Jestem na 9 odcinku i troszkę się zawiodłem. Czy ten serial wraz z następnymi sezonami wskakuje na wyższy poziom czy dalej jest taki sam jak na 1 sezonie? Szczerze powiedziawszy coraz ciężej mi się to ogląda...
Serial kręcono przez 10 lat i dojrzewał on razem z publicznością. Pierwsze sezony to rzeczywiście ciężka do przełknięcia porcja high school drama, późniejsze powstawały z myślą o geekach już dużo dojrzalszych ;)
Późniejsze to znaczy...? Bo mam podobny problem jak kolega. Jestem w połowie drugiego sezonu i jest jeszcze gorzej niż w pierwszym. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Tak naprawdę serial na dobre sie rozkręca wraz początkiem 4 sezonem im dalej tym lepiej
Też jestem tego zdania, jakoś z końcem trzeciego sezonu serial odchodzi od standardu "co odcinek nowy supervillan, którym trzeba rzucić o ścianę", pojawiają się inni superbohaterowie z uniwersum DC, scenarzyści zaczynają wrzucać do dialogów nawiązania do klasyki kina niemającej nic wspólnego z komiksami i ogólnie robi się ciekawiej i na tyle dojrzale, na ile to możliwe w telewizyjnej ekranizacji komiksu ;)
Czy efekty specjalne w tym serialu również się zmieniają? Bo mam wrażenie że ktoś w 15 minut zrobił je na kompie i potem zostały wykorzystane w serialu. Dalej tkwię w 1 sezonie i nie ciekawi mnie w ogóle co będzie dalej.
Chyba zrezygnuję z tego serialu, bo jedyne co mi się podoba to intro.
Jak dla mnie, to efekty specjalne w tym serialu są na wyższym poziomie niż w niejednym "dobrym" filmie Sci-Fi...
Ale to jest tylko mój punkt widzenia. Mógłbyś wymienić chociaż jeden tego typu serial, który ma twoim zdaniem lepsze efekty?
Bardzo byłbym wdzięczny, bo uwielbiam tego typu seriale, jestem lekkim zwolennikiem tego gatunku seriali.
Pozdrawiam.
Nie oglądam seriali sci-fi za bardzo. Smallville wciągnęło mnie tylko dlatego że oglądałem je na TVNie za małolata. Oglądam Arrow z przymrużeniem oka, ale to nie wygląda tak jak TS. Nie wiem jak jest w późniejszych sezonach Smallville dlatego nie będę ich porównywał, ale bardzo mnie irytuję gdy jest za dużo efektów sci fi(np. Wolverine, Iron Man III - poprzednie części uwielbiam, te 2 ledwo co obejrzalem) albo gdy te efekty są za mocno widoczne(podobał mi się np. Man of steel z tego roku) a w tajemnicach jest ta sprawa że jak Clark unika tych pocisków np. Strasznie mnie to drażni albo taka prosta fabuła, że ktoś ma jakieś zdolności dzieki meteorytom, Clark w ciągu 1 odcinka go powstrzymuje i tak w kółko.
Myślę, że mimo wszystko nie ma co porównywać seriali do filmów, dlatego, że niestety, ale prawda jest jednak taka, że już raczej nigdy żaden serial nie będzie w stanie dorównać filmowi, ponieważ w grę wchodzą koszty, ograniczony budżet jak i sam okres czasowy nie pozwalający zrealizować w pełni wszystkich zakładanych wcześniej planów oraz możliwości dopracowania tych najistotniejszych aspektów z efektami specjalnymi włącznie.
Jeżeli chodzi o samo Smallville, to zgadzam się z tobą, że przez pierwsze dwa lub trzy sezony, prawie wszystko kręci się głównie wokół "meteorytowych dziwolągów", ale później, muszę przyznać, że to zjawisko zaczyna stopniowo zanikać prawie całkowicie, a fabuła zaczyna być bardziej poukładana, zmuszająca nieco do refleksji, wszystkie fundamentalne kwestie zaczynają nabierać spójnej ciągłości, która potrafi nieraz rozgrywać się przez kilka dobrych odcinków, a nawet sezonów, zaciera się ten mechanizm, który powodował, że jakiś konkretny wątek często zaczynał się i kończył na jednym odcinku, przez co poczucie schematyczności mogło niektórym dawać się we znaki, wszystko zaczyna być bardziej tematycznie poukładane, takie są przynajmniej moje odczucia, jeżeli chodzi o ten serial.
