Kocham ten serial. Biorę w całości takim jakim jest. Nie podoba mi się i nie rozumiem celowości jedynie wątku z Ósemką, siostrą Nastki. Kojarzyło mi soę to z dodaniem na siłę jakiegoś wątku, aby tylko uatrakcyjnić sezon, obawiałam się, że będzie się to ciągnęło. Cieszę się, że tak nie było.
Oj będzie się ciągnęło... w 3 sezonie.
Bo będą doić do cna tę świętą krowę jaką jest ten serial. Spokojnie wszystko mogłoby się zakończyć na 2 sezonie ale pewnie rozszerzą to na siłę do 5 sezonów ; )
również uważam, że wątek z jej siostrą był trochę niepotrzebny :/ spokojnie można by było pominąć ten odcinek
A co ciekawe, dali ją już w pierwszej scenie drugiego sezonu, jakby ten wątek miał jakieś kluczowe znaczenie.
Dokładnie. Mi ten wątek wydał się trochę na siłę i doklejony znikąd. Poza tym to dość oklepany motyw. A scena przyciągania wagonu (czy co to tam było) żywcem wyjęta z X-Men: First Class. ;)
Właściwie spotkanie z siostrą pozwoliło Eleven (lub jak powinniśmy ją już nazywać Jane) w pewnym sensie... "odblokować swój potencjał", co widzimy w scenie UWAGA SPOILERY zamykania bramy, gdy dziewczyna już prawie traci siły przypomina sobie co mówiła jej siostra, że ma wykorzystać swój gniew przeciwko tym (lub w tym przypadku temu) co ją skrzywdziło. I to pomaga. Poza tym, Jane dzięki temu spotkaniu mogła podjąć pewne decyzje o tym jak chce żyć, że nie będzie żyć tylko dla zemsty tak jak Kali (Ósemka) ponieważ ma przyjaciół, którzy na nią liczą. Ale zapewne tak jak mówili wszyscy poprzednicy wątek z siostrą może być ważny dla następnych sezonów. Mamy numery 8 i 11, nawet zakładając że Nastka była ostatnim dzieckiem poddanym eksperymentom to i tak musiało być jeszcze 9 innych dzieci. Co się z nimi stało?
Wątek był kluczowy dla rozwoju postaci jedenastki. Dzięki temu "odkryła siebie", bla bla bla. Choć odcinek faktycznie z czapy.
Mnie odcinek z siostrą się podobał, był miłą odskocznią od leniwie ciągnącego się wątku głównego (choć fakt- w końcu zaczęło się coś dziać, cliffhanger-> odcinek z siostrą- powinni go wpleść wcześniej, żeby przełamał nudę). Na pewno ciekawszy niż n-ty napad mrocznych wizji Willa, kolejna dawka tych samych krzyków matki, czy zapychaczy z rudą dziewczynką i walką o jej względy. Odcinek o tyle fajny, że pozwolił rozwinąć nieco postać Jane, jak również wprowadził ciekawą, skłaniającą się ku ciemnej stronie mocy siostrę.
Ten wątek z jej siostrą to była zwyczajna zapchaj dziura. Pierwsze sześć odcinków było spoko ale epizod 7 i 8 to już odstają i to poważnie od całej reszty. Pełno w nich idiotycznych dialogów i logika bohaterów jest na poziomie kilkulatków. Tam była scena w labolatorium, kiedy Bob SPOILER ALERT !!!!! stara się odblokować drzwi i włącza spryskiwacz, co poskutkowało, gdyż te bestie nie cierpią wody. No i zamiast włączyć spryskiwacze w całym budynku, albo chociaż w korytarzach prowadzących do wyjścia, to nie, bo po co. Kolejna scena, gdy biegnąc zamyka te drewniane drzwi. Zamiast spieprzać stamtąd, to się cieszy i patrzy na swoją dziewczynę, co w oczywisty sposób musiało się skończyć tak, jak się skończyło.
Jednym słowem, poziom epizodu 7 i 8 intelektualnie i logicznie jest bardzo niski i odstaje od całej reszty odcinków na kilometr. Strasznie irytują decyzje i zachowania głównych bohaterów. Są momenty, kiedy zachowują się oni jak banda kretynów, nie wiedząca co ze sobą zrobić.
Przede mną jeszcze ostatni, finałowy odcinek ale nie oczekuję po nim zbyt wiele. W zasadzie to jestem już delikatnie znudzony fabułą, która z odcinka na odcinek zrobiła się strasznie denna, prostacka, naiwna, przerysowana i jakaś karykaturalna.