Co sądzicie o finałowym odcinku??? Jak dla mnie odcinek super, a ostatnia scena dosłownie wbiła mnie w fotel :o Tego się nie spodziewałam
Właśnie obejrzałam i nie mogę się otrząsnąć po ostatniej scenie! Wzruszyłam się kiedy Chris przytulił Isaaca. Derek i chłopaki byli super w walce z Oni. Ale o co chodzi z Kate? Czym ona niby jest? I gdzie jest Peter ja się pytam?!
Sama nie wiem czym Kate była, wyglądała jak jakaś pantera a Peter ja myślę że on wróci jeszcze w tedy kiedy najmniej się będziemy się tego spodziewać, wierze że twórcy serialu jeszcze nie raz na zaskoczą ;) w sumie to nawet na to liczę :)
Też liczę na zaskoczenie, w sumie z tą Kate to mnie MEGA zaskoczyli :D (nadal jestem w szoku). Najgorzej, że teraz tyle czekania.... Jak to się w ogóle stało, umarła tak dawno a wprowadzają ją dopiero teraz jako to coś? Trochę mnie to nie przekonuje. I dlaczego strzela do Dereka a nie Petera ktory ją zabil (przynajmniej próbował)?
Zapomniałam wspomnieć, bardzo podobała mi się scena na koniec z Dannym :) od dawna wszystko wie ale nic nie mówił :D
fajna scena w śniegu, powrót Kate jako zielonookiego avatara spoko (skapnęłam się jak dali jej retrosy z Peterem i Chrisem) - czy ona będzie robić za panterowilka? Aiden nie żyje - yeeeeeeeeeeey, jak ja go nie znosiłam. czyli teraz wiadomo że plotkospojlery się nie sprawdzają (śmierć Isaaca, porwanie kogoś na koniec). zauważyliście że Lydia nie krzyczała jako Banshee kiedy padał Aiden? bez sensu to :/ imienia Stilesa nie poznaliśmy :( , Parrish nie jest bratem Isaaca jak większość myślała, Nogitsune prawie nie mogłam zrozumieć (dalej myślę że za nim stał w jakiś sposób Gerard - ten głos). i co oni mówili o Peterze na początku odcinka (scena Scotta i Deatona)bo nie załapałam?
ogólnie odcinek spoko, zaskoczyła mnie tylko Kate na końcu ale nie tak hiper mega, po prostu zwykły szoczek. a, był Sterek, był Stiles vs Stiles (szkoda że nie pokazali ich w jednej scence), i uśmiałam się na scenie Scotta z Malią - nosz kur** to było takie genialne jak ona próbowała a nie mogła xDxDxD
-biedny Ethan, zabili mu bliźniaka ;/
- Lidia chyba zaczyna uczyć się jak korzystać ze swojej mocy i nie musi juz krzyczeć, by oznajmić czyjąś śmierc, tak myślę :D
- Kata, Kate i jeszcze raz Kate, usmiałam się jak ją zobaczyłam, ciekawe czym ona teraz niby jest, że mieni się tyloma kolorami xd
-Parrish moja nowa miłość <3
- scena w szpitalu jak Oni siekają każdego po drodze i do tego podkład muzyczny - baaardzo mi się podobało, choć znów się uśmiałam, pytanie czemu? xd
- Malia- totalnie nie potrzebna moim zdaniem w tym odcinku, zamiast tego liczyłam na jakąś mini scenkę pożegnania Allison, pogrzeb czy cos, bo trochę za szybko zniknęła z serialu
- Derek- o co cho? :D
okej, ale nawet na zdjęciach promocyjnych pisali że "Lydia wyda z siebie ostatni potężny krzyk" i dupa blada ;/ totalnie bez sensu :/
Kate jest werejaguarem z mitologii Ameryki Płd. :P (wiem, wygląda jak avatar)
też się uśmiałam ;p
nooo
Derek znowu będzie z Kate -.-
Powiedz, że to tylko Twoje przypuszczenia :( Derek nie może być z Kate...niech wróci Jennifer, będzie zazdrosna o Kate i ją zabije :D haha sorry już wymyślam
moje moje ;p albo Kate ruszy za Peterem, wyjdzie na jaw że to z nią Peter ma Malię (o ile faktycznie jest jego córką) i Kate bedzie robić za niańkę bo Peter zabuja się w Lydii... ah marzenia :)
w sumie była taka chwila gdzie pomyślałam w ostatniej scenie odcinka, że wyskoczy Darach, że specjalnie nam zamydlili oczy retrosami z Chrisem Kate i Peterem i się okaże że powróci Darach
ale czy tylko dla mnie i cześci fandomu z twittera to jest nielogiczne że Kate, która miała pogrzeb powraca? no heloł.. -.-
Absolutnie nielogiczne! Nie dość że pochowali ją już dawno, minęło tyle czasu, skoro żyje to czemu nie wrócila wczesniej? Wiem że była wredną s@#^& ale jej siostrzenica niedawno zginęła nie mogla sie wtracic? Skoro juz jest taka silna i dziwnie wygląda....I dlaczego strzela do Dereka?! Teraz sama jest nadnaturalna, wiec nie bedzie łowcą to po co jej bron? Lubi wielkie wejscia i bycie w centrum uwagi ok...Nie podoba mi sie to bo wychodzi na to, że Peter spartolił robote a przeciez nie robil tego pierwszy raz, wiec jakim cudem?
