...Winona "overacting" Ryder.
Sam serial genialny.
Tak po prawdzie jej stuczna gra to najslabszy punkt serialu, grala na sile bez wyczucia, w porownaniu z rolami dzieciaow czy szefa policji to jest przepasc.
Właśnie skończyłem oglądać ostatni odcinek, te same wnioski, Winona Ryder kompletny niewypał. Rozumiem rozpacz matki, ale można było pokazać to bardziej subtelnie. W każdej scenie skrzeczała i zachowywała się jak po amfetaminie. Zabrała stanowczo za dużo czasu serialowego. Oby w następnym sezonie reżyser wyciągnął wnioski :)
Rozpacz i histeria były moim zdaniem zagrane dobrze technicznie, krzyki, miny. Niby wszystko jak trzeba, ale jednak emocje nie szły za tym absolutnie żadne. Po prostu widać było, że udaje i tyle.
Tak miało być. Jej rozpacz miała wyglądać na szaleństwo, a nie wyciskać łzy, bo młodsza publika by tego nie zdzierżyła. W mojej opinii jej rola i Jedenastki była jedną z najlepszych w tym serialu.
Koncept szaleństwa Winony jest jasny dla mnie, lecz przedstawienie tego szaleństwa było bardzo irytujące. Uważam, że Winona swoimi gestami i krzykami przesadziła.
Ja tez uważam, że zagrała genialnie.
Sama jestem matką i mnie z kolei wkurza, jak w innych filmach matki jakoś tak gładko i elegancko cierpią.
To jedyna rola matki, z którą mogłabym się identyfikować. Bo ja bym na pewno zwariowała, chociaż troszeczkę.
Ewidentnie coś poszło nie tak, może też wina reżysera. Hm a ostatnio oglądałem z nią serial HBO "Show Me a Hero" gdzie wypadła bardzo przekonująco.
Moim zdaniem zagrała swoja rolę bardzo dobrze. To pozostali aktorzy byli w większości sztuczni (zwłaszcza szeryf), co powodowało kontrasty miedzy nimi wszystkimi.
Winona to dobra aktorka. Średnio ją lubię ale profesjonalizmu jej nigdy nie odmówiłem.
A już myślałam, że tylko ja narzekam na Ryder. Mnie też nie podobała się jej gra - te wybuchy emocjonalne wyglądałyby świetnie w hollywoodzkim wyciskaczu łez, ale nie w serialu. Tu się tak nie gra, bo to wychodzi zbyt przerysowane. Ja rozumiem doskonale, że rozpacz matki, i tak dalej, ale należało to nieco stonować, mniej histerii, bo momentami jej bohaterka zbliżała się do granicy przegięcia. Widać, że zatrudnianie aktorów z Hollywood w serialach nie zawsze jest dobrą decyzją, bo mają oni swoją manierę i styl, których nie zawsze umieją się pozbyć. Na szczęście (jestem po odcinku 6) Winona trochę przystopowała i od razu wszystko zaczęło pięknie śmigać. Do reszty aktorów nie mam zastrzeżeń, są świetni. Zwłaszcza dziewczyna grająca Jedenastkę - ma tak mało kwestii, a potrafi przykuć uwagę i wzruszyć (co za wyczucie aktorskie w tak młodym wieku!), nie jest też jednowymiarową wydmuszką.
Serial to absolutna perła, przygodówka-sf-horror-obyczajówka w jednym, do tego masa nostalgii z lat 80. Perfekcja.
Eleven na początku trochę mnie irytowała, ale potem zdobyła moją sympatię, stając się ulubioną postacią w całym serialu. Na pewno duża w tym zasługa nie tylko kreacji postaci, ale przede wszystkim młodej aktorki. Mimo, że miała niewiele kwestii mówionych, to i tak z tego co można wyczytać w internetach, widzowie wyjątkowo ją polubilili. Dziwne, ale ona i reszta dzieciaków zagrało lepiej niż hollywoodzka gwiazda (przynajmniej nie widać tej sztuczności, byli bardziej naturalni)