Świetna parodia amerykańskich programów dla nastolatków. Można powiedzieć, że to taki Monty Python dla młodzieży ;)
Monty Python był śmieszny. "Szał na Amande" jest niestrawną intelektualną papką z głupimi minami, infantylnymi tekstami i dziećmi pozbawionymi talentu aktorskiego. To nie jest ten sam poziom. Nie da się zrównać 100 piętra w apartamentowcu w Dubaju ("M.P.") z piwnicą w starej oraz opuszczonej kamienicy na warszawskiej Pradze ("Sz.na A.").
To ciekawe bo znam wielu, którzy to samo mówią ("jest niestrawną intelektualną papką z głupimi minami, infantylnymi tekstami") mówią o Monty Pythonie. Różnica jest taka, że Pythony kpiły głównie z zadęcia brytyjskiej BBC, tutaj obrywa się głupkowatym programom dla nastolatków zza Wielkiej Wody. I także jest zabawnie. Po prostu wziąłeś ten program na serio, stąd Twoje oburzenie jest dla mnie całkiem zrozumiałe.
Dokładnie. "Monty Python kpił głównie z zadęcia brytyjskiej BBC." Z jej sztywności i konserwatywności. Natomiast w "Sz.na A." obrywa się głupkowatym programom dla nastolatków zza Wielkiej Wody. Ośmieszać głupotę, JESZCZE WIĘKSZĄ głupotą??? Niestety, ale skrajny debilizm do mnie nie trafia i mnie nie śmieszy.
Dla mnie głupie reklamy już są absurdem i dowodem na to, że żartem Boga jest istnienie takich ludzi, którzy dopuścili je do telewizji. Niestety, ale skrajny debilizm w wydaniu "szału..." do mnie nie trafia i mnie nie śmieszy.
Ale zwróć uwagę jak kapitalnie ośmieszono tam reklamy dla nastolatków. Z drugiej strony - Pythony też parodiowały reklamy :)
"Kapitalnie" dla Ciebie. Dla mnie głupie reklamy już są absurdem i dowodem na to, że żartem Boga jest istnienie takich ludzi, którzy dopuścili je do telewizji. Niestety, ale skrajny debilizm w wydaniu "szału..." do mnie nie trafia i mnie nie śmieszy. Nie wszystko co robił Monty Python miało klasę i szyk oraz potencjał do zabawy, ale jednak miało. W "Szale na Amandę" odnajduje tylko deficyt zabawy i śmiechu, wielki jak dług publiczny Rzeczpospolitej Polskiej.
Mnie śmieszy, jak najbardziej. Tym bardziej, że jak patrzę na współczesną telewizję to stokrotnie wolałbym konserwatyzm i zadęcie - niż głupotę którą piętnuje "Szał...". A to, że Ciebie nie śmieszy, cóż... nic na to nie poradzę.
Samej Amandzie Bynes tak, z tym się zgadzam bo potrafi grać i być przy tym zabawna. Niestety jej program to rynsztok i niewypał.
"określa stan największego brudu i smrodu. Pojęcie to jest również używane jako metafora środowiska ludzi zdemoralizowanych.."
No cóż.... brudu tam nie widziałem. Czyli zdemoralizowany "Szał..." Hmmmmm w życiu bym nie pomyślał ;)
Wyjaśniam pojęcie:
Ja wolę wodę pitną, czyli programy które mają inteligentny i błyskotliwy humor a nie takie jak z rynsztoka w stylu "straszny film 5" czy "szał na Amandę", których praktycznie nikt nie potrzebuje.
Przepraszam, że nie dodałem wyjaśnienia wcześniej.
No jak dla mnie różnica pomiędzy "Strasznymi filmami" a "Szałem..." jest olbrzymia. Humor całej serii SF oscyluje wokół tematyki genitalno-fekaliowej, do tego wyśmiewa zarówno słabe jak i niezłe filmy. "Szał..." przeciwnie uderza w rzeczy które są złe i puste i które ganić należy. Co więcej nie posługuje się żartami rynsztokowymi, a raczej absurdem i groteską. Łączy je TYLKO to że obie serie są parodiami.
Zaś co do "potrzeby" to ja bym naprawdę chciał, żeby nikt "Strasznych filmów" nie potrzebował :/ Okazuje się jednak, że masa ludzi chodzi na nie (za potrzebą;)) do kina.
Straszne filmy 1 do 4 to klasyka parodii horrorów sama w sobie.
Bardzo dobrze JEŚLI nie oglądałeś piątki bo to już nie jest to samo. Poziom spadł drastycznie w tej części. Z resztą możesz przecież poczytać recenzje na filmwebie odnośnie filmu lub posłuchać [jeśli znasz dobrze angielski] takowych na YouTube.
Dla mnie "Straszny film 5" to to samo co "szał...", czyli produkcje złe i puste, bez żadnej treści.
Mnie produkcja ma bawić a nie pozostawiać z niesmakiem.
No cóż mnie niestety trzy pierwsze Straszne filmy pozostawiły z niesmakiem. Czwórki też nie oglądałem.
Ciebie i masz do tego pełne prawo. Nie przekonuję Cię do oglądania czegoś co pozostawiło cię z niesmakiem. Dlatego dziwię się, że t robisz to w moim kierunku w związku z "szałem..."???
Daleki jest do przekonywania Cię, żebyś oglądał cokolwiek. Po prostu nie uważam, żeby "Szał..." był rynsztokiem.
Nie, oczywiście, ale broniąc swój program przed zmieszaniem z błotem, niestety to robisz. Bezwiednie, ale to robisz.
Tak sobie myślę, że jednak nie ma ucieczki od stereotypów. W ten sposób patrzymy na świat i bez nich bylibyśmy niczym, albo czymś zupełnie innym i niezrozumiałych dla nas tu-i-teraz. Bo choć nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl "A niech ten michu1945 obejrzy "Szał..." i przyzna mi że to fajna rzecz. Obstawię go argumentami i będzie musiał to zrobić". Już dawno straciłem wiarę w to, że w Sieci ( a i nie tylko w niej) można kogkolwiek do czegokolwiek przekonać. Jeśli podejmuję jakąś dyskusję to tylko z nudów. A tak się składa, że jestem chory mam gorączkę i cholernie mi się nudzi. Dlatego rozmawiamy/piszemy.
Ale nie przekonam Cię - bo pewnie kiedyś nabrałeś jakiegoś przekonania co do takiego sposobu argumentacji. I nawet nie ma znaczenie, co ja myślę - dla Ciebie przekonywałem Cię do oglądania. Cóż - "żyjemy na archipelagach, a ta woda, te słowa cóż mogą?" że tak klasykiem zakończę (jeśli coś pokręciłem w cytacie to wybacz, ale nie chciało mi się sprawdzać).
Oj to zdrowia życzę. Z całego serca. A do oglądania zachęcać nie musisz bo obejrzałem "Szał...". Inaczej nie miał bym podstaw wypowiadać się o nim tak negatywnie.