Z naprawdę dobrym nastawieniem zasiadłem z dziećmi przed telewizorem i... po pierwszym zdaniu starszy wypowiedział. O NIEEEEE!. Tak, dubbing zepsuł wszystko. Nie pomogły nawet całkiem niezłe zdjęcia, transfer. Niestety scenariusz kompletnie nie wciąga, gra aktorów totalnie teatralna. akademicka, niewiarygodna. Wygląda na to że BBc dało 5 Funtów na kartę SD do Cannona 600D i tyllllle.
To nie jest serial typu M jak miłość, pierwsza miłość czy inny badziew, żeby były proste głupawe dialogi zrozumiałe dla przeciętniaków. To serial nie dla każdego. W końcu na poziomie
Może pierwszy odcinek to mało, żeby się wypowiedzieć, ale Czas Honoru wydaje się dużo ciekawszy ze względu na postacie i klimat.
Też odnoszę wrażenie,że Szpiedzy w Warszawie nie sięgają Czasowi honoru nawet do pięt. Mocno teatralnie,wręcz sztucznie,choć i tak wszystko psuje dubbing. Ostatni raz z dubbingiem oglądałam Harryego Pottera,no ale tam jeszcze w miarę dało się znieść te podłożone głosy,natomiast tutaj tragedia. Od razu zabieram się za wersję anglojęzyczną,bo na polską szkoda tracić czasu. Nie można było zrobić lektora?
Ale o to właśnie chodzi żeby było teatralnie i inaczej niż zwykle, wg mnie to właśnie nadaje niepowtarzalny klimat.
dialogi są nie tylko głupawe, ale żenująco pretensjonalne :/..... typu "życie jest za krótkie, by pić marne wino"... postacie szablonowe, że aż boli - Rusek inteligentny alkoholik, postać tragiczna, - Niemcy - nawiedzeni fanatycy-gestapowcy, Polacy - albo dziarscy oficerowie albo niedoje.bane arystokratki albo drugoplanowe cwaniaczki a'la Soroka z "Potopu" :/... Scenariusz - jak na razie żenada, akcja się ciągnie jak flaki... bezsens goni bezsens: gestapowcy organizują w WARSZAWIE akcję porwania obywatela Rzeszy, który i tak miał zamiar za kilka dni wrócic do kraju :)... na dworcu kontrola paszportowa, żołnierzy więcej niz podróznych - ale tylko z JEDNEJ strony pociągu.... jakieś pozytywy? ;)
"To nie jest serial typu M jak miłość, pierwsza miłość czy inny badziew, żeby były proste głupawe dialogi zrozumiałe dla przeciętniaków. To serial nie dla każdego. W końcu na poziomie"
W pierwszym odcinku wyłapałam 3 dość poważne błędy językowe, ale fakt, nieprzecietniak i tak je wyłapie i i tak będzie wiedział jak powinno to poprawnie zabrzmieć. Tak więc zgadzam się, to nie jest serial dla każdego. :-)
Poza tym zastanawiam się... Skoro ja wyłapałam aż 3 błędy to ile może ich tam być na prawdę?
Po pierwszym odcinku stwierdziłam niestety, że wolę ten serial ściągnąć i obejrzeć nawet kiepską kopię niż oglądać z dubbingiem w hd, bo niestety dubbing całkowicie rozprasza.
O właśnie. (moloch66 ) Z lektorem wyszłoby nieco lepiej. Np. Czytał: Andrzej Matul, lub Szołajski, albo Knapik.
Ja bym wytłumaczyła użycie dubbingu w tym serialu w ten sposób. Zwróćcie uwagę na dialogi na tą ich "teatralność", w przekazie lektora nie brzmiały by tak wiarygodnie, przynajmniej w moim rozumieniu.
Typowy korporacyjny produkt. Żadnych emocji, aby nikogo nie daj boże urazić. Zwłaszcza Niemców, którzy obiecali reklamę Mercedesa przed i po...
Sorry ale "teatralność" jest właśnie przez ten dubbing. Nawet Dorociński dubbingując samego siebie jest bardziej drewniany niż nasza repra w piłkę nożną
Oryginalna ścieżka dźwiękowa i lektor byłby świetny. Jeszcze lepszy byłby wybór pomiędzy lektorem a wersją oryginalną z napisami. Tylko dubbing zabił dla mnie ten serial
W pełni się zgadzam. Obejrzałam w oryginalnym języku i po angielsku brzmią dialogi bardzo dobre. Ale Polacy to Polacy, musieli zniszczyć serial i dać mu dubbing zamiast napisów....
Ten serial jest dla mnie skreślony już za sam dubbing. Nie mam nerwów by go oglądać i nawet nie mogłam się skupić bo ten dubbing za bardzo mnie drażni. To prostu porażka.
