Prey.
Bardzo fajny odcinek.
Początek "nawet" super, potem około 20 minuty standardowe spowolnienie i koniec...naprawdę niezły koniec.
Ostatnio żałowałem, że nie ma Lexa, ale chyba przestanę.
Wreszcie ktoś zaczął myśleć - Jimmy i Marsjanin.
Jaka szkoda, że nie ma całości już nakręconej...
Odcinek niczym się nie wyróżniający. Mieliśmy dostać coś więcej o "dumzdeju" nie dostaliśmy nic ciekawego. Scenarzyści zrobili nas w bambuko. Kolejny freak (już był jeden z piasku teraz jakiś cień znowu), żadnej widocznej przemiany Davisa. Ot tak zakosił sobie krzyż i sprawa ucichła. Poza tym od początku jestem negatywnie nastawiony do tej postaci i Davis wylewający swoje troski przy Chloe ma guzik wspólnego z komiksowym Doomsday'em. Wszystko strawię ale niektórych kultowych komiksowych postaci mogliby w smallville nie przekształcać na swój sposób. A Doomsday jest jedną z moich ulubionych postaci. A motyw przemiany Davisa z dobrego samarytanina w bestię jest w ogóle dla mnie chybiony. Znając życie w finale gdy już będzie wielkim "dumzdejem" Clark rozprawi się z nim w 1 odcinku, a nawet w ciągu minuty.
Plusem odcinka było pokazanie Marsjanina jako detektywa. No logicznie rzecz biorąc dobrze się ustawił.
Ocena 3/6.
A ja mam pytanie czemu Clark powiedział Chloe "po ośmiu latach przyjaźni" przecież oni się chyba poznali jeszcze wcześniej.
ha, miałem rację, w odcinku 8x09 wyraźnie widać że poznali się wcześniej i żeby rozwiać twoje wątpliwości mówi o przyjaźni :P