Stranger Things
powrót do forum 4 sezonu

Dawno żaden film czy serial tak bardzo nie wyprowadził mnie z równowagi. Pierwsza część czwartego sezonu jeszcze miała jako taki sens, choć niektóre wątki ciągnęły się aż za długo.Obejrzałam, bardzo nie marudziłam. Miesiąc czekania na finał w akompaniamencie zapowiedzi twórców jak i aktorów, zwiastunów i plakatów. Wszyscy mówią, że będzie rzeźnia, że nikt nie będzie bezpieczny, że zginie któryś z dzieciaków, ludzie tworzą teorie, typują kto zginie. Nareszcie nadchodzi ten dzień, 1 lipca, Stranger Things sezon 4 vol. 2 trafia na Netflix. Włączam, oglądam i nie dowierzam. Rozczarowanie wali we mnie jak grom z jasnego nieba.1. Śmierć Eddy'ego była tak głupia i niepotrzebna. Jakby twórcy nie mogli się zdecydować kogo uśmiercić, ale nie mieli tyle jaj żeby zginął ktoś z głównej obsady, więc zabili jakiegoś nowego randoma. Do tego tylko Henderson jest przejęty jego śmiercią, inni dosłownie mają gdzieś, że Munson zmarł. Nawet nie pokazali ich reakcji (oprócz wujka Eddy'ego, jego jest mi cholernie żal, płakałam jak bóbr przy tej scenie. Jego bratanek/siostrzeniec już zawsze, nawet martwy będzie naznaczony piętnem domniemanego mordercy i satanisty. Praktycznie całe Hawkins go nienawidzi. Wayne (prawdopodobnie) nigdy nie będzie miał możliwości godnego pochówku Eddy'ego, ciało pewnie zostało po drugiej stronie) Jeszcze ta gadka Dustina. Nie chcę martwego bohatera, tylko żywego tchórza.2. Sklep z bronią. Ekipa z Hawkins jedzie do Strefy Wojny, żeby kupić potrzebną broń. Z jakiegoś powodu jest w nim też Vickie z chłopakiem (trochę dziwne miejsce dla tej dwójki, ale nie wiem może wtedy sklepy z bronią przyciągały wszystkich, no chyba że byli tam przez te morderstwa by mieć się czym bronić. (Chyba) Nijak nie wyjaśnili ich obecności. To był prawdopodobnie najgłupszy moment finału i najidotyczniej wpleciony "miniwątek" LGBT+ jaki kiedykolwiek widziałam.3.Walka z Vecną. To był jakiś żart. Ani Eleven z grupą ani Joyce z resztą nie byli w stanie zdążyć na czas do Hawkins. Eleven w pizzerii wchodzi do umysłu Max, gdzie "walczy" z Vecną używając siły szczęśliwych wspomnień i przyjaźni. Naprawdę? To jest tak oklepany motyw czy tak ciężko jest wymyślić coś nowego? Coś co nie będzie polegało na zasadzie deus ex machina? W ogóle grupa z Hawkins przygotowuje cały plan, opkupuje się w broń i potrzebne przedmioty, a nawet przygotowuje sobie bronie, tarcze i koktajle Mołotowa. Włażą do domu Creela po drugiej stronie po czym zostają związani pnączami i przyduszeni do ścian, gdzie ta epicka walka? Gdy wreszcie zostają ocaleni dzięki magicznej mocy El, pakują w Vecnę koktajle Mołotowa i kilka pocisków ze strzelby, Aha. Typ wyleciał przez okno i zwiał, tyle było z epickiej walki.4.Gdyby nie "trzęsienie ziemi" i padający "śnieg" to serial zakończyłby się jak każdy inny sezon tego serialu. Innymi słowy serial trochę mnie rozczarował, zdziwił, zasmucił, nawet ucieszył. Co nie zmienia faktu, że conajmniej nie fair było takie okłamywanie widza (bo jak inaczej wytłumaczyć wmawianie nam przed finałem że nikt nie jest bezpieczny, i że zginie ktoś z głównej obsady. Mimo że nie zginął). Zastanawia mnie jeszcze fakt czy nie pokazanie co się stało ze zwłokami Eddy'ego będzie miało znaczenie w piątym sezonie czy nie. A wy co sądzicie o finale? Czy wg was był tak epicki jak go zapowiadano?

