Chyba nie ma co pisać, odcinek bez historii (to się często zdarza ostatnimi czasy) z jedną sytuacją, która ma, bądź może mieć jakiś tam wpływ na losy bohaterów. Przykro to mówić, ale coraz częściej łapię się na tym, że oglądam BBT z przyzwyczajenia, funu ni ma.
No cóż, mam tak samo. Serial nie rusza jakoś specjalnie z historią w określonym kierunku i to jest dość męczące. Nie wiem czemu, ale uśmiechałem się tylko przy scenie z koszykami i przy końcu, kiedy okazało się, że Sheldon też śpi u Penny.
Nic ciekawego się nie działo, serial zrobił się obyczajowy. Co chwilę dzieją się jakieś dramy bohaterów. Kiedyś oglądało się kolejne epizody z uśmiechem na ustach, teraz raczej z przyzwyczajenia.
Pomimo wszystko wciąż czekam na jakąś perełkę, jak np. odcinki z okazji święta dziękczynienia czy bożego narodzenia z zeszłego sezonu, które były fenomenalne.
ale marudzicie niesamowicie :D rewelacji w 8 sezonie może i nie ma, ale jak do tej pory wszystkie odcinki mi do gustu przypadły
Już 7 sezon był słaby. Ten jest jeszcze gorszy. Scenariusz i gra aktorska jest cholernie wymuszona. Ja aż czuję, że to wszystko robione jest na siłę, żeby nie zarznąć złotej kury. W najczarniejszych snach nie sądziłem, że serial zaliczy taki regres. Brak śmiesznych gagów, akcja nie posuwa się ani o centymetr. Przykro na to wszystko patrzeć. Tylko przyzwyczajenie trzyma mnie przy tym serialu.
Ja jedyne do czego mogę sie przyczepić, to to, że wychodzą tak rzadko. Jeden odcinek na miesiąc to niefajna sprawa.
Od x lat w taki sposób wyświetlane są sitcomy w USA. Już odcinków Przyjaciół w sezonie było ok 24 a grani byli od września do czerwca. Taka formuła :)
Okropnie naciągany odcinek. Słaby jest ten ósmy sezon. Już w siódmym dało się zauważyć obniżenie poziomu, ale ósmy jest jeszcze słabszy od siódmego. Penny jest, ale tak jakby jej nie było, humanizacja Sheldona jest nieciekawa, sytuacje są coraz mniej śmieszne. Chyba zaczyna im brakować pomysłów.