Tak położyć i tak dość średnio wciągający serial potrafią tylko spece z TVP. Jaki bezmózg wpadł na pomysł tak kretyńskiego dubbingu? Niektórzy Niemcy szwarotają aż miło, inni mówią po polsku z niemieckim (prześmiesznym) akcentem. Reszta aktorów mówiących w oryginale po angielsku została zmasakrowana sztucznym polskim dubbingiem. Nawet Dorociński mówiący swym głosem brzmi sztucznie, ale już wszystkich przebił głos Barcisia odzywający się w miejsce jakiegoś szpiegowskiego szychy :) Nie można było zostawić choć wybór między napisami a dubbingiem/lektorem? I dziwić się, że mało kto płaci abonament, bo za taką kaszankę produkcyjną powinny posypać się głowy.
A jak Niemcy już mówią po niemiecku, to napisy, które nam wstawiła TVP były napisane tak maluteńką czcionką, że tylko metr od telewizora widać
Ja po usłyszeniu pierwszej kwestii w dubbingu natychmiast włączyłam opcję bo jednak miałam nadzieję, że może w oryginale uda się obejrzeć - niestety wyboru opcji poza dubbbingiem nie było. A niestety dubbing był do ...............:(
"Reszta aktorów mówiących w oryginale po angielsku została zmasakrowana sztucznym polskim dubbingiem."
A co to jest? Farsa w rodzaju 'Allo, 'Allo? Żeby Francuzi (i Polacy) gadali ze sobą po angielsku?
"Nie można było zostawić choć wybór między napisami a dubbingiem/lektorem?"
Dziwne, że jak przy 98% filmów i seriali jest lektor, to wtedy nikt nie domaga się wyboru.
"dziwić się, że mało kto płaci abonament"
Znam takich, którzy nie płacą w proteście przeciwko monopolowi lektora-szeptacza.
AD1 i AD3 Serial nagrano w oryginale po angielsku i tak mówili aktorzy angielscy i polscy (mówił o tym Dorociński). Jedynie Niemcom zostawiono swoje kwestie po niemiecku (a i tu są wyjątki). Wg mnie (i wielu innych) mniejszym złem było wstawienie lektora, najlepszym wstawienie napisów z możliwością zmiany na lektora. Zrobiono jednak dubbing, który nie dość, że zwiększył nakłady na serial (koszty dźwiękowca, montażysty plus aktorzy dubbingujący), to jeszcze został zrobiony fatalnie i to m.in. z pieniędzy z abonamentu.
AD2 Jeśli mam tylko wybór (a niektóre tv już mają taką opcję) wybieram napisy, bo nie ma to jak oryginalny język. Raz, że można podszkolić język. Dwa - świetnie słychać tu emocję i grę głosem aktorów, która normalnie zagłuszana jest przez aktora. Trzy - wersja z napisami pozwala na odbiór filmu w lepszych efektach dźwiękowych (5.1) i znam wielu ludzi, którzy przedkładają to nad wygodę.Cztery - ludzie nie domagają się zmiany lektora na napisy, bo tak jest w polskiej telewizji od początku i wszyscy się przyzwyczaili, nie znaczy jednak, że jest to jedyne wyjście. Niestety skutkiem takiej polityki władz szefów różnych telewizji Polacy są na szarym końcu ze znajomością języków obcych.
"Serial nagrano w oryginale po angielsku"
Rozumiem, że postulujesz oglądanie spaghetti-westernów (kręcono onegdaj setki takich filmików w podrzymskiej Cinecittá) - też w oryginale? I nic Ci nie będzie przeszkadzał kowboj czy szeryf z Nevady albo Arizony wykrzykujący: "E allora, che succeso ragazzi?".
Jak ja zazdroszczę paru nacjom (w zasadzie wszystkim poza Polską), że nie muszą odwoływać się do kategorii "mniejszego zła".
Lektor nie jest w Telewizji Polskiej od samego początku. Choć jest bardzo długo. Przez pierwsze kilka lat filmy zagraniczne nadawane były w takiej samej wersji, w jakiej wcześniej gościły w kinach: albo z dubbingiem (bywały lata, w których dubbingowano nawet jedną trzecią tytułów z importu) lub z napisami. Tyle, że post-kinowe kopie były często porządnie poharatane, napisy średnioczytelne, a ekraniki ówczesnych telewizorków, nie dość, że malutkie, to jeszcze półokrągłe były i obcinały część napisów. No i znalazł się tak zwany dobry wujaszek, który postanowił prowizorycznie pomóc milionom polskich ćwierćanalfabetów ("do czasu, aż dubbingowana będzie całość repertuaru"). A że nad Wisłą nic nie jest trwalsze od prowizorka, to trwa ona kilka ładnych dziesięcioleci. Co więcej, telewizja wychowała sobie miliony fanów pana lektora. Owi fani wręcz kochają pozostawać sto lat za Murzynami.
Nie ma, niestety, bezpośredniego związku pomiędzy napisami w telewizji a rozpowszechnieniem znajomości języków obcych (w praktyce jednego języka - tego najważniejszego). Tacy Szwajcarzy mają do wyboru jeden z trzech dubbingów, ale na ogół po angielsku sobie radzą. Grecy za to mają w telewizji wyłącznie napisy, nawet na amerykańskich teleturniejach. A jednak z porozumieniem się w sklepie czy restauracji nie jest lepiej niż w Polsce.
Możesz nie wierzyć, ale oglądanie spaghetti westernów z włoskimi dialogami to byłoby całkiem niezłe wyjście. Przecież z założenia filmy te (prócz paru wyjątków) były pastiszem klasycznych westernów, a ten włoski język w tle jeszcze bardziej pogłębiałby komediowy efekt.