ocenił(a) serial na 9
Ayame_Cana

Główna ekipa jednak jest nieśmiertelna :D choćby ich miało powyginać w przeróżne strony. Z postaci które zginęły i które nie były tylko postaciami z tła to w sumie tylko 3 - Eddie na którego śmierci się poryczałem i na rozmowie Dustina z jego wujkiem, rewelacyjna to była postać, ale niestety przewidywałem to.......twórcy mają jakieś zamiłowanie do wprowadzania fajnych sympatycznych postaci w 1 sezonie i zabijanie ich w tym saym sezonie (choćby Bob Newby i Alexei). Zginął jeszcze "Papa" poza nim no i Jason, ale oni to i tak postacie po których nikt nie zapłacze, tak więc jedyna taka emocjonalna to Eddie....no i właśnie.....bo nie wiem jaka sytuacja z Max, poryczałem się na tym co się z nią działo też ale czy żyje, nie żyje? Niby funkcje życiowe są, ale jak Eleven weszła do jej głowy to była tak jakby pustka, jakby nikogo już tam nie było, więc sam nie wiem.....ogólnie jestem wciąż bardzo zadowolony z sezonu. Ekipa Hawkins była znakomita, Vecna jest rewelacyjnie zagrany, aczkolwiek no ta walka z nim taka trochę antyklimatyczna, aczkolwiek to pewnie dlatego żeby go zostawić na 5 sezon w którym mam nadzieję nie pójdzie już z nim tak łatwo......

Rrouge

Szkoda, że Eddie umarł najgorsze,że prawie wszyscy mają go za mordercę. Jednak zapowiedzi twórców i aktorów, dotyczące śmierci ważnej postaci, okazały się nieprawdziwe. Bardzo się cieszę,że Steve i Dustin przeżyli. Pomimo tego,że dużo osób liczy, na śmierć kogoś z głównych bohaterów, ja będę trzymała kciuki, aby właśnie Dustin i Steve dotrwali do końca. Choć muszę przyznać,że scenarzyści trochę przesadzili z tymi marzeniami Steve'a o 6 dzieci. Czekam na finałowy sezon.

ocenił(a) serial na 10
alibaba_4

W sumie jak już się tematy załączyły, to chciałbym się zapytać o kwestię Vecny i tego łupieżcy. Vecna spotkał go niedługo po przeniesieniu go na drugą stronę i gdzieś w ostatnim odcinku była mowa, że to od początku był Vecna, wszystko co było do teraz to jego sprawka, tak jakby łupieżcą był też on. I czy to ja coś źle zrozumiałem, czy to są jednak dwie różne postacie?

Aiden19

Ja to tak zrozumiałam, że 001 po przejściu napotkał "pył" i to jego wykorzystywał do przekształcania UpsideDown na swoją modle. Stąd uformowanie w figure pająka, jak kiedyś rysował jako mały chłopiec.

ocenił(a) serial na 8
Aiden19

Ja rozumiem to tak że łupieżca umysłów był chaotycznym bytem
bez większej świadomości, istniejącym praktycznie od zawsze w upside down.
Vecna po spotkaniu łupieżcy "oswoił"/"zniewolił" go.

Ayame_Cana

Jak to nikt nie zginął z głównej obsady? Max zginęła na 1min przecież. :)

Ayame_Cana

Ano, słabo.

Tzn jest nieźle w warstwie wizualnej, bo efekty naprawdę są niezłe i klimatyczne. Siada wszystko inne.

"Opisy przyrody". Tak jak w lekturach trzeba było przebić się przez nudne opisy przyrody, tak tu przez nudne jak flaki z olejem interakcje w najdziwniejszych chwilach. Tutaj idą na Drugą Stronę, wokoło jakieś nietoperze, zabójcze roje i Kosiarze Umysłów - wiec to najlepszy moment żeby beztrosko porozmawiać o zakładaniu rodziny i robić do siebie maślane oczy. Jedziemy na walkę z uzbrojonym wojskiem, więc nie ma lepszego momentu na ustalenie, kto w drużynie jest rycerzem z serduszkiem. Kosiarz Umysłów rozwala światy - tak, nie będzie lepszego momentu na wyznawanie uczuć! Zaprawdę, ale to było durne...