w 2 s bylo cos ze po cmentarzu chodzilo i tylko pazury pokazali moze to byla kate
Jeff powiedział w wywiadzie, że powrót Kate był planowany od pierwszego sezonu ;)
chyba nie widziałam tych zdjęć promocyjnych, bo nie miałam pojęcia :D
werejaguar-avatar xd xd
Derek i Kate- nie nie i jeszcze raz nie,jeśli ich spikną ( a myślę, że to malo możliwe) kończę mój romans z TW, to już by był mój przesyt nielogiczności w tym serialu
Na necie myślą, że jest Chupacabrą :3
Tylko czemu te Meksykany mówiły na nią she-wolf, skoro ona nie wygląda jak wilk, ani w ogóle jak żadne znane zwierzę?
był kiedyś program "Nie do wiary" czy "Strefa 11", juz nie pamiętam, w każdym bądź razie jeden odcinek był poświęcony właśnie Chupacabrze, dlatego teoria, że Kate jest tym stworkiem do mnie nie przemawia, nie ta bajka xD
właśnie jestem ciekawa jak wytłumaczą tą 'she-wolf', bo w sumie jest podobna do niczego xd
Czy El Chupacabra dla mieszkańców Środkowej i Południowej Ameryki nie jest tym, czym dla nas wąpierze i zmiennokształtni? :)
Ja płakałam po śmierci bliźniaka. Kochałam ich w tym serialu ;( a teraz nie będzie żadnego. Wiedziałam, że odchodzą, ale czytałąm że w 4 sezonie jeszcze się pojawią.. Chyba złe informacje miałam.
Coś czuje że z Kate niezłe jaja będą. Pewnie będzie chciała wszystkich zabić. Derek nie żyje?
mnie bliźniacy byli obojętni, ale serducho mi się ścisnęło po ostatnim odcinku, co do Dereka obstawiam, że żyje, tak łatwo Jeff się go nie pozbędzie ;p
Nie lubiłam Aidena i wcale mi go nie żal i też się zastanawiam dlaczego Lydia nie krzyczała? To nauczanie Malii przez Scotta jest rzeczywiście zabawne, gościu sam ledwo ogarnia swoje bycie alfą (jako wierna fanka Dereka wolałam kiedy on nim był, sorry :D)
wszystko fajnie, happy end co prawda z kolejną śmierciąale ogólnie pozytywnie. tylko pomysł z Kate...ughhhh. poza tym czy ona nie powinna sie zabic jak mama Alison po tym jak przemieniła sie w wilkołaka. co za rebel :)
powinni powrócić wszyscy Argenci do serialu i byłoby tak:
Kate mści się na Peterze (zabija go -.-)
Gerard na Dereku
Victoria na Scocie
Allison na Stilesie
nie mówcie że nie byłoby ciekawie ;P
KATE JEST WEREJAGUAR!
Tyle czekania do nowego sezonu. Bardzo mi szkoda bliźniaków. I ostania scena... miodzio-lodzio
Mam też nadzieję, że teraz kiedy Danny wie o wilkołakach zostanie jakoś bardziej włączony w fabułę. :)
czytałam teorię jakoby Malia była dzieckiem Petera i ... Kate. że to Peter wzniecił pożar, który miał zabić Talię i Kate nie miała w tym udziału. ale głównie chodzi o dzieciątko
ale przed pożarem Kate była kochanką Dereka, to już by była przesada....no i Kate była człowiekiem więc skąd kojot
Jeszcze powinno się okazać, że za życia puszczała się ze wszystkimi facetami (najczęściej z Hale'ami), to już w ogóle będzie masakra :D
Na początku 2. sezonu Derek powiedział, że czasem kształt jaki przybierasz zależy od tego, jaki jesteś. To samo mówił Stiles, kiedy tłumaczył ojcu co się dzieje. A Jackson na początku był jakąś gadziną a nie wilkołakiem.
