Można się pośmiać, i to mocno, mimo, że się nie rozumie (przynajmniej ja tak mam) teorii fizycznych, których jest tu multum.
Postać Sheldona jest fenomenalna, nawet nic mówić nie musi, by człowiek się uśmiechnął :)
Dokładnie masz rację. Szkoda jedynie iż nie lubisz przedmiotów technicznych - mówię Ci śmiałbyś się x razy częściej i dłużej :P
nie lubię, bo wg mnie są strasznie nudne >,<
a właśnie! W jednym z odcinków w pierwszej serii Leonard opowiada kawał o kurach (podczas jakieś "imprezki", kiedy to ma odebrać nagrodę). Jeśli kojarzysz, to możesz mi to wytłumaczyć? Będę wdzięczna ^^
Farmer prosi fizyka o rozwiązanie problemu, który polega na tym, że kury nie znoszą jaj. Fizyk udziela odpowiedzi, że znalazł sposób, który zadziała na kuliste kury w próżni. To świetnie obrazuje fizykę ;p Fizyk nie znalazł praktycznego sposobu na rozwiązanie. Znalazł jedynie teoretyczny, bo skąd wziąć kuliste kury i dodatkowo należałoby je umieścić w próżni. Po co więc farmerowi taki sposób, skoro nie może go wykorzystać. Natomiast dla fizyka jest to świetna rzecz, bo wymyślił coś nowego w dziedzinie fizyki. To tak jak z tym, że Sheldon musiał wymyślić (on zauważą, że je odkrył, gdyż wcześniej już istniały ;p) 26 nowych wszechświatów, żeby udowodnić swoją teorię. Dla normalnego człowieka jest to bezsensowne tak jak kuliste kury w próżni, a dla fizyka to "normalka". Z Twojego i większości ludzi punktu widzenia wszechświat, w którym nic nie ma to rzecz kompletnie nie warta uwagi, dla fizyka to jego "fizyczny raj". Musiałabyś posiedzieć nieco na jakiejś technicznej uczelni, żeby zobaczyć, ze dla tych ludzi działania na literkach i opisywanie tym otaczającego nas świata to czysta przyjemność. Tacy ludzie (może nie aż tak bardzo przerysowani jak w serialu) na prawdę są na politechnikach itd. ;p Mając do czynienia z nimi na co dzień wyśmienicie się to ogląda. Tym bardziej, gdy wiesz o czym mówią bohaterowie, jak zaznaczył marcindotcom. Jedynie jak Sheldon zaczyna za szybko nawijać to czasami ciężko wychwycić smaczki jak zaczyna sypać bozonami, teoriami strunowymi itd.
A to z jakiego powodu? Naprawdę tak śmiesznym jest, kiedy np. miast na pytanie kto chciałby sprzedać pełnowymiarową maszynę czasu za 800 dolarów powiedzieć: osoba, która nie potrzebuje maszyny czasu, a przyda jej się 800 dolarów; postać mówi: na diagramie venna byłoby to przecięcie zbiorów - 'nie potrzebuję już maszyny czasu' i 'przyda mi się 800 dolarów'?
Nauka w tym serialu to zwykła wymówka, by ujmować rzeczy w żargonie. Ani nic w tym odkrywczego, ani specjalnie niewysilonego, ani - zazwyczaj - śmiesznego. Po prostu najczęściej jest to zbyt płytkie. Oczywiście możemy przeczytać opinie niektórych naukowców, jak to lubią ten serial. Jednak:
- każda sroka swój ogon chwali, w serialu występują prawdziwi naukowcy, sitcom ma stały nadzór naukowy, jest poprawny w tym sensie, że chociaż nauka jest w nim dodatkiem, to zazwyczaj nie zawiera błędów (co jest wyjątkowe) itd. co więc innego mają mówić?
- chwalą przede wszystkim rysunek geekowskich, neurotycznych zachowań postaci; przerysowany, to prawda, ale jednak w wielu elementach ich doświadczeniom nieobcy
Spójrzmy jednak co mówiły osoby mające tematyczną wiedzę, nie uczestniczące w medialnych pozach (naukowcy też dbają o swoje gwiazdy), kiedy serial nie był jeszcze tak popularny (a więc wizerunkowo poprawny):
nymag.com/guides/fallpreview/2007/television/36554/
Sądząc po sezonie, jaki obejrzałem, to kolejny przeciętny sitcom, któremu do tych najwyższych lotów brakuje bardzo, bardzo wiele.