Co do kwestii historii polskiej telewizji polegam na twojej wiedzy. Wiem jedno - w czeskiej telewizji (z racji bliskości granicy mam sporo czeskich kanałów) od lat promuje się dubbing we wszystkich zagranicznych filmach i jest to koszmar. Pomijając fakt komiczności czeskiego języka (przez samych Czechów przecież niezauważany) słysząc czasem w miejsce aktora o silnym, charakterystycznym głosie głos czeskiego dubbingowca można paść ze śmiechu.
Co do kwestii nauki języków obcych piszę z własnego przykładu, czy taka zależność jest w 100% nie wiem, ale ponoć Skandynawowie od lat mający tylko napisy mówią po angielsku niewiele gorzej rodowitych Angoli.
"język w tle jeszcze bardziej pogłębiałby komediowy efekt."
No i się wydało, że nie traktujesz tych >>Szpiegów w Warszawie<< tak śmiertelnie poważnie. Bo też oni na to tak na prawdę wcale nie zasługują. Pomyśleć tylko: le colonel Jean-François Mercier, Jourdain, Gabrielle, le lieutenant Lessard - wszyscy rezydujący w Warszawie ale rozmawiający ze sobą po angielsku, z udawanym francuskim akcentem? No przepraszam, jedyne, co mi się w tym kontekście przypomina, to l'inspecteur / Inspector Jacques Clouseau. Z tą różnicą, że Peter Sellers w serii z Różową Panterą był jednak o kilka poziomów zabawniejszy od Davida Tennanta.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale w uszach wielu Czechów to właśnie język polski brzmi prześmiesznie. Jak grupa Czechów zobaczyła autokar z nazwą biura podróży Juventur na burcie - to też pękali ze śmiechu: "Ci Polacy; tak nazwać autokar!"
No i to jednak "polský jednohlásový dabing' stał się obiektem żartów serwowanych przez francuskich i hiszpańskich stand-up comedians oraz przez reżysera Bareję w "Zmiennikach". Bo do dubbingu "aktorskiego" to jednak kilka setek milionów telewidzów w samej Europie jakoś przywykło. Z całą pewnością dubbing włoski zabrzmi dla Niemca nieakceptowalnie. Ale ów Niemiec rozumie, że dubbing włoski jest dla Włochów, bo na rzeczonego Niemca czeka już gotowy dubbing niemiecki... No, w epoce telewizji cyfrowej nawet owi Niemcy czasami mają wybór...
Owszem, Duńczyk czy Norweżka w dowolnej sytuacji: w informacji kolejowej, na poczcie, w restauracji, wszędzie, na grzeczne zapytanie 'Do you speak English?' zawsze, ale to zawsze odpowie: 'Yes, of course I do.' Otwartym pozostaje pytanie co było pierwsze: jako czy kura, to jest, chciałem powiedzieć: nauczenie się języka w szkole czy swobodne obcowanie z amerykańskimi filmami.
PS Tym samym jednak zgadzamy się, iż w istocie chodzi nie o języki obce, lecz o jeden język. Który oczywiście jest ze wszech miar warty dobrego nauczenia się...
może na tvphd naprawią tego babola o zgrozo i będzie puszczony z wyborem ścieżki :P
Tak, podano już taką informację. Andrzej Godlewski na Twitterze napisał, że kolejny odcinek "Szpiegów w Warszawie" będzie także dostępny bez dubbingu.
Ciekawe, co będę musiał wybrać na pilocie mojej cyfrowej kablówki UPC, aby nadal oglądać w dubbingu?
Po wybraniu kanału TVP1, jedyne dostępne dla mnie opcje dźwięku nazywają się" "polski" oraz "polski Dolby Digital". Zatem co wybrać?
Oczywiście, mógłbym dokonać wyboru metodą prób i błędów, ale wtedy chyba przepadnie mi nagrywanie pierwszej minuty. Nie żeby było czego aż tak bardzo żałować, bo ten miniserialik cienki jest... Ale jednak miałem zamiar przenieść wszystkie cztery odcinki na płytki.
No właśnie też mi się ten serial nie wydaje jakiś genialny. Tylko nie wiem czy wpływ na mój odbiór miała ogólne wrażenie, tego co nam tam zaserwowali czy też ten nieszczęsny dubbing.
Moim skromnym zdaniem, Tennant gadający Chyrą to jedyna ciekawa rzecz w tym serialiku. Inaczej przeszedłby niezauważony a ja w ogóle nie fatygowałbym się go nagrywać, lecz odpaliłbym sobie coś na DVD.
Obawiam się, że masz rację. Jednak się łudzę jeszcze, że oryginalne głosy temu serialowi pomogą. Za długo czekałam na Szpiegów, żeby ich teraz tak łatwo skreślić. Tylko,że ja tu miałam zaostrzony apetyt na wielkie widowisko, a dostałam... no właśnie Tennanta gadającego Chyrą :D
Rozumiem, że wolałabyś Tennanta ściszonego do połowy i zagłuszonego sir Gudowskim albo innym Borowcem.
Bo chyba nikt rozsądny nie miał nadziei na napisy od TVP.
No właśnie, znów ten argument. "może i ścierpiał(a)bym dubbing, gdyby był dobry."
Ale co kto uznaje za dobre...
Obawiam się, że to nie ten argument, gdyż ja rzadko kiedy mogę ścierpieć dubbing w filmach z "żywymi" aktorami. ;) Naprawdę wolę lektora. Ale to kwestia gustu po prostu.