Albo - jeśli jej nie lubi to potrafi podać 20 powodów takiego nastawienia?
Chyba jest najmniej lubianą bohaterką, chciałabym wiedzieć dlaczego. Ja ją lubię.
Lubię ją, ale serial bardziej podobał mi się zanim pojawiła się Amy i Bernadette ;) Ale jeśli już jest Amy to zdecydowanie wolałam ją gdy była żeńskim odpowiednikiem Sheldona i nie próbowała upodobnić się do "normalnych" dziewczyn ;)
Uwielbiam Amy :) I nigdy nie zrozumiem tych wszystkich pojazdów po niej na tym forum... Może ludzie nie rozumieją jej żartu i specyficzności?
Jak dla mnie Bernadette jest o wiele gorszą postacią. Ale ma duże cycki, więc jej jakoś nikt się nie czepia.
Tak, na pewno dlatego nikt się nie czepia Berndette... Bo ma duże cycki! Bernadette nie jest tak często hejtowana, bo dużo rzadziej odgrywa główną rolę w odcinkach i się nie wywyższa. Do Bernadette można mieć pretensję tylko o to, że "zniszczyła" Howarda, który w pierwszych sezonach był jednym z najmocniejszych punktów serialu.
Jesteś kobietą i domyślam się, że masz małe cycki. Zgadza się? Ja mogę popatrzeć na cycki, ty na Howarda, Sheldona albo inne ciacho:D
Zgadzam się z tobą Amy jest super :-) Nie wiem czemu sie tak na nia wiekszośc uwzięła. Taką ma role więc taka widocznie ma być. Jej sceny z Sheldonem i wogóle jej teksty są megazabawne :))
To moze podasz 20 powodow za co lubisz Amy? Mi sie nie podoba jej gra aktorska, ma slabe teksty, ubrana jest jak stara baba, widac ze tworcy dodali ta postac na sile.
1. Właśnie za te ciuchy - nie poddaje się presji społecznej i trzyma styl.
2. Za to jak "oczarowała" Leonarda, kiedy poszedł z nią na wesele i - w jednym z ostatnich odcinków - Raja.
3. Jej lesbijskie teksty.
4. Pomysł z wąsami na palcu jako początku rozmowy.
5. Te różne zabiegi mające scementować jej przyjaźń z Penny.
6. To, że jest dowodem na to, że taki Sheldon nie musi być samotny.
7. Za tekst "moja bielizna to sekret który dzielę z Victorią".
8. Zachowanie na pierwszym spotkaniu z Sheldonem.
9. Za doprowadzenie Sheldona do stanu "ogarnijcie swoje kobiety, nie zabrały Amy na zakupy".
10. Tiara!
11. "Wakacje" z Sheldonem.
12. Za zabawę w doktora Star Trek style.
13. Za próby zsynchronizowania okresów z Penny.
14. Za jej narzeczonego fundującego jej wakacje w Rijadzie.
15. Pop a cop kop a bop a gop.
16. Ta gra z bobrem któą wymyśliła razem z Sheldonem.
17. Atrakcje które wymyślała na slumbing party.
18. Za eksperyment z plotką.
19. Porównanie Sheldona do seksownej modliszki.
20. Eksperymenty z palącymi małpami.
To może odpowiem na twoje "plusy".
1. Nie zwracam uwagi na ciuchy, nie mają wpływu na lubienie / nie lubienie postaci. To być może wyjaśnia czemu to głównie kobiety lubią Amy.
2. Oczarowała Leonarda 0.0? Ona sama sobie wmawia jaka jest pociągająca, fakt że go rozbawiła ale to również było dość żałosne. Gdyby nie to że dziś leciał ten odcinek w TV to pewnie nie pamiętał bym tego nudnego epizodu. Domyślam się że i twoje argumenty pochodzą właśnie stąd.
3. To było niezłe na początku. To jej całe podziwianie Penny. Zrobiło się wkurzające gdy zaczęła rywalizować i obrażać Bernadett (której też swoją drogą nie cierpię).
4. I znowu ten nudny i nic nie znaczący epizod...gdybym tak wymieniał każdy odcinek, epizod którym mnie wkurzyła straciłbym pół dnia.
