, która robi raban, bo nie działają magnesy. Gdyby to ona zobaczyła szczura, nie zostawiłaby go ot tak z tą staruszką.
Zresztą, prawda jest taka, że mniejsze lub większe dziury fabularne występowały też w poprzednich sezonach, także w pierwszym, tak bardzo znów wychwalanym w kontekście trzeciego. Serial nadrabia to innymi rzeczami, a mi się te inne rzeczy w sezonie trzecim także podobały. Musiało być i coś nowego, żebyśmy po raz kolejny nie oglądali tego samego, ale też i coś znanego, żebyśmy czuli ciągłość z poprzednimi częściami. Ktoś musiał znów otworzyć przejście, ale też nie musiał to znów być tajny projekt rządu USA. Nastka znów może ratować świat, ale może też poszwendać się po galerii i powygłupiać z koleżanką. Joyce znów walczy o życie i bezpieczeństwo syna, ale tym razem ma na karku Rosjan, Hawkins znów jest miejscem w którym zło wypełza na świat, ale ma też wielką galerię, która staje się przyczyną społecznych i gospodarczych zmian, chłopaki niby ci sami, ale mają inne problemy, a dzieciństwo się nieubłaganie kończy (co dobrze widać na przykładzie niegodzącego się z tym Willa), itd.