Największym błędem tego serialu jest to, że Jeff nie daje antagonistom żadnego mięsa armatniego. Chodzi o to, że potencjalni wrogowie paczki Scotta są potężni, silni i beznadziejna byłaby sytuacja, gdyby zostali pokonani gdzieś w środku serialu. A że serial musi być wypełniany jakimiś walkami, główni bohaterowie wkoło dostają wpie...l, bo nie można przecież zabić głównych (i jedynych) wrogów na początku serialu.
Największy hejt jest na Kirę, która jest po prostu beznadziejna, bo... nie ma wyjścia. Jeśli pokonałaby beserkerów, przyćmiłaby Scotta jako głównego bohatera, a Kate nie uchodziłaby za taką niebezpieczną. W tym serialu brakuje czegoś w postaci mięsa armatniego, co można byłoby siekać i zabijać, żeby Kira i Scott mogli trochę poszpanować tymi swoimi niby-umiejętnościami.
I tak BTW, czekam na głównego wroga nekromantę, który tworzy armię truposzy, żeby podbić Beacon Hills. Przynajmniej byłoby co siekać :P W ogóle po każdej walce w tym SEZONIE mam pewien niedosyt, jakby zrobiono ją po to, żeby po prostu była. Jeff powinien zmienić choreografa.
Sceny walk to generalnie moim zdaniem jeden z najsłabszych punktów tego serialu. W tym sezonie najbardziej przekonując było jak Parrish walił po buźce swojego kolegę z pracy za próbę spalenia go. Ale potem i tak zamiast mieć sieczkę na twarzy, kolesiowi nos musiała złapać dopiero najemnicza. Scott jak się bije predatorami to wyglada to tak, jakby obie postaci tańczyły, ale każda w innym rytmie, widać że to wszytko jest udawane. Nie oczekuje, że będą sceny walki jak z Matrixa, ale w takich Wikingach wygląda to już bardzo fajnie. No ale gdzie tam Scottowi do Ragnara :D
Śmieszy mnie też beznadziejność Kiry w posługiwaniu się kataną. Ja kumam, że nikt od razu nie staje się mistrzem walki mieczem samurajskim, ale skoro nagle potrafi obsługiwać nunchako, łańcuchy i robić pseudo kung-fu z kataną (co w ogóle nie pasuje do tej broni), to powinna też doskonale posługiwać się tym mieczem, a nie machać nim jak cepem.
Jej by wystarczyło gdyby posługiwała się prądem, a reszta tych gadżetów była dodatkiem. Ale skoro nie robi użytku ze swoich mocy, to pozostaje jej się bronić za pomocą pseudo kung-fu :D Ale dużo racji jest w tym co piszesz o mięsie armatnim i tym, ze bohaterowie dostaja po tyłkach bo po prostu muszą.
Generalnie, jak już się żalę na idiotyczne sceny walki, to dodam jeszcze jedną moją smutną myśl.
W Teen Wolfie zawsze forma była mniej więcej proporcjonalna do fabuły. W czwartym sezonie forma przerosła treść. Główny wątek jest wyjątkowo naiwny, naciągany i głupi (nastoletni zabójcy, lol).
Jest epicka muzyka, jest patos, są ślicznie wilkołaczki, piękne chłopaczki bez koszulek, wciśnięty na siłę romansik Stilesa z Malią, główny zły, który robi podejrzane uśmieszki (Peter), dziewczynka z warkoczami, feniksy, wilkołaki, druidzi, banshee, łowcy, kanibale, może tez aniołowie niedługo zejdą na Ziemię. Generalnie cud i miód, świat bogaty w kolorowe postaci, ale pozbawiony charakterów. Mialia nijaka, nudna, płytka, tylko trzepocze cyckami jak chodzi. Kira ciągle się przewraca, zachowuje się jak niedorozwój umysłowy, nie umie walczyć, dostaje wpi...l od każdego. Stiles bawi się w "dorosłego" i rzuca tekścikami typu "heh, dzieciaki". Scott jak to Scott - nudny jak flaki z olejem. Jedyna ciekawa postać Lydia jest wyjątkowo oszczędzana. Nie zdziwię się, gdy aktorka odejdzie z serialu zanim jej postać w ogóle się rozwinie (tak jak było z Jacksonem, który był pod względem psychologicznym najciekawszą postacią w serialu i z Allison, która wbrew pozorom miała potencjał). Mam obawy, że jeśli zniknie Lydia, w serialu zostanie już tylko forma. No może jest nadzieja na słodziutkiego Liamka, który zachowuje minimum rozsądku i trzeźwego myślenia i wydaje się mieć coś więcej do zaoferowania niż nienaganny wygląd i supermoce.
Po dwóch odcinkach 4 sezonu stwierdzam, że nie tylko treść padła, ale i forma woła o pomstę do nieba... w ogóle te dwa odcinki powinny wystarczyć na dobry jeden. Tak jakby ktoś wyrwał duszę serii, jakby to robili z przymusu.