Ciągle płaczący bohaterowie. Wystarczy powiedzieć coś ckliwego lub porozmawiać o wspomnieniach - wszyscy płaczą na zawołanie. Niezależnie od płci i wieku, płaczą i duzi i mali, i dziewczynki, i dorośli faceci. Tylko po to by momentalnie przestać a po chwili znów łzy jak grochy.

Totalne "deus ex machina". Nasi bohaterowie walczą w dwóch światach, w dwóch krajach. Mamy żądne krwi stwory rozwalające bazę wojskową które okazuje się że wystarczy podsmażyć a resztę pokonać w walce na miecze. Serio? Najpierw potwory są straszne i niepokonane, rozwalają Armię Radziecką i władowanie w nich kilkunastu magazynków ostrej amunicji nic nie robi a potem wystarczy załatwić je w 20 sekund?

Rozwleczone sceny. Ile ich ten Kosiarz Umysłów dusił? 20 minut? Chyba z 10 tysięcy morderczych nietoperzy krąży wokół chłopaka z nożem na kiju jakby nie miały żadnej przewagi i analizowały jaką przyjąć strategię.

Totalne wątki od czapy. Cały wątek w Rosji nic do fabuły nie wniósł. Zupełnie nic. Jednakowo dobrze mógł się dziać w Hawkins albo w Milanówku. A tu porwania, okupy, haracze, przemytnicy, katastrofy, strzelania, bazy, żołnierze, ucieczki, pościgi, wybuchy, walki tylko po to by... w 20 sekund spalić parę potworów. Nic więcej.

Grupa nastolatków wchodzi do sklepu z bronią i wchodzi jakby nic uzbrojona jak Rambo, w dodatku kradzionym samochodem, brudni i ranni - i nikt nie zadaje żadnych pytań. Nawet jak młodzież przepycha się z bronią na środku.

Totalna demencja wszystkich. Hawkins przeżyło zdaje się jeden atak komunistów, ze dwa ataki Kosiarzy Umysłów... i nic. Nawet jak w nocy otwierają się wrota piekieł i rozwalają pół miasta, to jedyne co się dzieje to decyzja mieszkańców "kurde, za dużo tych emocji, pakujemy się stąd". Jakby nikt nie widział, że 2 dni wcześniej w nocy miasto pękło na 4 części, ulica zamieniła się w lawę, domy pękły na pół a jak mówią o tym w TV to komentarz "ale bzdury!". Zupełnie jakby niszczenie miasta było czymś tak normalnym jak koszenie trawnika.

Zatrważający brak dorosłych. Wiadomo, takie jest ST, ale momentami to witki opadały. Dzieciaki znikają na dwa dni, miasto niemalże rozwalone a co robią rodzice? Nic, oglądają TV. A jak dziecko wraca z nocnej walki z Kosiarzem Umysłów to oczywiście dostaje opieprz w stylu "masz szlaban na wyjścia!". No dobrze że bez klapsa.

I oczywiście to nie koniec, bo już niedługo czeka nas dokładnie to samo. Znów powraca Kosiarz Umysłów (ile razy już ginął? 5?), znów dzieci będą uciekały na rowerach przed morderczymi nietoperzami, znów powstaną jakieś Wrota Piekieł do przejścia po sznurku i znów w finale zginie w jakiś głupi i niepotrzebny sposób jakiś randomowy bohater. I na pewno pojawią się komuniści, no bo jak.

Ale żeby nie było: pełne zaskoczenie - no koncertu z "Master of Puppets" to naprawdę się nie spodziewałem. Lepszego miejsca na koncert trudno sobie wyobrazić :) Zaskoczyłem się, że jednak nie było gejowskeigo romansu Mikea i Willa - no jak tylko była scena z nimi to brakowało aby się w ramiona nie rzucali. I na koniec - ładnie się nasza Jedenastka zaokrągliła ;-)

zmechu

Z tym ostatnim to mogłeś darować, bo zabrzmiało jak pijany wujaszek na weselu ;)