5 odcinek już w internecie. W tym odcinku znowu mało Penny i Priyi. Cały odcinek opierał
się na kłótni Bernadette i Howarda oraz o przyjęciu w willi Wlila Heatona, właściwie to
dobrze bo serial nie opiera się na jednej postaci tak jak w poprzednich odcinkach.
Ogólnie 5 odc. był nudny ,idę oglądać Naruto.
Mi się podobał. Ciekawa była kłótnia Leonarda z Sheldonem o przyjęcie Wheatona, a szczególnie scena z podawaniem butelki wody:)
A dla mnie był ciekawy, a przynajmniej dużo bardziej przypadł mi do gustu niż odcinek w którym Leonard poszedł na wesele z Amy - cały odcinek skupiał się właściwie na nich. A teraz była fajna akcja z targowaniem się w sklepie z komiksami i na przyjęciu, ciekawe zachowanie Sheldona :D, ten motyw z przyjęciem dosyc ciekawy. Namniej podobała mi się kłótnia Bernadette i Howarda ale ten wątek wg mnie nie dominował w tym odcinku- zależy na czym się skupimy, ja oglądałam sceny z Bernadette i Howardem tylko pobieznie bo mi się niezbyt podobały.
I oczywiście- za mało Penny!.:)
A ja jestem zadowolona, że nie było tak dużo Penny i Priyi.
Gdyby dorzucili więcej scen z ich nerdowskim zachowaniem to byłoby pięknie :)
Ale przede wszystkim czekam na magiczne słowo... BAZINGA!
A mi coś tu śmierdzi z tym nagłym pogodzeniem się z Willem Wheatonem. Przecież to on był głównym złym w tym serialu. Gdyby chciał się tak zwyczajnie pogodzić chyba nie dopuściłby się sabotażu na związku Leonarda z Penny..
Albo niekonsekwencja w prowadzeniu postaci, albo jakaś kolejna intryga Wheatona. Jeśli to pierwsze to zaczynam coraz mniej szanować TBBT.
mnie również odcinek się podobał, mogłabym się przyczepić do małego udziału Penny, ale wybaczam za scenę w sklepie z komiksami;)
A mi brakowało słynnego już: "WHEEEAAAATOOOOON!!!" :P Szkoda, że są już "przyjaciółmi", uwielbiam Wila jako 'mortal enemy' Sheldona ^^ :P
Miły pomysł z cameo kolejnego aktora ze Star Treka. Ale Spiner się strasznie postarzał...
Jak dla mnie najlepszy odcinek w sezonie. Przyjaźń Shrodingera, miecz z gry o tron, Will Wheaton, kupa śmiechu przez cały odcinek :)
W ogóle tak jak ktoś wyżej powiedział to ja tez życzyłabym sobie więcej nerdowskiego zachowania. W ogóle wydaje mi się że scenarzyści trochę chyba zgubili wątek, i główną myśl serialu. jasne że to już ten sezon że należało ich trochę zrobic bardziej rozrywkowymi i ze tak powiem normalnymi:D (np Leonard z Pryiją, zaręczyny Howarda, 'związek' Sheldona) okej, ale jednak to że byli bardziej nieogarnięci było urocze.;) No i teraz coraz miej pukania Sheldona "Penny! Penny! Penny! Penny!".
Odcinek słaby jak dla mnie, Sheldon godzi się z Wheaton'em????nie możliwe, nie realne, mało wiarygodne....może w następnym odcinku pogodzi się z Rupertem Murodock'iem albo Joelem Sumacher'em?!
Nadal czekam na coś lepszego, serial rozmyty pomiędzy kilkoma wątkami, niektórymi w ogóle nie potrzebnymi, ale taka już specyfika serialu, koło środka sezonu powinno być lepiej(zawsze tak jest).
eeeeeeeee tam - tylko tak można podsumować ten odcinek.
cały ten serial stał się dla mnie tylko buczeniem w tle kiedy zajmuję się czymś innym. Niby nie był tragiczny (jak poprzedni sezon) ale jakiś taki mdły. niby śmieszny ale dobrze że taki krótki. obejrzałam, mam z głowy i więcej do tematu nie wracam :P
Mnie akurat wątek z Priyą irytuje i im jej mniej, tym - moim zdaniem - lepiej. Odcinek mi się podobał. Chyba zbyt łatwe pogodzenie się z Wheatonem, może jakoś ciekawie to rozegrają. Bardzo mało Amy i to też na plus, a za mało Penny i Raja, choć ten w poprzednim odcinku był główną postacią (takie przynajmniej odniosłem wrażenie :)
Co do Bernadette i Howarda. Wydaje mi się, że zabija ona trochę postać Wolowitza. Co za tym idzie nie jest już tak ciekawy i tak zabawny jak przed poznaniem B. Mam nadzieję, że do ślubu nie dojdzie, a 'stary' Howard wróci. Na plus jedynie sposób komunikacji z jego matką.
Ja się cieszę, że wreszcie pojawiło się choć trochę nerdowskiego humoru, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że przyjaźń Willa z Sheldonem długo przetrwa. Może wyjdzie z tego jakaś ciekawa intryga.
Ja powiem tak... jest bardzo dobrze, ale jeśli chcą powrotu do korzeni... to tak: bernadette musi nie wiem... no... niby fajna postać, ale pamiętamy zachowanie howarda jak był w tym odcinku z głuchą dziewczyną i jak tłumaczył gapiąc się na laski ;)
do tego dorzućmy leonarda zabiegającego o penny, więcej sheldona i jego dziwactw, komiksów, odniesień do genezy geeków ;)
i to by było to, tak jak mówię, wróćmy do podstaw czyli nerdy i... penny ;)