Zabrałem się za „Tajemnice domu Anubisa” z ciekawości, bo moje wewnętrzne dziecko miało nadzieję na powtórkę z „Dziwnych przypadków w Blake Holsey High”. Początkowo serial niezbyt mnie zainteresował, ale im dalej w las, tym robi się lepiej i ciekawiej. Prawda, podobnie jak „Blake Holsey” serial jest kiczowaty, ze słabym aktorstwem i nawet większą ilością debilizmów w scenariuszu (przykładowo dopiero w 29. odcinku Victor wpada na to, żeby przejść się nocą po domu, wcześniej w ogóle nie słysząc uczniów wrzeszczących i hałasujących po nocy w piwnicy, na strychu czy w hallu), ale to produkcja dla dzieci, więc można na to przymknąć oko, bo aplikowanie sobie wieczorem po dwa, trzy odcinki to idealny sposób na trochę relaksu. Nawet mimo tego, że nie mogę zdzierżyć Jerome’a (bo ludzi o takiej osobowości po prostu nie trawię ani w realnym życiu, ani na ekranie i najchętniej bym im obił mordę) i Amber, której nieskończona głupota momentami jest wręcz irytująca.
Chociaż serial jest dla dzieci i dubbing należy mu się jak psu buda, to widzom znającym angielski na co najmniej średnim poziomie polecam oglądać w oryginale, bo polska wersja niestety się nie udała. Co jest aż dziwne, biorąc pod uwagę, że opracowuje ją Master Film, który – spośród obecnie istniejących studiów dubbingowych – ma na koncie największą ilość znakomicie opracowanych dubbingów do filmów aktorskich. Lepiej przełączyć dźwięk na angielską wersję, jeśli ma się taką możliwość, a jeśli nie, to obejrzeć gdzieś online.