Nie strasz mnie. Ja nawet nie skończyłem pierwszego, po prostu jak widzę efekty sci-fi w tym serialu to mam ochotę się pociąć. Zwłaszcza te momenty zatrzymywania czasu, gdy Clar "unika" postrzału.
Powiedźcie mi jeszcze jedną rzecz, kiedy kończy się schemat odcinka - ktoś ma styczność z meteorytem-> zyskuje dodatkowe zdolności/zmienia się-> Clark pod koniec odcinka i tak wygrywa bo go rozwala. Tak naprawdę w 1 sezonie najbardziej chyba polubiłem Lexa no i Lanę, ale to tylko dlatego że jest ładna. W ogóle szacun dla producentów/reżyserów że obsadzili Wellinga w głównej roli, który urodził się w '77. Trochę mnie to martwi bo pół roku temu gdy kończyłem liceum, nikt z mojej szkoły nie wyglądał tak dojrzale jak Clark w 1 sezonie.
Szkoda, że nie bierzesz pod uwagę czasów, w których powstawały te efekty. Wiem, że Avengers potrafią zamieszać w głowie ale mam nadzieję, że nie wszyscy dali się zwariować. Mam dwie na to rady. Poszukać serialu, w którym najistotniejsze są efekty czy brutalna nawalanka czy coś tam innego co Cię interesuje, lub zacznij oglàdać od czwartego sezonu. Tam efekty nie powinny już razić współczesnego widza.
Nie pomyślałem o Avengers to po pierwsze. Po drugie napisałem że mi się nie podobają te efekty i mam w dupie kiedy były robione. Po trzecie zapytałem się czy w 2 i 3 sezonie jest to samo. Nie interesuje mnie czy jest brutalna nawalanka, chodzi mi tylko o dobry serial. Nie dyskutuję z Tobą, bo widzę że Halo Hans, Brzydula, Magda M u Ciebie po 9/10, a to nie wróży dobrze w przyszłości. Zacznij oglądać prawdziwe seriale to wtedy możemy pogadać.
Po pierwsze to nie Twoja sprawa co, jak i dlaczego tak oceniam. A to jest temat o Smallville. Po drugie piszesz tylko o efektach i masz styl zadufanego w sobie aroganta. Nic dziwnego, że lubisz tylko Lexa, a ten serial nie jest dla Ciebie. Idź oglądaj swoje, tylko dla Ciebie prawdziwe seriale, nikt Ci nie będzie zabraniał dziecko. Masz rację co do jednego. Dyskusji z takimi bezargumentowymi wypowiedziami nie prowadzę, więc raczej nie do zobaczenia.
A teraz odpowiedź , bo są tu również inni...
Zawsze jest tak, że serial jest kierowany do kogoś. I trudno jest wymagać by serial o młodzieży był kierowany dla starszych widzów. Schematyczność jest bolączką pierwszych sezonów i tu się z Wami zgodzę, natomiast pozwala to dobrze poznać postacie, które swoją drogą nie są ani czarne, ani białe, co rzadko zdarza się w przypadku adaptacji komiksu. Bohater nie mógł od razu mierzyć się z wielkim złem, potężną siłą. Skomplikowanymi, moralnymi wyborami. Najpierw musiał dojrzeć, a nie mógł tego robić bezczynnie. Natomiast postacie mają czas na to by rozwijać się z biegiem czasu. Relacje między nimi i one same zmieniają się pod wpływem różnych wydarzeń. Jedne stając się lepszymi, wrażliwszymi, inni, bardziej bezwzględnymi. Świetny serial o walce dobra ze złem, z niejednowymiarowymi postaciami. Spider man i inne supermany chowają się. Serial jest poświęcony w pełni temu jak obcy stara się zasymilować z ludźmi, odnaleźć się wśród własnej odmienności. Szuka przyjaźni, miłości, oparcia jak każdy i każdy wie, że nie jest to proste. Buntuje się, szuka odpowiedzi. A od czwartego sezonu intryga się zagęszcza i to wszystko jest jeszcze okraszone napięciem i w miarę częstą akcją. Różnica między Smallville a innymi podobnymi serialami jest taka, że ten ma 10 sezonów na opowiedzenie historii. Każdy ma własne kryteria kierując się swoją rozrywką. To jest absolutnie świeże podejście do Supermana. Klasyka, która miała wpływ na wiele przyszłych produkcji o superbohaterach. Obsada jest idealnie dobrana pod względem oddania osobowości bohaterów. Są niezastąpieni, zwłaszcza Ci drugoplanowi, co najdoskonalej widać właśnie od 4 sezonu. Twórcy serialu czasem się gubili, ale zawsze potrafili się z tego podnieść. A reszta? To już punkt widzenia, a on jak wiadomo zależy od punktu siedzenia. ;)
O rany. Ty oglądasz Arrow. To nie jest prawdziwy serial, tylko zlepek pomysłów ze "Smallville", oraz Batmanów Nolana. I kto tu mówi o prawdziwych serialach? Nie każdą produkcję, którą oglądam chce mi się oceniać. Same wpadki i bezpodstawne teorie.