5. Mnie te zabiegi żenują...coś w stylu desperackiego zwracania na siebie uwagi u dzieci.
6. Sheldon był lepszy gdy był samotny.
7. Nie rozumiem tekstu. Proszę o tłumaczenie na męski.
8. Nie pamiętam ich pierwszego spotkania aczkolwiek podobała mi się na początku jako żeńska wersja Sheldona. Nie była zbyt ciekawa ale przynajmniej nie denerwowała i nie próbowała zmienić Sheldona.
9. Chciałbym zobaczyć faceta który skarży się dziewczynie że go koledzy nie zabrali na piwo. Albo nie, nie chce oglądać cioty.
10. Ta...to zrozumieją tylko kobiety. Dla faceta - żałosne.
11. Chwilę minęło zanim przypomniałem sobie ten "fascynujący" odcinek. Nuda...jak na poziom Sheldona strasznie słabo.
12. Nie pamiętam tego ale domyślam się że kolejne żałosne próby choćby podtekstów seksualnych.
13. Jak zacznę synchronizować poranną erekcję z kolegami to może zrozumiem co w tym zabawnego.
14. Ta...coś tak istotnego jak Rajesh robiący interesy z Nigeryjskim księciem.
15. ?
16. Sheldon wymyślił z 30 gier, trudno mi pamiętać każdą.
17. W sensie dorosła kobieta leczy swoje kompleksy próbując rekompensować straconą młodość?
18. To akurat było niezłe. Z czasów jeszcze zanim libido przejęło kontrolę nad jej mózgiem.
19. Coś jak dziesiątki zboczonych tekstów Howarda zanim zniszczyła go psychopatyczna blondi?
20. Całkiem zabawne. Coś jak dosypywanie robaków do jedzenia przez Sheldona, wykorzystywanie Marsjańskiego łazika żeby zaliczyć? Kolejny pojedynczy epizod...
Zaczynam rozumieć czemu istnieje taki konflikt.
Po prostu cechy które kobiety uważają za pozytywne faceci uważają za żałosne.
Teraz ja coś wyjaśnię.
Nie cierpię Amy bo próbuje zmieniać Sheldona i jest zwyczajnie żałosna ze swoją wieczną chcicą i kompleksami.
Z jednej strony wywyższa się inteligencją a desperacko wielbi rozrywki prymitywów, wielbi Penny która jest ucieleśnieniem tępoty i co najważniejsze Amy nie panuje nad swoim libido.
Amy była znośna i oryginalna na początku, całkiem fajnie uzupełniała Sheldona dopóki był tak samo obojętna jak on.
Obecnie niemal wszystko co robi jest po prostu żałosne.
Co do wymieniania 20 argumentów - nie wymieniłaś 20 argumentów tylko 20 sytuacji które uważasz za zabawne.
Dla "nas" czyli przeciwników Amy te plusy są minusami, mnie one nie śmieszą ale denerwują.
Amy jest irracjonalną, żałosną hipokrytką, jest ucieleśnieniem "upadłego" nerda który jednocześnie ma wielkie ego ale nienawidzi samej siebie i chce się zmienić.
Do tego w porównaniu do innych postaci kompletnie nie jest zabawna poza pojedynczymi scenami.
Amy jako pewien "schemat" człowieka jest mega zabawna. Nie wypowiadaj się za facetów, bo nie pamiętam by było głosowanie dające Ci pozycję przedstawiciela...
Ja raczej bym szukał powiązania z wiekiem osób krytykujących. Osoby bliżej 20tki mogą się nią nudzić.
Zapominacie, że serial leci już parę lat i postacie MUSZĄ ewoluować. Sheldon MUSI otwierać się na ludzi, Howard MUSIAŁ znormalnieć, tak jak i Penny. Dlaczego? Bo to NORMALNE. Nikt na świecie nie zostaje takim samym debilem całe życie. Pewnie mało kto z Was wie, że serial bazuje na opowieściach przyjaciół scenarzysty/reżysera oraz osób z "branży" naukowej.
Tak jak swego czasu Scrubsi i tam też widać było dojrzewanie bohaterów.
No cóż, może i tak.
Mam 22 lata więc może masz rację, dla mnie w każdym razie Amy nie jest zabawna ale żałosna przez co irytująca.
