Stranger Things
powrót do forum 4 sezonu

...i to nie tylko jeśli chodzi o ST, ale seriale ogólnie. Od pierwszego do ostatniego odcinka to scenariuszowa katastrofa :
- statyczne i nudne postacie, fatalne dialogi, w których te kukły wylewają z siebie żale co dosłownie pięć minut ("Mike, jesteś jej sercem, pamiętaj o tym", no litości),
- cała masa zbędnych i rozwleczonych do granic wątków (cały wątek rosyjski został tam wprowadzony tylko po to, by przywrócić Hoppera i by Joyce miała jakieś zajęcie),
- dziury fabularne (skąd Enzo znał adres Joyce?),
- brak jakiejkolwiek wiarygodności postaci, które albo odznaczają się niebywałą zdolnością do wyciągania zaskakująco trafnych wniosków na podstawie wątpliwych przesłanek (zegar bije cztery razy, więc Vecna potrzebuje czterech ofiar, przecież to oczywiste!)
- albo zachowują się jak totalni kretyni, byleby tylko popchnąć fabułę do przodu (tak, doktorze Brenner, umieszczanie psychopatycznego mordercy wśród obdarzonych supermocami dzieci to doskonały pomysł, na pewnie nie spróbuje nimi manipulować).

Podsumowując - pierwszy i drugi sezon uwielbiam i tym bardziej nie wierzę, że czwarty ma tak wysokie noty. Jestem w stanie zrozumieć dobre recenzje w prasie, bo to marketing. Ale że zwykli widzowie tak łykają te bzdury bez żadnej popity to jakiś wyższy level abstrakcji.

ocenił(a) serial na 6
Malakhai

Ja od tego typu seriali nie oczekuję logiki i przymykam oko na dziury fabularne, ale fakt, mnie też kilka rzeczy zaczęło drażnić, po pierwsze zebrała się już cała masa bohaterów, a na większość z nich autorzy nie mają żadnego pomysłu, stąd te wszystkie zbędne wątki.
I zgadzam się, że dialogi są tragiczne. Odkąd bohaterowie przestali być dzieciakami i stali się nastolatkami, wiele dialogów jest tak żenujących, że aż trudno tego słuchać.
Ale i tak najbardziej dobił mnie ten czterogodzinny finał, o ile początek sezonu z Vecną wydawał się nawet ciekawy, to dwa ostatnie odcinki to była dla mnie męka. Nie dałem rady tego obejrzeć, musiałem co chwila przewijać...