Arrow to nie jest prawdziwy serial? Na pewno jest lepiej zrobiony niż Smallville chociaż w drugim sezonie robi się coraz głupszy. Na pewno nie ma takich irytujących efektów specjalnych jak w TS, tylko takie głupie błędy że np. Oliver jest na ziemi, 2 sekundy serialu i Oliver jest na dachu.
Nie strasze. Mówię jak jest. Rozmawiałem ze znajomym, który widział już cały serial i mówi, że przez 4 sezony jest zamuł. W piątym zaczyna sie lekko rozkręcać.
Każdy sezon opiera się na postaciach, obojętnie czy jest więcej czy mniej akcji. Jak polubiłeś aktorów i bohaterów to spodoba Ci się każdy bądź prawie każdy sezon. I wówczas akcja jest jedyni miłym dodatkiem. Cóż, każdy ma swoje postrzeganie.
Wiesz, jestem studentem "dziennikarstwa" i na ostatnich zajęciach "komunikacji językowej" doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś nie potrafi wyrażać swego zdania nie obrażając innych, nie pozostawiając miejsca na alternatywne poglądy, to znaczy, że nie umie tego robić. Brak mu środków do wyrażania się o świecie. Tak trudno zrozumieć, że mnie interesuje opowieść o przyjaźni, miłości, zaufaniu, ratowaniu, bez przesadnego rozlewu krwi i brutalności? Że wartość techniczna, akcja, nie ma dla mnie tak wielkiego znaczenia? Nie znoszę wampirów, zombiaków itp. Uważam, że to puste i nie ma się tu czym podniecać i co? Chcesz mnie za to obrażać? Ależ proszę bardzo. Dasz tylko odpowiednie świadectwo o sobie. Świadectwo o tym, że musisz dojrzeć. Możesz mi skoczyć. Kiedyś te Twoje hity też się zestarzeją i dla współczesnej widowni będą nudne. A ty powiesz: "To co oglądałem jednak było shitem, bo teraz tworzą lepsze, mroczniejsze." Na pewno nie. Zostaniesz wierny swoim klimatom. Nie można pięknie się różnić z takimi jak Ty, theart... Serial "Smallville" mógłby Was porządnie wyedukować, ale raczej nie da rady. Potrzeba by było więcej akcji. Trudno. ;) Mimo wszystko Wesołych Świąt.
Natomiast Twoja jest do bani. Sarkazm to wszystko co potrafisz? Człowiek tak złośliwy musi być nieszczęśliwy, ale w ogóle mnie to nie obchodzi.
Nie będę Cię już bardziej kompromitował. Nawet się nie da. Jesteś na forum serialu, który Ci się nie podoba, i to przez tyle czasu. Nawet nie wiadomo po co. Z trudem układasz jedno zdanie, które leczy twe liczne kompleksy. W cztery oczy nie miałbyś tak ciętej gęby, ale tak to już jest z Twoim "Typem". Zresztą, Ty nawet nie wiesz co i jak masz mówić. Zakompleksiały egoista z masą czasu. Albo po prostu niewychowany dzieciuch. Ty masz czas na takie gadanie o niczym, ja znalazłem go tylko po to by Ci zakomunikować, że żałuje każdej sekundy, którą Ci poświęciłem. Nie wiedziałem, ze jesteś aż tak żałosny.