No i obyło się bez dramatów. Bo przynajmniej dla mnie śmierć jednego bliźniaka i wyprowadzka drugiego to nie dramat tylko coś, co się nazywa happy end. Isaac uszedł z życiem i po tym odcinku jeszcze bardziej byłoby mi żal, gdyby go zabili. Widać było, że naprawdę cierpi po stracie Allison, czego na przykład nie dostrzegłam w przypadku Scotta, poza początkowa sceną.
Chris, wow, spodziewałam się, że będzie z nim duuuuuużo gorzej. Rozumiem, że on potrafi panować nad emocjami i przerabiał już kilka razy śmierć członków swojej rodziny, ale siostra była zła, a żona sama podjęła decyzję o odejściu. Z resztą zawsze wydawało mi się, że śmierć dziecka dotyka o wiele bardziej. Niemniej sceny z Isaakiem bardzo mi się podobały, mam nadzieję, ze Chris się nim zajmie.
Zlikwidowali Oni, zniszczyli Nogistune, choć wciąż mnie nie przekonuje, że było dwóch Stilesów i ten który został to ten sam, który wyłonił się z bandaży. No i wystarczyło ugryźć tego złego bez wpływu na tego dobrego. No ale nich im będzie.
No i wydawało się, że głównymi antagonistami w przyszłym sezonie będzie nowa rodzinka łowców, a tu okazuje się, że to mała igraszka w porównaniu ze wściekłą laską z niebieską twarzą. Nie sądziłam że Peter może spaprać robotę. Jeszcze się okaże, że Jennifer też wróci do żywych i to będzie sezon uciekania Dereka przed jego ex, które połączyły siły. BTW ciekawe po której stronie opowie się Chris - siostry, czy nowego super kumpla, który nie jest jego wrogiem.
Unpopular opinion: lubię Malię. Fala hejtu już się na nią wylewa tylko dlatego, że przespała się ze Stilesem (cóż, za hipokryzja, te same osoby kochają Lydię, która co drugi odcinek sypia z kimś innym), dlatego będę adwokatem diabła. Cieszę się, że ma być jej więcej w przyszłym sezonie i będzie możliwość poznania jej bliżej. Naprawdę miło było widzieć jak uśmiecha się do Lydii (trudno mi wyobrazić je sobie jako przyjaciółki, ale kto wie), albo jak się cieszyła, gdy udało jej się wysunąć pazury. Chyba nawet chciała uściskać Stilesa. Puszczam w niepamięć to, że powinna być mentalnie 8-latką i będę kibicować tej postaci, a gdy jeszcze do akcji wejdzie jej prawdziwy tatuś, może być naprawdę interesująco.
Odcinek nie przysporzył mi frustracji, czy niecierpliwego oczekiwania na kolejny sezon, jedynie ciekawość i chyba tak powinno być.
Nie sprowadzaj i nie spłycaj fali hejtu na Malię do tego, że się przespała ze Stilesem. Nie wszyscy mają zdolność "puszczania w niepamięć" tak dużych nielogiczności jak tych dotyczących Malii i są w stanie przyjąć nową postać na klatę bez zadawania nasuwających się oczywistych pytań.
A co do Lydii - Lydia nie puszcza się jak piszesz co drugi odcinek z kimś innym - skąd to w ogóle wzięłaś? Jej zachowanie w kwestii miłości i seksu jest całkowicie zgodne z charakterem, tak jak np. u Alisson. W przypadku Malii wszystko jest nierealne, bo my maciupko o niej nie wiemy. A to co wiemy przekreśla jej świadomy udział w seksie. Poza tym o ile dobrze pamiętam, to Malia nie uprawiała seksu sama ze sobą, ktoś tam jeszcze był :P
Jeżeli chciałaś dać przykład osoby puszczalskiej i naszej "hipokryzji" to powinnaś przywołać postać Danny'go. Też go lubimy, też uprawia seks z różnymi facetami :)
Malia jest beznadziejną, nielogiczną, sztuczną postacią. Nic się w niej nie trzyma kupy. Teraz 8-letni dzieciak z jaskini będzie uczęszczał do szkoły średniej. Mam to zignorować i jej dopingować skupiając się na miłych uśmiechach? Sorry, mam trochę większe wymagania :)
"Jeżeli chciałaś dać przykład osoby puszczalskiej i naszej "hipokryzji"" - przede wszystkim nie miałam na myśli w mojej powyższej wypowiedzi nikogo z tego forum, raczej to było adresowane do hejterów i krzykaczy z tumblra. Ty i inni ludzie tutaj przyjemniej potraficie swoją niechęć co Malii wytłumaczyć, a tamci tylko piszą hasła typu: "nienawidzę Malii, nienawidzę Jeffa, jeśli bedzie Stalia w 4 sezonie, to podpalę świat, Stydia na zawsze!" - a przez to wszytko trochę trudno nie sprowadzać hejtu na tę postać do tego, że uwiodła Stilesa odebrała mu dziewictwo i w ten sposób odciąga go od Lydii, Dereka, czy tam kogokolwiek innego. Czy wyzwalałby takie emocje wśród fanów serialu będąc "tylko" dziewczyną-kojotem? wątpię. Nowym członkiem stada Scotta? Również wątpię. Córką Petera? tu już emocji może być więcej, ale wciąż słabo, żeby tłumaczyć taką skalę niechęci. Ona zdołała zainteresować swoją osobą jednego z najbardziej lubianych bohaterów i to moim zdaniem boli większość osób.
