Dlaczego? Piękne rozpoczęcie bitwy w kosmosie, epickiej bym rzekł, potem przeskakujemy na nie wiemy (chwilowo) gdzie, aby odkryć że zagrożenie zniknęło, i z kosmosu jesteśmy na ziemi a dookoła jest woda! Bez spiny, to nie spoiler tylko pierwszy odcinek. Można powiedzieć że jest to Waterworld Costnera z jakby trochę - do pewnej części - Univeral War Bajrama oraz może Rahxephona. Tylko zwróćmy uwagę, że te wymienione od bardzo dobrych do genialnych, należą zaś ten serial, zaczyna się powoli, i... przez połowę (ba! większość) serialu widzimy niewykorzystany potencjał: postaci, miejsc, sytuacji plus masę głupot. A naprawdę mogło być pięknie! I to denerwuje! Z genialnego serialu do nudnego? Który można by było obejrzeć 1 odcinek, kolejny z nurkowaniem oraz dwa ostatnie? I tyle. Poznałeś całą serię. Co mówią i robią nie jest nieważne i nie ma wpływu zbytnio na fabułę. Ehhh...