Większość z wpisów narzeka na poziom ekranizacji w stosunku do jakości powieści.
Otóż ja książki nie czytałem - moja opinia będzie więc raczej kierowana do tych, którzy tak jak ja -opowieść o stukostrachach znają tylko (lub poznają) z filmu.
Otóż film, jak na ekranizację Kinga, całkiem przyzwoity. Nie napiszę, że 3 h wciska w fotel ale ogląda się to nawet z zainteresowaniem. Film rozkręca się powoli (jak to w Kingu) aby dojść do finału na jakieś 15-20 min przed końcem.
Samo zakończenie raczej nieco tandetne i takie "amerykańskie" co jednak da się przełknąć.
Film raczej polecam jako solidny średniak.
PS. W filmie rozbawiło mnie jedno niedopatrzenie - jak wyjaśnić powrót pięknego, białego i kompletnego uzębienia u "odinfekowanych" bohaterów (patrz: happy end)?