"W przypadku Malii wszystko jest nierealne, bo my maciupko o niej nie wiemy[...]Malia jest beznadziejną, nielogiczną, sztuczną postacią" - no jasne, wiemy o niej tak niewiele, ale to wystarcza, by już osądzać, że jest beznadziejna. No to ja się pytam, gdzie w tym jest logika? I ja nikomu nie każę skupiać się na jej uśmiechach, dopingować jej, czy choćby przestać jej nienawidzić. Tak jak dziesiątki innych osób tutaj, wyrażałam własną opinię, której nikomu nie narzucam.
" Nie wszyscy mają zdolność "puszczania w niepamięć" tak dużych nielogiczności jak tych dotyczących Malii" - więc tym lepiej dla mnie, że taką zdolność posiadam, dzięki czemu spokojnie sobie czekam na kolejny sezon, niezależnie od tego, co scenarzyści szykują dla Malii. Tym, którzy nie potrafią wybaczyć twórcom błędu już na samym początku kreacji tej postaci (tak jakby był to ich jedyny błąd!) pozostaje frustracja za każdym razem, gdy dziewczyna pojawi się na ekranie i rozpamiętywanie, że powinna uczyć się wiązać sznurowadła, zamiast flirtować ze Stilesem.
Co do Lydii to hiperbola, oczywiście nie zmienia partnerów co drugi odcinek, ja bym ją natomiast uznała za puszczalską (nieładne słowo, ale inne nie przychodzi mi na myśl) jak na jej 17 lat.
"Co do Lydii to hiperbola, oczywiście nie zmienia partnerów co drugi odcinek, ja bym ją natomiast uznała za puszczalską (nieładne słowo, ale inne nie przychodzi mi na myśl) jak na jej 17 lat."
Ja bym w ogóle nie nazywała jej puszczalską, bo co w tym złego, że lubi seks i nie szuka u facetów głębszych uczuć? Ma te 17 lat, ale przecież nie uprawia seksu z dorosłymi, obcymi facetami tylko z rówieśnikami, których zna ze szkoły. Jeśli jej to sprawia frajdę, dobrze dla niej. Jest dojrzała, wie co robi.
Nie znam fanów Stydii, więc nie mam przykładów takiego zachowania, ale znając świrów w każdym fandomie mogę sobie wyobrazić pajaców wykrzykujących "nienawidzę Malii", takie pie8dolnięte wariatki (bo to są niestety głównie dziewczyny) groziły żonie Martina Freemana, nienawidziły Mary w Sherlocku itd. Na szczęście znam to tylko ze słyszenia, bo nie zapuszczam się w miejsca bytowania owych osobników. Niestety w swojej wypowiedzi nie zaznaczyłaś tego i ja to akurat wzięłam jako przytyk do osób takich jak ja, bo ja się akurat wypowiadam negatywnie o sposobie prowadzenia tej postaci.
Mogę się wypowiadać o Malii o tym, CO wiem. A wiem tyle, że jest dziwna i nierealna, że 8 letnie dziecko przeżyło kolejne lata w ciele dzikiego zwierzęcia, żyjąc w jaskini, po "uczłowieczeniu" wypowiada się na poziomie wykształconej, sarkastycznej osoby, operuje słownictwem, skojarzeniami, jakby prowadziła normalne życie otrzymując przez cały czas dobre wykształcenie, do tego jest wyzwoloną seksualnie nastolatką, która nie ma oporów przed przypadkowym seksem. To JEST beznadziejna postać, jak na to nie spojrzę. Beznadziejna - bo nieprawdziwa. Beznadziejna - bo napisana bez ładu, składu i minimum logiki i sensu.