I wiem, że bardzo starasz się sprowadzić mnie na swój żenujący poziom, ale nie uda Ci się. Ja nie potrafię tak pięknie uzasadniać swojego zdania jak Ty. Odpadam. Przepraszam. Do nie zobaczenia znawco. :)
Lubisz rozmawiać sam ze sobą? Bo od tej pory pisząc do mnie zaczniesz. Tak jak ja prowadziłem dyskusje z niewartym mojego mrugnięcia trollem.
Jak to może być serial dla "pustogłowych małolatów", skoro ci się nie podoba?
Sam sobie przeczysz, miłośniku żywych trupów... :-)
Skoro porównujesz Smallvile do Walking Dead to jakby porównywać fiata do porshe, Smallvile to jak Lost, maratończyk bez ładu i składu, TWD to pełna historia.
TWD jest naprawdę świetne w swojej kategorii, czyli jako serialowy horror science fiction, ale Smallville jako samo science fiction, jest przynajmniej o wiele realniejsze itd...
Kiedy oglądam TWD, to dostrzegam, iż ciągle chodzi o to samo, czyli jest grupka ludzi no i są trupy i teraz tak naprawdę masz do wyboru tylko dwie opcje, gdy one już się pojawiają albo je zabijasz albo musisz spie*dalać... i to już niestety by było na tyle... o.O
Porównując te oba seriale, dochodzę do wniosku, że niestety, ale prawda jest taka, że TWD w stosunku do Smallville jest strasznie ograniczone, ponieważ przez cały ten serial chodzi tylko o jedno, o trupy... zupełnie inaczej niż jest to w Smallville, gdzie fabuła jest dosłownie epicko poukładana od samego początku aż do samego końca.
Myślę, że Smallville nie przypadło ci do gustu albo dlatego, że nie oglądałeś uważnie, albo po prostu dlatego, że to nie jest twój typ, gatunek bądź rodzaj serialu i to wszystko.
Seriale SciFi to mój gatunek, cała serię BSG oglądałem jednym tchem, ale to była klasa, każdy odcinek miał odniesienie i był spójny do całości zaś w Smallvile mam wrażenie że odcinki robiono chybił trafił, jak kilka osób zauważyło pierwsze sezony wręcz się wlekły. To tasiemiec w stylu Dynastii, można zrobić cokolwiek w którymkolwiek momencie. Szanuję seriale które mają od początku ustalone ramy jak np. wzorcowy Breaking Bad, który był wysmienicie napisany.
Ty na poważnie z tym BSG...? :-D
Musiałbym mieć chyba nieźle zryty beret, żeby oglądać coś tak totalnie abstrakcyjnego jak "Battlestar Galactica"..., już sam tytuł woła o pomstę do nieba... hehe
Uwierz mi, że każdy wszystko rozpatruje inaczej, ponieważ każdy ma nieco inny gust oraz sposób postrzegania.
Dla jakichś tam innych osób, pierwsze sezony się wlekły, dla mnie natomiast, trzy pierwsze sezony były w całości dosłownie epickie, niepowtarzalne, niesamowite itd, zaś reszta już tylko super...
Twoim zdaniem Smallville może być tasiemcem, a np. dla mnie największymi tasiemcami na świecie mogą być właśnie wymienione przez ciebie TWD razem z BSG...
Ale przynajmniej już wiem jaki posiadasz gust, polecam Power Rangers, będziesz zachwycony!!
BSG to klasyka gatunku, widać nie trafiłem na godnego rozmówcę. A gust to wymówka amatorów i nieudaczników (np. nie spotkałem dotąd kobiety w moim guście), nie ma gustu, albo się na czymś zna i coś się podoba albo się nie zna i się nie ogląda. Do wszystkiego trzeba dorosnąć. EOT.
łał... O.o
No to nareszcie wyszło na jaw, iż logiczne myślenie nie jest twoją mocną stroną... Ojj NIE.
"BSG to klasyka gatunku" - Dla kogo?? pisz za siebie "niegodny rozmówco", nie za innych, lecz tylko i wyłącznie za siebie!!
Trzeba być naprawdę wyjątkowym "nieudacznikiem", aby uważać, że nie ma czegoś takiego jak gust, czyli inaczej zainteresowanie, upodobanie, skłonność. Dla mnie gust, był jest i będzie oczywistą oczywistością, ty zaś widać nawet, nie jesteś w stanie tego pojąć..., jednocześnie piep*ząc nieustannie od rzeczy farmazony typu: "(np. nie spotkałem dotąd kobiety w moim guście)" to jakby z góry zakładać, że każda kobieta jest taka sama...?WTF!!?
