Miałam spore oczekiwania. Lubię tzw. teen drama, seriale ukazujące życie i problemy nastolatków. Lubię również starszy format nagrywania, ten klimat. Dlatego myślałam, że ,, Szkoła Złamanych Serc", serial z lat 90, to strzał w dziesiątkę. Niestety, zawiodłam się ( choć dokończę ostatni sezon, który mi został i nie mogę się trochę doczekać). Serial liczy 210 dość długich odcinków. Kurczę, problemów dotykających młodzież jest mnóstwo - od narkotyków, anoreksji po nastoletnią ciążę. Serial może i porusza niektóre z nich, ale albo są potraktowane po macoszemu, albo rozwleczone. Jest wiele powielonych wątków, przez większość odcinków bohaterowie kłócą się, romansują, albo biorą udział w zawodach szkolnych. Można odnieść wrażenie, że oglądamy to samo, co kilka odcinków temu, tylko z udziałem innego bohatera. Niektóre wątki trwają kilka odcinków, choć niczego nie wnoszą. Wiele dialogów prawie dorosłych nastolatków jest infantylnych, powody ich kłótni bezsensowne. Niektórych trudno jest znieść - np. rozwydrzoną Nikki, która myśli, że zawsze ma rację i wszystko jej wolno, czy Anitę, która czegokolwiek by nie mówiła brzmi, jakby się śmiała i piszczała jednocześnie. Odcinki są albo znośne, albo nudne. Raczej nie polecam. Prawdziwe problemy nastolatków świetnie ukazują moje ulubione ,, Degrassi". albo .. Życie na fali".