Pisząc, że mało niej wiemy miałam na myśli to, że z tego co wiemy, nie powinna się tak zachować, a ponieważ się tak zachowała, to coś powinno być więcej w tej postaci. Ale zakończenie sezonu sugeruje, że NIC nie będzie tajemniczego, laska zostanie członkiem stada i wszystko się ładnie wygładzi. I to jest beznadziejne. Bo okazuje się, że to co mi się wydaje, że jeszcze o niej nie wiemy - nie istnieje. Malia już jest taka, jak ją pokazano. Czyli wszystkim tym, czym logicznie NIE POWINNA być.
Nie chodzi o wybaczenie jakiegoś jednego błędu i życie dalej - jestem w stanie wybaczyć wiele - i ciągle wybaczam - w TW. Ale to jest fundamentalnie źle skonstruowana bohaterka i nic mi w niej nie pasuje.
Stiles może mieć dziewczynę, jak rany, nie jestem zaślepioną krową upartą przy jednym. Niech to będzie nawet Malia, jak już musi. Ale można było kojotkę wprowadzić w inny sposób do fabuły, jest pierdylion możliwości i też mogło być tak, że Stiles i Scott by jej pomogli. Nie było konieczności szybkiego wprowadzenia seksu - czy Scott i Kira już się przespali? Nie, i tu też mogło się obyć bez pośpiechu i w lepszych okolicznościach. Przede wszystkim - z minimum uczucia.
Lydia przynajmniej zna imiona i nazwiska swoich kochanków :)
Masz absolutne prawo do wyrażania swojej opinii i kibicowania komu chcesz. Ja osobiście nie odpisałabym na twoją recenzję, gdybyś nie wywołała do tablicy tych, którzy nie kupili Malii :) Pragnę tylko zapewnić, że nie jestem tak płytka i moja niechęć do tej postaci ma swoje konkretne uzasadnienia.
Pozdrawiam.
Najgorsze jest to, że Malia ma potencjał. Wyobraźcie sobie ośmiolatkę zamkniętą w ciele nastolatki - w dodatku potwora. Nie rozumiałaby wielu rzeczy, przy rozmowach z nią potrzebne by było inne podejście. Nie mówiąc już o tym, że takie dziecko nie byłoby w stanie kontrolować transformacji, więc nijak zapisać ją do jakiegoś specjalisty, bo jak się przestraszy, to może transformować na kozetce i weź ją później łap - przerażoną dziewczynkę uwiezioną w ciele kojota i nie wiedzącą, co się dzieje. Np. gdzie jest moja mama i siostra? Jechałyśmy przecież razem samochodem, co się z nimi stało? Dlaczego muszę przebywać z tymi obcymi, strasznymi ludźmi? Dlaczego zmieniają się w potwory?
Tony potencjału, a oni to zmarnowali, bo Stiles musiał kogoś bzyknąć.
Ja osobiście nie chwaląc się miałam kilka scenariuszy Maliowych. Głównie mrocznych nie ukrywam.
Jeden z pomysłów był dosyć podobny do twojego - motyw dzikiego dziecka, które nasza gromadka bierze pod swoją opiekę. W mojej wyobraźni w jednym ze scenariuszy Malia nie jest nastolatką, rozwijała się wolniej jako byt supernaturalny i była świadoma siebie do pewnego stopnia i po wybudzeniu jest może tak ok 10-letnią dziką dziewczynką.
Wyobrażam sobie, że opieka nad nią dostarczy wielu ciekawych wątków fabularnych, jej reakcje, jej spostrzeżenia mogą być taką mieszanką zwierzęcia i człowieka, okrucieństwa Petera, utrafień w sedno w stylu Isaaka i niewymuszonego humoru trenera :D
Wyobrażasz sobie takiego dzieciaka, którego trzeba upilnować i nauczyć żyć na nowo? Ile świetnych scen, ile psychologicznych zagwozdek można z takiej postaci wyciągnąć. Przecież to się samo pisze! :D
A w kwestii nastoletniej Malii - całkowicie wymazuję pobyt w ciele zwierzęcia i biorę nastolatkę, która nie wie, co się z nią dzieje, nie panuje nad sobą i nie ma nikogo, kto by jej pomógł. Boi się o siebie, o swoją rodzinę, możliwe, stres, strach, brak samoakceptacji doprowadza do nieszczęścia, które jeszcze bardziej ją nakręcają (jak we Frozen ^^). I tu mamy pole do popisu dla Stilesa, jak już ma być ten romans. TW kiedyś potrafił pochylić się nad psychologią bohaterów, że przypomnę wyalienowanego Boyda, zakompleksioną Erikę, czy koszmar dzieciństwa isaaka. Dlaczego nie powrócą do tych dobrych, sprawdzonych wątków poważnych problemów nastolatków?