"albo się na czymś zna i coś się podoba albo się nie zna i się nie ogląda" - i tym jednym zdaniem udowodniłeś jak bardzo można być bezmyślnym i ograniczonym "nieudacznikiem"...
"Do wszystkiego trzeba dorosnąć" - Serio?? Dorośnij najpierw do prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji, to pogadamy...
EOT to może dla ćjebje...
Nq.
BTW...
Jak wszystkim już nie od dziś wiadomo, o gustach się nie dyskutuje, a więc ja teraz tobie proponuję w tym właśnie miejscu ogłosić "EOT", aby zakończyć tę jakże jałową "dyskusję"..., tym bardziej, iż nie da się prowadzić dyskusji o czymś, czego ktoś nawet nie jest w stanie zrozumieć...
Pzdr.
Już mówiłem gust to wymysł, koło ratunkowe dla nieudaczników i tłuczków którzy nie dorośli do kultury, sztuki, postrzegania. Ale nie będę dyskutował z betoniarką.
A ja nie zamierzam wdawać się w dalsze "dyskusje" ze skończonym kałmukiem, który (się chociaż raczył przyznać, że) nawet nie wie co to jest gust i który na każdym kroku, dosłownie od samego początku, sam sobie co chwilę przeczy...
Pewnie nawet nie widzisz jak to już po raz kolejny się ośmieszasz, przecząc samemu sobie,
więc ci w dostrzeżeniu tego, nieco dopomogę...
Najpierw pleciesz - "Już mówiłem gust to wymysł, koło ratunkowe dla nieudaczników i tłuczków którzy nie dorośli do" blabla..., by następnie wymienić m.in. bardzo piękne słowo "postrzegania", którego całkowicie jawne nierozumienie znaczenia jak zwykle nie przeszkadza ci ani trochę w używaniu go...
NO PO PROSTU ŻAŁOSNE W C*UJ NA MAKSA!!!
Bo to właśnie omawiany GUST, ćjotko skończona jest indywidualnym sposobem POSTRZEGANIA wszystkich NORMALNYCH ludzi...!!(więcej tłumaczył nie będę)
Tylko i wyłącznie ze szczerego szacunku do twojej osoby, dobrze ci radzę więcej nie ośmieszać się na forum, próbując komuś(nie wiem komu) wmówić, że "gust to wymysł"..., bo gdyby rzeczywiście nie było czegoś takiego jak gust, to musiałoby również nie istnieć coś takiego jak: upodobanie, zainteresowanie, skłonność, poczucie, zamiłowanie, pogląd, mniemanie(tumanie), zapatrywanie, perspektywa, punkt widzenia, własne zdanie, postrzeganie, przekonanie, przeświadczenie, przypuszczenie itd....................
Mam nadzieje, że nie jest dla ludzi, którzy obrażają kogoś za poglądy.
A mnie podoba się to, że "Smallville" miesza gatunki, zmienia ramy w zależności co chce przekazać. Czy ma to związek z wątkiem psychologicznym, romansem, humorem, czy akcją. Uwielbiam to, każdy z klimatów mogę tu odnaleźć, a wszytko konsekwentnie zmierza do finału. Przeczucie, którego nie było w "Lost" czy "Heroes." Ludzie potrafili wciąż być zaangażowani w serial po 9/10 sezonach. To tyle, bo obrzucanie błotem mnie nie interesuje.
Pozdrawiam.
Wiesz, jestem studentem "dziennikarstwa" i na ostatnich zajęciach "komunikacji językowej" doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś nie potrafi wyrażać swego zdania nie obrażając innych, nie pozostawiając miejsca na alternatywne poglądy, to znaczy, że nie umie tego robić. Brak mu środków do wyrażania się o świecie. Tak trudno zrozumieć, że mnie interesuje opowieść o przyjaźni, miłości, zaufaniu, ratowaniu, bez przesadnego rozlewu krwi i brutalności? Że wartość techniczna, akcja, nie ma dla mnie tak wielkiego znaczenia? Nie znoszę wampirów, zombiaków itp. Uważam, że to puste i nie ma się tu czym podniecać i co? Chcesz mnie za to obrażać? Ależ proszę bardzo. Dasz tylko odpowiednie świadectwo o sobie. Świadectwo o tym, że musisz dojrzeć. Możesz mi skoczyć. Kiedyś te Twoje hity też się zestarzeją i dla współczesnej widowni będą nudne. A ty powiesz: "To co oglądałem jednak było shitem, bo teraz tworzą lepsze, mroczniejsze." Na pewno nie. Zostaniesz wierny swoim klimatom. Nie można pięknie się różnić z takimi jak Ty, theart... Serial "Smallville" mógłby Was porządnie wyedukować, ale raczej nie da rady. Potrzeba by było więcej akcji. Trudno. ;) Mimo wszystko Wesołych Świąt.
