Odcinek ogólnie dobry, momentami trochę przynudzał, ale kilka genialnych gagów poprawiło ocenę, szczególnie perypetie Amy z elektryczną szczoteczką i końcówka:-)))
Wybór sukienki też był genialny :)
-Może być ? (Penny o sukience)
- Odsłoni wystarczającą część twoich piersi, aby zwabić nowego partnera lub głodne niemowlę. (Amy)
dobry był tekst Wolowitza kiedy Sheldon przyszedł do Raja: "I think it's like Beetlejuice. We said his name too many times."
Zapomniałeś o jeszcze jednym "all my friends". NIEDOPUSZCZALNE. Jestem oburzony.
Dla mnie sezon 4 w ogóle nie trzyma poziomu, zauważcie, że w tym odcinku np. Leonard wspomina genialne perypetie Sheldona. Scenarzyści zamiast takich zabiegów powinni perypetie nowe wymyślać. Przy poprzednich sezonach można było się śmiać do rozpuku - nieprzewidywalne sytuacje, cięte riposty, nerdowskie dowcipy i niezastąpiony Sheldon. Ostatnie odcinki są jakieś bezpłciowe i bez polotu poprzednich sezonów. Oczywiście będę śledził ich dalej, mam nadzieję, że klimat wróci.
Nie da się ukryć, że sezon 4 jak na razie najsłabszy, od genialnych epziodów z Shell-botem i balem przebierańców, po te nudne i bez polotu, wydaję mi się, że twórcy za dużo wprowadzają niepotrzebnych postaci, Amy, Zack, Priya, Bernadette czas odcinka rozmywa się pośród każdego z nich i nie skupia się już tak bardzo na relacjach Shledon - reszta grupy, czy miłosnych wojażach Howarda, ta postać tez zresztą już nie jest taka za jaką ją lubiłem, przy Bernadette Howard bardzo 'zgrzeczniał'
Brakuję mi w tym sezonie matki Leonarda i siostry Sheldona:-)
Oczywiście zawsze można wyjść na prostą i myślę, że scenarzyści się poprawią, w końcu jeszcze 3 sezony:-)
Zgadzam się z nadmiarem postaci, zamiast epizodów wprowadzają je do fabuły na stałe. Psuje to mój wizerunek tego serialu jako opowieść o 4 przyjaciół + Penny, cała reszta powinna być tylko tłem.
Mi bardziej brakuje matki Sheldona ;)
I jest jedna rzecz, której nigdy nie było: rodzeństwo Leonarda. Parę razy o nim wspominano, ale nie pokazano. Myślę, że to mógłby być dobry pomysł aby jakoś ten sezon lub następny ożywić :)
Ten serial nigdy nie miał polotu. Teraz widać to bardziej, bo twórcy usiłują - od początku skrajnie ograniczoną, zjadającą własny ogon konwencję - wprowadzić na szersze wody. I wychodzi kaszanka.
Okazuje się, że konwencja nie potrafi znieść nawet nowej postaci, czy braku wątków z Penny. Ja się w ogóle nie dziwię. Wątki z Penny były tym, co wnosiło do tej grupy normalność i tworzyło jakąś tam fabułę. Bez tego ten serial to przerzucanie się wciąż tymi samymi (w setkach odmian) tekstami. Wrażenie to miałem już po kilku odcinkach. Szczęściem w nieszczęściu twórcom udało się wytworzyć specyficzny klimacik w tej powtarzalności. Teraz nowe postacie to psują i król jest nagi.
Odcinek bardzo mi się podobał. Taki ciekawy i śmieszny. Fakt czuć powrotem. Może mi ktoś powiedzieć, co to był za aktor na końcu odcinka? :)
Dzięki wielkie. Tak myślałem, że skądś kojarzę, ale nie mogłem wpasować twarzy do serialu :)
Gdzie jest Bazinga?! Poza tym zgadzam się, że do Howarda nie pasuje dziewczyna, powinien być sam, bo aktualnie jest dużo mniej śmieszny niż w przeszłości.
Bazinga to najlepszy tekst Sheldona. I ostatnie odcinki są coraz lepsze, nie uważacie?
Uważamy, a przynajmniej ja.
Mam jednak inne pytanie. Wiecie może, gdzie można dostać płatek śniegu z Bieguna Północnego, taki jaki Penny dostała od Leonarda? (pojawia się w '17'30) Żywię nadzieję, że nie jest to wymysł twórców... ;)