No to okazuje się, że najpoważniejszym problemem gówniarzy, jest ciążące dziewictwo, a problem młodej banshee w psychiatryku (heloł, przecież to jest dopiero temat!) sprowadzony do.. wątku wróżko-humorystycznego.
"(...)a problem młodej banshee w psychiatryku (heloł, przecież to jest dopiero temat!) sprowadzony do.. wątku wróżko-humorystycznego"
Na litość Boską, po co w ogóle ten wątek, skoro nawet się w niego nie zagłębiono? Patrzyłam tak na nią i zastanawiałam się, jak mogło wyglądać jej życie, gdyby miała u swego boku kogoś takiego jak Stiles lub Scott, podobnie jak Lydia. Równocześnie mogłam sobie wyobrazić, jak mogłoby wyglądać życie Lydii, gdyby Stilesa i Scotta nie znała, ale gdyby przeżyła ugryzienie Petera, a potem zaczęła znajdować i słyszeć zmarłych, jak to miało miejsce. Ale pomijając wątek psychologiczny, druga banshee albo nie powinna była się pojawiać, albo powinna pojawić się z hukiem. Zamiast tego po prostu sobie była i po prostu odeszła. Odprowadzona z lekkim uśmiechem.
"dprowadzona z lekkim uśmiechem"... do psychiatryka, w którym będzie faszerowana dragami "dla uspokojenia" jak znowu będzie miała niezrozumiałe dla siebie zwidy.
To jest taki temat, który można w emocjonalny i wzruszający sposób poprowadzić, tak, że będziemy siedzieć i buczeć w chusteczki. Samotna, przerażona dziewczyna, która dowiaduje się, że jest całkowicie normalna, że są ludzie, którzy ją rozumieją i mogą być jej przyjaciółmi, wspierać ją i ona sama może poczuć się zdrowo i pożytecznie dla kogoś.
Jeżeli w przyszłym sezonie nową psiapsiółką Lydii i członkinią stadka Scotta zostanie Malia tylko dlatego, że jest kolejną hot, wysportowaną, bitną laską z falą na głowie, podczas gdy tak ciekawa psychologicznie postać gdzieś tam istnieje i wegetuje w psychiatryku - to.. no nie wiem, nie wiem, co o tym sądzić :(
Ja tak jak ty myślałam o tej dziewczynie. Myślałam też o naszym stadku, które ma Deatona, Petera, Chrisa, czy Dereka. Jak mają jakiś problem, to mają jakąś dorosłą osobę, do której z różnym skutkiem - ale jednak mogą się udać.
Co byłoby dziwne bo skoro ona w sumie jest normalna tylko ma super moc to czy oni nie powinni jej pomóc? A nieee ona nie jest super hot laską, to niech siedzi w psychiatryku. Miło by było jakby ktoś ja przygarna na szkolenie. Może Deaton? Taka asystentka. To bylby ciekawy wątek. To jest postać ktora ma ambicję i ciekawą historie ktorej jeszcze nie znamy.
- Scena w szpitalu jak nogitsune pojawia sie z Oni i potem ta walka do tej muzyki - genialne. ; D
- Śmierć Aidena bardzo mnie cieszy, jestem okropna.
- Można wnioskować po zakończeniu że Malia dołączy do paczki i będzie sie pojawiać w 4 sezonie, ja to ją lubie, ale chyba jestem odosobniona.
- Wielki powrót Kate - napewno mega zaskoczenie, ale pamiętam że strasznie denerwująca baba z niej była w 1 sezonie więc mam mieszane uczucia.
Czytając forum TW na fimwebie ciężko pozostać biernym odbiorcą, więc dam sobie spokój i też wrzucę coś od siebie.
jak powiada klasyk ... jesteśmy po ostatnim odcinku i ... mamy pozamiatane ...
albo i nie ...
1. Chris ma jednak jaja. Tytanowe. Jak prawdziwy wojownik kwasy dusi w sobie. Ale kwasy są niezdrowe. Wywołują zgagę. - mam mieszane uczucia jeśli idzie o brak żałoby u Chrisa. Isaac na posterunku (czy gdzie oni tam we trójkę siedzieli ...) sprawiał wrażenie jakby miał sobie zaraz uciąć komara. Twierdził potem, że nie potrafi nie-rozpaczać po śmierci ukochanej, ale twarz miał jakby dotkniętą paraliżem. Żadnej emocji. Może wymagam za wiele. To serial tylko, spoko. Ale zawsze może być lepiej.
2. Wanted! Oni pilnie poszukiwany. Portret pamięciowy na posterunku mnie rozbawił. Takie było zamierzenie twórców, czy nie? Ciężko powiedzieć.