Odniosę się do:
(...)jestem studentem "dziennikarstwa" i na ostatnich zajęciach "komunikacji językowej" doszliśmy do wniosku(...)
jeśli już to studiuję dziennikarstwo (w co wątpię albo to bardzo kiepska szkoła), na poprzednich zajęciach (chyba że rzeczywiście były ostatnie), doszedłem do wniosku (nie ma dojścia do wniosku w grupie, może być aprobata).
Dziennikarstwo studiowałem i jak widać nie masz za bardzo podstaw do konwersacji.
A co do Smallville to jasne że może się podobać, mówię coś innego i o czymś innym, wczytaj się.
Gratuluję. W takim razie jak wiesz istnieje również styl "potoczny", którego można używać na tym forum. Lepiej gdybyś użył słowa "oczywiście" zamiast potocznego "jasne", skoro trzymamy się takiej oficjalnej formy. A Twoje ataki nijak się mają do tematu. To naprawdę przykre. I owszem, nie nadaje się na krytyka filmowego. Studiowałem kiedyś "filmoznawstwo" i wiem, że tego typu analiza, to nie dla mnie. Dla mnie filmy i seriale to głównie rozrywka, a nie rankingi. W "Smallville" podoba mi się nietuzinkowe podejście do kwestii superbohatera. oraz fakt iż postacie oraz relacje między nimi są na pierwszym planie. Dalej, moje życie prywatne i ścieżki, które obieram to zupełnie nie Twoja sprawa. Chyba, że sam uznam inaczej, a tego nie robię.
Pozdrawiam.
Atakować nie chcę, raczej chciałbym Cię poznać i podyskutować ale do Smallville mam też swoisty uraz i nijak nie zaakceptuję dziesiątki dla tego serialu.
A ja z kolei mam wielki sentyment i zaakceptuje ocenę 3 od kogoś innego. Bo w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że ludzie mają prawo do swojego gustu, punktu widzenia, sposobu na relaks. Bo każdy ma własną emocjonalność, osobowość, gust. I owszem, o gustach czasem się nie dyskutuje. Należy je uszanować. O ile jest się kulturalną osobą.
Pozdrawiam.
Gust to pojęcie fikcyjne (w znaczeniu w którym znają je filmwebowicze gdyż uważają gust za odskocznię, różnicę, usprawiedliwiaja sie nim, mówiąc moja matematyka jest inna od twojej, tymczasem do poczucia estetyki trzeba się wykształcić, posiąść wiedzę i doświadczenia), pisałem o tym artykuł, często zasłaniają się nim osoby pozbawione smaku i kultury.
Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, owszem. Nie wszystko jednak da się ująć w te zero jedynkowe ramy, które podajesz. Bo jak wytłumaczysz, że osoba wykształcona muzycznie, która wykonuje muzykę klasyczną, w radiu najczęściej puszcza sobie POP, Radio Zet, bo właśnie to go dziś odpręża? Albo, że znawca mody woli kolor zielony od niebieskiego? Że są dorośli, którzy prócz oglądania ciężkich filmów, pasjonują się anime? Albo że ja wolę opowieść o superbohaterze niż wampirach czy zombie? Albo, że mam sentyment? Niektóre z Twoich tez popieram, ale nie zgadzam się z założeniem, że gust to pojęcie fikcyjne. Inaczej każde dziecko oglądałoby to samo, tak samo jak każdy dorosły. Bardzo często spotykam się z twierdzeniem, że coś powstaje dla "kur domowych", a później widzę jak oglądają je osoby, które są tego przeciwieństwem. Odwrotne spostrzeżenie jest takie, że ktoś używa argumentów dorastania, bo brak mu innych środków do skrytykowania. Nie zamierzam ingerować w czyjeś upodobania i właśnie kończę dyskusje z osobami, które chcą to robić i wykorzystywać je do ubliżania innym.