Ta od Alisson nie wiedziała, że jej postać umrze... może podpadła na planie skoro na koniec zagwiazdorzyła i zmieniła fabułę... (może liczyła na serialowe dożywocie bazując na Pamiętnikach...) Zerwali ciągłość serii albo w końcu wyszedł brak konsekwencji i pomysłów (już wcześniej mieli manierę niekończenia wątków lub podkładania bezsensownych zmyłek, przez co rozwiązanie zagadki używając logiki zawodziło ) . Wcześniej nie licząc Jacksona, jak ktoś był to był i nie znikał bez powodu, więc w sumie to zabili dwie postaci na raz.
Nie dość, że nowe postaci jak mówisz pozbawione charakterów lub z racji durnego wątku nie miały punktu zaczepienia, ale i te, które wcześniej coś sobą reprezentowały to utraciły.
Kira już w 3 sezonie umiała machać kataną, więc dosłownie cofnęli ją w rozwoju... bo wiadomo, że każdy liczy na rozwój postaci i np. Scott ewoluował na silniejszego fizycznie lub zyskiwał nową moc.
Siłą TW było to, że nawet jak ktoś nie był atletą/akrobatą to potrafili tak to zrobić by nadal był czad. Nawet jak wątek się psuł to za chwilę wchodziło coś co go ratowało jakby czytali w myślach i bawili się reakcją widza lub poprawiali się w ramach przeprosin.
Brak pomysłu na Kirę, brak na Malię, brak na Lydię i przymusowa kastracja pozostałych ^^
W ogóle po tym ognistym lisie to się spodziewałem jaiejś mocy ala Naruto LOL Jakiegoś pociągnięcia wątku bariery, lub czegoś analogicznego do mocy matki, tyle opcji na supermoc jest, ale nie, niech macha kataną bez efektu i bez efektów... to ten sam sposób w jaki zmarnowali potencjał Lydii i Alisson. Słyszenie głosów i wpadanie na trupy to żadna moc, a mogła być ciekawa zaskakująca efektywna postać zamiast "nawiedzonej bez powodu". Alisson co prawda umiała strzelać i używać różnych broni co dawało i kopa w akcji i różne możliwości w związku z byciem Łowcą, ale nie było jakiegoś WOW, jakichś asów w rękawie. Z jej braku wcisnęli w tę rolę nową Kirę, która nie była w stanie podołać i nie umieli tego jakoś inaczej zbalansować.
Jak dla mnie to te 2 pierwsze odcinki to jak wbicie szpili po obejrzeniu jednym ciągiem całych 3 sezonów. Normalnie dziki śmiech ogarnia. Wznieść się tak wysoko, podołać przebić całkiem nową historią 2 sezon i tak położyć 4. Niesamowite. Ktoś powinien napisać alternatywną historię ;) Bym poczytał.
zgadzam się praktycznie ze wszystkim co napisałeś, ładnie podsumowując, ale że Scott nudny jak flaki z olejem? Nie powiedziałabym; właśnie cały jego urok polega na byciu 'tym porządnym', a co za tym idzie, może nie jest NAJCIEKAWSZĄ postacią, bo wiadomo nie od dziś, że tych złych lub tych z problemami ogląda się z większą fascynacją, ale dla mnie TW = grzeczny Scott :D co nie znaczy, że nudny, po prostu chłopak jest ułożony :D
Zgadzam się z tobą w 100%. Sceny walki są kiepskie i rzeczywiście wyglądają jak taniec, szczególnie jeśli są w zwolnionym tempie, a w tle leci muzyka. Ale ta, w której Parrisha ponosi wściekłość była zagrana bardzo realistycznie i aż się dziwiłam, że zastępca szeryfa roztrzaska łeb kolesiowi, który usiłował go chwilę wcześniej zabić. No ale chyba jednak słabo uderzał, sądząc po późniejszym ujęciu skierowanym na ofiarę.
Na tyle realistycznie że ja myślałam, że Hot Deputy zabije tego drugiego tymi uderzeniami i moja wyobraźnia poszła już jak zwykle dalej: będzie miał dyscyplinarkę, odejdzie/zostanie zmuszony do odejścia z policji, dołączy do Chrisa/Dereka/paczki Scota (niepotrzebne skreślić) i na całego rozkręci swoje moce.
A oni mi wszystko popsuli pokazując niedoszłego posiadacza 5 mln $ z twarzą jak po botoksie co najwyżej.
Racja, nawet po kilku łomotach nazwalem Scotta nie true alpha, tylko Zalosny Alfa... jakos tak bardziej do niego pasuje, skoro dostaje za kazdym razem lanie, nawet od jakiejs japonskiej omegi z konca sezonu 3b, co wczesniej było wyraznie pokazane ze omega to najsłabszy rodzaj wilkołaka a alfa najsilniejszy.
Moim zdaniem Scott rzeczywiście średnio się nadaję na alfę... chociaż były niektóre sceny w wcześniejszych sezonach gdzie wszyscy padali a Scott gdzieś tam w środku znalazł jeszcze tą siłę żeby obalić przeciwnika... Nie bronie teraz Scotta bo w ogóle w serialu średnio za nim przepadam... Uważam że o wiele lepiej byłoby gdyby Liam w następnych odcinkach był alfą... Bo z tego co narazie pokazują odcinki to tylko on zabił B... Jest o wiele silniejszy i chyba o wiele lepiej myślący od Scotta... ;)
Ja też nie ale to jedyna postać w serialu u której można cokolwiek takiego chociażby podejrzewać... ;P