3. Najlepsza scena? NogiStiles wchodzi do szpitala, ubija recepcjonistę, spaceruje po korytarzu. Muza - świetna. Aktor - bomba. Slow motion - perfect. Mogłabym się czepić jakbym chciała, ale nie chcę. Było ładnie.
4. Na koniec: oglądając TW czułam się trochę jak ten emeryt biegnący w maratonie. Biegnę, biegnę. Idzie mi całkiem nieźle. Patrzę sobie ... o! chmurka! ... i nagle mur :/ Ale w końcu dotarłam na metę. Tam zamiast czekoladowej góry czekał na mnie smutny trzydniowy tulipanek, ale lepsze to niż nic. Bo się nawet tulipanka nie spodziewałam w sumie. Z daleka widziałam, że na końcu nic dobrego nie czeka. Dostałam jednak maleńki prezent na pożegnanie (a liczy się gest). - Miło, że koniec końców okazało się, że Derek jak już ma zwidy to widzi Stilesa. Porządek w przyrodzie został przywrócony. Ładnie się zrobiło pod koniec sezonu ogórkowego. (Chociaż tak technicznie rzecz ujmując prawdziwego Stilesa Derek nie widział w 3b ani razu. Sory jak kogoś męczy Sterek, ale ja od tego zaczynałam i tym chcę skończyć.)
Jakbym miała wskazać na najlepszy odcinek to wybieram ten, w którym Stiles dowiaduje się, że cierpi na tą samą chorobę, na która zmarła jego matka.
Uważam, że potencjał Nogistsune został lekko zmarnowany. Mając takiego aktora i taką postać można IMO lepiej, ale jak komuś się podobało, to na zdrowie.
Szkoda mi postaci Dereka. Nadal. Nawet nie mam ochoty czytać ff. Ciągle widzę tę scenę, w której wygłasza mowy pochwalne. Na publiczności zasiały bliźnięta. Nieładny to był obrazek. Zgrzyt straszny. Dobrze, że ta scena była na początku. Łatwiej będzie ją wymazać z pamięci. Zapamiętam Dereka takim jakim był w ostatniej scenie. Ranny, prawdopodobnie przed chwilą rzucony o ścianę przez swoją ex. Fajnie, że wróciła Kate. Tyle tylko, że wolałabym, żeby dali kogoś innego. W SPN (bo ja nadal się nie wyleczyłam po moim 8,5-sezonowym maratonie) jak już raz wroga ubiją to wróg pozostaje martwy. Lucyfer był świetny, ale to nie znaczy, że wyglądam jego powrotu. Jego historia zakończyła się. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Chyba, że ma się dobry powód. Czy Jeff ma powód? Chyba już mnie to nie interesuje.
Zgadzam się - mając tak dobrego aktora (mimo, że dopiero raczkującego w świecie filmowym) i taką postać, mogli naprawdę pójść na całość. I stało się to ,czego najbardziej się obawiałam - za łatwo go załatwiono. Zbyt łatwo.
I ten powrót Kate... WTF? Kompletny brak logiki w tym wszystkim. Aż się boję, co będzie w następnym sezonie.
"W SPN (bo ja nadal się nie wyleczyłam po moim 8,5-sezonowym maratonie) jak już raz wroga ubiją to wróg pozostaje martwy. Lucyfer był świetny, ale to nie znaczy, że wyglądam jego powrotu".
Gdybyś mieszkała po sąsiedzku, za ten komentarz postawiłabym ci piwo.
piwo powiadasz? dla chcącego nic trudnego.
za piętnaście minut w tym pubie za rogiem?
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9xpo0WQAp1rziwwco1_500.gif
powaga: dzięki ;)
Ten moment, kiedy wszystko się kończy a ty widzisz, że zostało jeszcze 10 minut do końca odcinka.
Plusy:
- Chris. Nie mogłam oderwać ócz moich, od jego. Chris ma jaja, które przetrwałyby wystrzelenie w kosmos, ale dzięki dobrej grze aktora widać, że burza w nim szaleje - co widać było np. w początkowej scenie, kiedy szkoli Scotta - jego oczy są szeroko otwarte i widać w nich szaleństwo. Beczałam. Kiedy wrócił do domu i stanął w drzwiach wiedząc, że już nigdy nie zobaczy w nim córki... Beczałam. Później jest jeszcze scena, kiedy stoi z Isaakiem i na sekundę patrzy tak mi się wydaje na drzwi do pokoju Alisson *wzruszenie*
Oczywiście oczekiwałabym czegoś więcej, ale dochodzę do wniosku, że Argent to jest stary chłop, wychowany na Łowcę od dziecka, więc tu może jest trochę inna mentalność. Myślę, że on bardzo przeżywa śmierć córki, ale wszystko to dusi w sobie - bo tak go wyszkolono.
