Obejrzałam kawałek na TVP i wyłączyłam po 10 minutach, bo tak mnie denerwował ten dubbing,
teraz się zabrałam za wersję po angielsku i całość wywarła na mnie O NIEBO lepsze wrażenie.
Niektórym aktorom zabierając głos zabiera się połowę talentu aktorskiego, czego akurat David
Tennant jest najlepszym przykładem.
A swoją drogą, to strasznie mnie śmieszy sposób mówienia polaków po angielsku :D.Tysiąc razy
bardziej zrozumiały jest dla mnie Tennant ze swoim szkocko-angielskim akcentem niż polscy
aktorzy.
Ja też z ciekawości włączyłam na TVP i omal się nie popłakałam oglądając ja David mówi płynną polszczyzną (przy okazji przypomniałam sobie wszystkie inne filmy z beznadziejnym dubbingiem), po czym tak się zdenerwowałam że miałam ochotę złapać telewizor i rzucić nim o ścianę.
Przede mną jeszcze wersja angielska... ;D
Nie oglądałem angielskiej, ale te same odczucia mogli już napisy dać albo lepiej się zabrać za ten dubbing. Zdjęcia dobre dubbing beznadzieja, mogli dać napisy i puszczać w późniejszej godzinie, albo się chociaż postać z tym dubbingiem. Szkoda, obejrzałbym ten serial w tv a tak to mi się nie chce...
Ja oglądałam w tv po angielsku (dzięki ci Cyfrowy Polsacie!) ale tylko ostatnie 20 min,bo dopiero wtedy przypomniałam sobie o takiej opcji. :) Ale serial jak dla mnie jest mało dynamiczny i troszeczkę nudnawy :/
Fakt, wątek miłosny rozwinięty bardziej niż wszystko inne nie wiadomo po co, a do tego taki bardzo specyficzny, brytyjski sposób kręcenia, który trzeba lubić, a ja akurat lubię, więc jakoś tragicznie to w moich oczach nie wypadło. W ogóle chciałam ten serial obejrzeć, żeby zobaczyć tamte czasy ujęte przez nie-polaków, bo u nas tego dużo, a za granicą już nie bardzo, a na pewno nie w tym stylu.
A ja sobie obejrzałam całą pierwsza część (czyli nasze dwa odcinki) udostępnione przez BBC :).
Dla mnie niestety jest tej miłosnej zadymy za dużo i chyba dlatego niezbyt mi się podoba.
może ja się nie znam, ale dla mnie ten tak szumnie zapowiadany przez publiczną tv serial [bez względu na ten faktycznie nie pasujący dubbing] to żadna "rewelacja":P!,
?czy w 1937 roku panie już goliły sobie włosy pod pachami?
"śmieszy sposób mówienia polaków po angielsku"
Rozumiem, że jak filmowi Francuzi (ja jednak będę obstawał przy wielkiej literze) mówią we własnym gronie po angielsku to jest OK? Nic nie podrobione, sam autentyzm?
Ale ja w ogóle nie mówiłam o autentyczności. Oczywiście, że to nie brzmi ani nie wygląda autentycznie, i oczywiście, że albo wszyscy powinni mówić płynnym angielskim albo bohaterowie należący do każdej narodowości powinni mówić z odpowiednia wymową, żeby autentyczne było, ale nie o to chodzi. Ja tylko chciałam zauważyć, że bawi mnie to, że lepiej rozumiem gościa mówiącego szybko i jednak nie najwyraźniej na świecie po angielsku, niż mówiących tym językiem swoich rodaków.