Przez większą część serialu, uważałem że magiczna i wielka tajemnica jest jedna - obie dziewczynki mają tego samego ojca, co niestety okazało się być nieprawdą x(
myślałam ze tez tak wyjdzie z tym ojcem ... byłam pewna wszystko na to wskazywało .!
właśnie też nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak pomyśleli. przecież gdyby to była prawda, to już zrobione w pierwszym odcinku badania wykazałyby, że dziewczyny mają tego samego ojca. ;d
bardzo prosta jest odpowiedź, testy zrobione przez "matkę" Daphne, gdy ta miała 3 lata - nie potwierdziły ojcostwa Franhesco. Gdzieś zasłyszałem, że są takie badania, że jak jeden wynik nie pasuje, to już podają że wynik jest negatywny. Poza tym w serialu było tyle intryg i cała fabuła to jedna wielka intryga, że "ojciec" Bay , mógł podmienić swoją próbkę czy coś, bądź tak namieszać dla swojej żony, która nie grzeszy inteligencją, że wszystko zostałoby ukartowane.
owszem, zamiana dziewczyn przy urodzeniu, świadomość Reginy, że wychowuje dziecko kogoś innego i wynajęcie detwktywa są w pewnym sensie intrygami, jednak nie przesadzajmy, że serial jest nimi przepełniony, bo to naprawdę nie jest prawdą.
a biologiczny ojciec Daphne nie wiedział, że Bay nie jest jego córką. myślę, że gdyby miała być jakaś intryga w kwestii ojcostwa, to pokazali by nam jakiś trop. moim zdaniem nie było podstaw, by doszukiwać się na siłę tego, że dziewczyny mogą mieć wspólnego ojca. ;)
Przyznaję, też myślałam że mają wspólnego ojca. Ale mnie zmyliło to jak Daphne podała zdjęcie Bay, które przestawiało Reginę w ciąży. Daphne wówczas powiedziała: Masz, zrobił je twój ociec. A że ja to oglądałam w nocy to zrozumiałam to dosłownie. :D I potem jakoś nie połączyłam faktów i byłam zaskoczona jak ten ojczulek od siedmiu boleści się przyplątał...