Zgadzam się w zupełności. Czekałam na ten serial od kwietnia, wczoraj zasiadłam z wielkimi oczekiwaniami, a tu proszę... David Tennant mówi starym, zupełnie nieswoim głosem, reszta aktorów bawi się w "Deszczową Piosenkę" podkładając głosy (zupełna porażka), a tak jak już wspomnieliście teksty są nienaturalne i nazbyt dramatyczne. W dodatku wszyscy cały czas mają grobowe miny, a tekst wypuszczają, jakby zaraz mieli uratowac świat od inwazji. Nawet na minutę nie tracą swojej powagi. No i tekst w stylu "Tylko uważaj, bo oni nie lubią szpiegów, mogą zrobic Ci coś złego" dobił mnie i moją rodzinkę. Nigdy więcej na TVP. Idę szukac angielskiej wersji.
Czyli reszta filmów to z napisami ?? Aha,ciekawe jak będziesz w podeszłym wieku to czy nadążysz czytać.......Wydaje mi się że mamy kilku dobrych lektorów którzy nie przeszkadzają w oglądaniu.
Biedni, ach jacy biedni ci:
- Skandynawowie,
- Estończycy,
- Holendrzy i Flamandowie,
- Portugalczycy,
- Grecy,
- ex-Jugosłowianie,
- Rumuni.
Oni nie mają ani jednego "dobrego lektora". Oni muszą nadążać z czytanie albo przepadli na amen. Ach nie, przepraszam, wyłącznie Polacy dożywają wieku podeszłego, wyłącznie Polacy mają ten kłopot.
PS No i te ekrany takie mikre, zaledwie czterdziesto(plus)calowe... Nic na nich dostrzec nie sposób!
he he ja tu sie wypowiadam w imieniu innych ale...zobaczymy jak 'dojrzejesz' to czy będziesz tak "cwaniakować"
Czyżbyś negował fakt, że w wielu krajach odsetek ludzi starszych bywa jeszcze wyższy, niż w Polsce? Ale tylko Polska jest dla takich ludzi państwem prawdziwie opiekuńczym! Chmmm...
Nie,ale trzeba być "elastycznym" i brać pod uwagę że starsi ludzie mają problemy z koncentracją,,,,uwierz mi w moim średnio-młodym otoczeniu jest wiele ludzi gdy na dźwięk -film z napisami-dają sobie spokój i wolą poczekać na lektora.Mnie osobiście nie przeszkadzają napisy ale jak jest wersja z lektorem to wybieram tą drugą.
Fakt. W takim to oto (trzydziestoparomilionowym) otoczeniu żyjemy. Bo w otoczeniu nieco szerszym (kilkustetmilionowym) chyba nigdzie żadni ludzie nie czekają na lektora.
Tu zauważ że ja poruszyłem temat ie lektor vs. napisy tylko dubbingowanie filmów fabularnych nie koniecznie przeznaczonych dla dzieci.Jak widzę osła[shrek] i słyszę Stuhra to mi nie przeszkadza ale jak widzę Gandalfa a słyszę Zborowskiego to jest dla mnie koszmar....
A ja mam odwrotnie. Jak sobie powtarzam Shreka - to tylko w wersji oryginalnej z głosem niezrównanego Eddiego Murphy'ego. Za to głos wysokiego Zborowskiego zdaje mi się być od urodzenia naturalnym głosem Gandalfa.
Monotonny, przepalony głos lektora zagłuszający wszystko, co mówi Gandalf, z wyjątkiem pierwszych bądź ostatnich sylab niektórych słów (oraz zagłuszający dużą część wysublimowanych efektów dźwiękowych) - byłby dla mnie nie do zniesienia.
I co mi zrobisz, że tak właśnie mam?
Tylko jak większosc ludzi oglada film to stara się zwrócic uwagę na to co mowi Gandalf i jaki jest sens tego co mówi a nie na na wysublimowane efekty dżwiekowe... Dla mnie lektor jest najlepszym rozwiązaniem do większości filmów. Nie żebym wyszła na kogos kto nie umie czytać, ale jesli w filmie jest w danym momencie dużo akcji (skoki z samolotów, wybuchy i bóg wie co jeszcze) i bohaterowie prowadzą między sobą długie dialogi to jak sa napisy trudno jest ich rozmowę przeczytać zwłaszcza ze w takich momentach pojawia się i znika one bardzo szybko i jeszcze patrzeć na to co dzieje się na ekranie. Jak jestem w kinie to często ludzie wokół mnie pytają się swoich sąsiadów "co on powiedzia?!" Nie dosć ze to rozprasza to wtedy ani nie da się do końca przeczytać rozmowy ani zorientowac się co się dzieje na ekranie.
Oczywiscie lektorzy tez zdarzają się słabi i mówiący bez polotu ale jest kilku bardzo dobrych.
Nie ma zgody!
Nie dostrzegam dobrych lektorów w filmach fabularnych ani serialach. Są jedynie zagłuszacze. Ja bardzo przepraszam, tłumacze kabinowi to są dobrzy na konferencjach międzynarodowych, nie przy okazji dzieła - było nie było - artystycznego.
Skoro telewizje chwalą się, że nadają w stereo surround, Dolby superdigital i Bóg raczy wiedzieć w czym jeszcze, to najwyraźniej jakość efektów dźwiękowych się liczy. Tym bardziej, że za te efekty ktoś zbierał Oscary i inne nagrody.
A że mnóstwo Polaków nie potrafi czytać? No cóż, nie od dziś wiadomo, że wleczemy sie w ogonie jeśli chodzi o czytanie książek i prasy.