- śmierć bliźniaka i wyjazd drugiego. Sayonara i krzyż na drogę. Kuźwa nareszcie.
- Danny The Gay One i jego hasło o BH. Mam sekretną teorię: Danny jest Kimś. Bo skąd by wiedział i był so cool about it? :o
- capnięcie świetlika przez Isaaka. 100% w swoim stylu i zgodne z charakterem :D
- uciekanie trenera przed dojrzałymi, seksownymi kobietami :D
A teraz minusy. O matko wtf:
- człowiek, który nazywa się Derek. Ryyyyczę, waaaaalczę bo nic innego nie umiem, koleguję się z mordercami, którzy zabili gościa z mojego stadka memi rencami, sen czy jawa, ale dziura w brzuchu musi być (która to już - 27?), ZNOWU JESTEM OBIEKTEM ZABAWY MANIAKALNEJ EX-DZIEWCZYNY. Kończ waść, wstydu oszczędź. Nie uratowało go nic, nawet scena ze Stilesem. Co mi przypomniało mamienie fanek Stereka o Wielkiej, Głębokiej, Wzruszającej, Ważnej scenie Dereka ze Stilesem w tym sezonie. To miało być to?
- nie rozwiązali tajemnicy Hot Deputy
- tatuś McCall okazał się ciulem, który zostawił swojego syna
- mamusia McCall na to pozwoliła zamiast skopać go po rzyci
- papa Stalinsky nie zainteresował się synem przez cały odcinek. Tzn zainteresował się, kiedy już wiadomo było, że będzie żył
- rodzice Kiry zakończyli ciąg morderstw, szaleństwa, jakby chowali Monopoly do szafeczki
- oprócz Chrisa i Isaaka nikt nie okazał żalu po Alisson - za wyjątkiem początkowej sceny. Ale tegom się spodziewała
- Nogitsune - napompowali ten balonik, ale zamiast pęknąć go z hukiem, powietrze uszło z niego ze smętnym odgłosem pierdzenia
- kwestia Malii i jej doskonałego stanu psycho-fizycznego, tylu lat w ciele kojota - olana, pominięta, przykryta urokliwą scenką nieoficjalnego przystąpienia do paczki
- Peter?
- banshee w psychiatryku?
- no i końcówka. Ja.... nie wiem.... w sumie chciałam tyle napisać, bo po zakończeniu odcinka byłam tak mocno WKU*WIONA.... ale... nie, whaterver, wali mnie to, niech robią co chcą. Jak tak ma wyglądać TW, to proszę bardzo. Inwencja, kreatywność, geniusz, artyzm tego rozwiązania fabularnego niestety mi umknął.
Biedny Chris.
Podsumowując: gdyby ten odcinek zakończono bez Malii i Kate, to właściwie uznałabym koniec sezonu za ok i bez bólu i oporów nastawiłabym się na nowy sezon. Na upartego zaakceptowałabym Malie, gdyby kryła się za nią jakaś tajemnica, gdyby okazała się kimś więcej, niż kolejną Kirą, kolejną Corą. Jeszcze zaakceptowałabym niepokój i sytuację człowieka o imieniu Derek, gdyby dotyczyły jego samego, rodziny Hale, a nie pieprzonej wariatki.
Ale nie, zakończyli ten sezon w sposób dla mnie wybitnie, totalnie stuprocentowo GŁUPI i WTÓRNY.
Znowu ktoś wstał z grobu, znowu jest była laska Dereka, znowu wariatka, znowu członek rodziny któregoś bohatera, znowu ktoś się tajemniczo zamienił w tajemniczego stwora, znowu Derek dostaje po dupie, znowu nowe postaci kobiece są kopiami kopii wszystkich, które były wcześniej, gdyż wszystkie wywodzą się od oryginałów, czyli Alisson (Erica, Cora, Kira, Malia) i Kate (Jannifer, Kali i tu Mt Everest kreatywności czyli... Kate). Tak samo Nogitsune jest powtórzeniem kanimy (członek ich grupy robiący brzydkie rzeczy pod czyimś wpływem).
Czy ten serial stać jeszcze jakieś nowe, świeże pomysły?
Fak ju Jeff. Fak ju.
Wtórny. No właśnie. Wtórny i przewidywalny.
Łączę się w żalu, choć miałam nieco inne nastawienie. Luz - i tak będzie jak zwykle.
Pewnie spojrzę jak tam Wasze nastroje w 4 sezonie, ale oglądanie sobie podaruję. Już więcej Dereka nie zniosę.
I pamiętam mamienie Sterekiem. A mówiłam wtedy, że to pułapka XD