Oglądając 4 sezon ST nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przewijają się wątki z innych tytułów:
1. Młody Vecna tak mocno przypomina młodego Voldemorta (Tom-a Riddle). Ułożony chłopczyk z kołnierzykiem pod szyją - wycofany, skryty, cichy, a wewnątrz drzemiące "czyste zło" (pure evil).
2. Motyw Harrego Pottera przewija się również podczas prób odzyskania mocy przez Jedenastkę - skoncentrowanie się na konkretnym wydarzeniu ma zapewnić bohaterce przypływ mocy, zupełnie jak podczas wyczarowywania Patronusa. Okazuje się też nie przypadkiem, że miłość jest kluczem. Nastka przypomina sobie matkę i słyszy wypowiadane przez nią słowa. Triumf dobra nad złem jakby skalkowany z HP.
3. Rozmowa Lucasa z Max, podczas której próbuje jej wytłumaczyć, że Max jest mu nadal bliska. Używa on sformułowania: "I see you". Nawiązanie do Avatara aż bije po oczach i uszach.