Wow. Chyba potrzebuję jeszcze chwili żeby stwierdzić, co myślę o tym odcinku.
Zaraz pewnie wpadnie pełno postów pomstujących na Sheldona, jak to się zmienił etc...
Ja dziś się rozczuliłam mimo wszystko, najpierw było :O a potem łezka mi się w oku zakręciła ;) Fani na stronie serialu wydają się zadowoleni z takiego obrotu spraw hehe.
Penny i Leonard też bardzo sympatycznie.
Strasznie mnie denerwuje Emilly, nic ciekawego ta dziewucha... Pośmiałam się z interakcji Stuart - Howard i całej otoczki.
Też tak mi się wydaje, że większość (mężczyźni szczególnie) będą na nie. A mi się to bardzo podobało, od dawna zresztą było wiadomo, że są raczej 'skazani' na siebie :) Cała scena wyszła naturalnie i pasowała do ich charakterów.
A Howard i TA kuzynka...biedny :D
Moim zdaniem bardzo dobry odcinek. Wspaniała scena z Sheldonem i Amy, w życiu bym się nie spodziewał, że nasz fizyk teoretyk wyzna miłość swojej dziewczynie. Na dodatek wisienka na torcie, czyli tekst Coopera: "To, że Cię kocham nie znaczy, że dziewczyny mają wstęp do mojego pokoju". Nieźle się uśmiałem.
Wątek Leonarda i Penny w miarę. Nie było nudno jak ostatnimi czasy, podobał mi się dialog na temat tańca na balu. Mimo to, ciekawy jestem, czy ten związek przetrwa.
Bernadette raczej bezbarwna w tym odcinku, nic wielkiego nie pokazała. To samo Emily. Zupełnie nie podoba mi się ta postać.
Jeśli chodzi o Stuarta i Howarda - było jak zwykle zabawnie, zdecydowanie na plus pojawienie się legendarnej kuzynki Wolowitza.
Ogólnie odcinek zdecydowanie na plus, wiadomo, że nie jest to poziom pierwszych sezonów, gdzie dominował nerdowski humor, ale i tak wypadło świetnie. Mam nadzieję, że reszta serii utrzyma podobny poziom.
Jedyne co dobre w tym odcinku to Howard i Stuart i zdjęcie na końcu....reszta nudna, powoli ten serial wyczerpuje swoją formułę, myślę, że gdyby zakończył się na sezonie 9 było by w sam raz.
Całkiem przyjemny odcinek, choć dla mnie Emily jest strasznie irytująca. Zaskoczenie totalne, przy wyskoczeniu z tą miłością. Pojawienie się kuzynki też na plus. Trochę zaczyna męczyć już ta walka Stuart-Howard.
Mam nadzieję, że zobaczymy jeszcze w tym sezonie jakiś potężny zwrot akcji.
Również oceniam ten odcinek na plus, ale z kompletnie innych powodów. Przestały mnie bawić "podchody" Amy i Sheldona, czasami nawet przewijam do następnej sceny, kiedy pojawia się ta dwójka. Pozytywnie oceniam również pojawienie się dziewczyny Raja. Odcinki, w którym ona się pojawia są moim zdaniem, mniej monotonne od reszty. Pojawienie się kuzynki Wolowitza było dobrym pomysłem twórców.
Podsumowując, odcinek wyróżniał się na tle pozostałych w obecnym sezonie.
Po ostatnim odcinku myslalem, ze gorzej juz byc nie moze, a tu taka telenowela sie trafila, prawie sie poplakalem z zazenowania. Stuart uratowal troche ten odcinek
Nie zgodzę się z większością, dla mnie sceny między Amy i Sheldonem były strasznie sztuczne i żenujące.
Naturalna to była ich relacja w 4 sezonie, ten foch Sheldona...robienie z niego 15 latka mi się nie podoba.
Ja aż się wzruszyłam jak Sheldon wyznał miłość Amy, to było urocze no i w końcu nastąpiło!
Rozśmieszyła mnie też akcja z kuzynką Wolowitza i pisk Bernadette.
