Trzeci sezon był taki... "meh". Poza tym, że sprzedawali lody i atakował ich jakiś mięsny jeż, to niewiele pamiętam. A tutaj w czwartym sezonie wszystko się oglądało w napięciu od początku do końca (pierwsze 7 odcinków na razie). Nastolatkowe dramy z wrotkami można było może skrócić, ale przynajmniej nie przytłoczyły całości. Muzyka i dźwięk epickie. Postacie barwne i mięsiste, pierwszoplanowe, ale nawet drugo- i trzecioplanowe. Wprowadzenie nowego rodzaju zagrożenia, przed którym nie wiadomo jak się bronić, w przeciwieństwie do "zwykłych" fizycznych potworów to znakomite posunięcie. Podobnie jak rozciągnięcie akcji na o wiele większe odległości przestrzenne i czasowe. Wyjaśnienie pewnych wątków z przeszłości to wisienka na torcie. Jak utrzymają formę, to o sezon piąty jestem spokojny.