Poza tym odcinek taki sobie, ogólnie 8 sezon mnie zawiódł, jest śmiesznie, ale to nie to co kiedyś.
Jedynie Sheldon mnie nie zawodzi.
ten serial nie miał wzruszać.
Miał być o geniuszach i zwykłych laskach. O tym jak popełniaja gafy.
A mamy tutaj obecnie:
Sheldon trzyma poziom w tym odcinku jedynie w momentach kiedy nie ma przy nim Amy.
Ale Amy go sprowadza do pozycji 15 latka który zapomniał ze jest naukowcem. Raz wali wywód o udawaniu obcego by za chwile wyznawać miłosc. Powinni coś z nią zrobić bo to jak sie zmieniła z naukowca i sheldona 2 w penny już jest żałosne.
Peny i Leonard ciagle gadaja tylko o tym ze sie kochaja i jak to on jest farciarzem ze ją ma, a ona ze ma racje. Wszyscy inni za to mowia o tym jak to Penny zawsze tylko dawała dupy i piła i jak jej zazdroszczą.
Howard wciąż spoko.
Bernadett troche słabo ale w normie.
Raj i jego laska to potencjał.
Ogólnie okazuje się że penny i leonard sie wypalili w tym serialu. Nie ma pomysłu na nich. Ile mozna słuchać oh ah i nic wiecej.
Amy niech ogarną bo w tym odcinku już czułem że ona nie pasuje do niego. On nie może byc z taka mdłą laską bez naukowego zacięcia. Kiedys taka była. Dziś juz nie.
No i znowu, cały odcinek zero o ich pracy. Nie ma już Klibke, Nie ma uczelni, nie ma peryptii na uczelni.
Najlepsze odcinki to były kiedy mieszali nauke z podrywaniem. Walki robotów, walka o gabinet, walka o miejsce parkingowe, urlop sheldona, puszczanie sie leonarda za sprzet, i wiele innych.
A teraz mamy głupią telenowele. Co odcinek ciagle miłosne bzdety. Kiedys odcinki o miłosci leo i penny stanowiły 30% sezonu. najczęsciej pod koniec cos tam wybuchało albo konczyło sie. A teraz ciagle miłosc. Mogliby przypomniec sobie że sa naukowcami. Graja w gry i sa inni od wszystkich.
Fakt, szkoda, że już nie są takimi nerdami jak kiedyś.
Najgorszy wątek teraz to Leonard i Penny, w kółko to samo.
Można krótko podsumować: za mało GEEKÓW w Geekach !!! to jest straszne co scenarzyści i reżyser (podobno w 8 sezonie są nowi) robią z tym serialem-ciągle podtrzymuję tezę, że 8 sezon poziomem przypomina ostatni HIMYM. Ja oglądam w sumie już tylko z przyzwyczajenia.
Nie ma obsesji na punkcie konsoli, komiksów, filmów i seriali i ogólnego ich braku przystosowania do normalnego życia...
odcinek ogólnie na plus
wyznanie miłości przez Sheldona to jak dla mnie totalne zaskoczenie i mam trochę mieszane uczucia, bo tak czuję, że zmierzają do rozdziewiczenia go i z jednej strony to taki wow i wgl, a z drugiej to nie ten sam sheldon. Mimo wszystko nie mogę się doczekać tego :)
Leonard i Penny na plus. Byli uroczy i nie zanudzili mnie, ani nie irytowali. Ich rozmowy były świetne, a jak L na koniec staje na palcach, żeby P wyszła na niższą ? Masterpiece!
Sprzeczki na froncie Stuart- Howard już mnie nudzą. Berni jakoś nic ciekawego też nie pokazała, choć ten pisk był niezły ;)
Emily za to ma u mnie ogromnego plusa za Sally z Miasteczka Halloween *o* Raj też spoko.
Najlepsze sceny to zdj na koniec i jak L mówi S, że ten nie ma hormonów+ oczywiście Sheldon mówiący "Też cię kocham"