Co do płci sam przyznaj - ilu facetów ocenia postać przez ubiór albo rozumie co zabawnego jest w ekscytacji tiarą, synchronizacji menstruacji, itp?
Sheldon nie musi się otwierać na ludzi bo to nierealne, dorosłe osoby o jego charakterze nie zmieniają się.
Howard akurat jest realistyczny, zboczek się ustatkował i został pantoflarzem, tylko że to kompletnie odarło jego postać z komizmu.
Taki zabieg można było zrobić na zakończenie serialu jako "happy-end".
Nie zgadzam się się z tym że "nikt nie zostaje takim samym debilem całe życie".
Po pierwsze - jest mnóstwo osób które całe życie nic się nie zmieniają.
Po drugie Sheldon nie jest debilem a Asperger to nie choroba którą się leczy tylko akceptuje.
NORMALNE jest to że dorosły człowiek nie zmienia swojej osobowości, może dojrzeć, może pod wpływem doświadczeń nieco się zmienić ale to co scenarzyści robią z Sheldonem jest absurdalne i wbrew psychologii, to po prostu jest niemożliwe.
Popieram, ale ciężko tu szukać jakiejś reguły, bo jestem dziewczyną, a jestem jeszcze w liceum, więc nie łapię się ani do kategorii płci ani do wieku. W ogóle serial zaczął się psuć jak dodali więcej kobiet. Powinni zostać (już nawet nie cały czas, ale przynajmniej dłużej) tymi nerdami co na początku, taki jaki był zamysł serialu. Grać w gry, czytać komiksy, jeździć na Comic Con, budować różne gadżety itd. Już trzeci sezon był dość słaby, a Amy nawet na początku nie była fajna. I jakoś nie widzę w niej żeńskiej wersji Sheldona. Jest ponura, nieśmieszna, nie wyróżnia się niczym, a jednocześnie się wywyższa. Sheldon jest jednak bardziej żywy, rzuca śmiesznymi tekstami, ogólnie przy całym tym niedostosowaniu do społeczeństwa jest bardzo zabawny. A Amy jest po prostu... żałosna.
Przypomniałam sobie odcinek z 4 sezonu, The Cruciferous Vegetable Amplification, gdzie Sheldon bał się wychodzić z domu i "zmienił się" w robota. To był świetny odcinek, mega zabawny i chyba jeden z ostatnich lepszych. A zgadnijcie co? Nie było tam ani Amy, ani Bernadette, ani miłosnych dylematów Howarda i Penny.
Sheldona nie powinno się zmieniać. Niektóre postacie da się zmienić i to jest logicznie uzasadnione, ale jeśli mają problemy. Ale charakteru się nie zmienia. Na przykład Koothrappali ma problemy w rozmowie z kobietami. To można zmienić, bo to jest pewien psychologiczny problem, do wyleczenia. Ale charakteru się nie zmienia, a to jaki Sheldon jest, to jest właśnie charakter, osobowość, to się zostawia bez zmian. To jak próbować zrobić ekstrawertyka z introwertyka, wyciągając go na siłę z domu na imprezę- nie da się.
Ogólnie- zgadzam się z Tobą praktycznie we wszystkim. Amy jest denerwująca, Sheldona nie powinno się zmieniać. Amen.
Nie chce mi się opisywać wszystkiego po kolei, ale praktycznie wszystkie sytuacje, które opisałaś czynią ją jeszcze bardziej żałosną. Najbardziej irytuje mnie w Amy ta jej mania, żeby w końcu zrobić to z Sheldonem, a jeśli to się stanie, to chyba przestanę oglądać ten serial, bo coś takiego kompletnie nie współgra z jego osobowością. I zgadzam się z Grajczem - to nie są argumenty, tylko sytuacje, które uważasz za zabawne.
Ja bardziej lubię serial odkąd pojawiła się Amy. Uwielbiam ją za te jej teksty i "bycie sobą", nieprzejmowaniem się modą. Z żeńskiej części tego serialu ją lubię najbardziej, bo Bernadette mnie mdli, a Penny jest pusta i tylko faceci jej w głowie.
Hm, ja jej nie lubię nie tylko jako postać ale jako pewien typ ludzi, który prezentuje pod względem charakteru. A co do serialu jest ona dla mnie takim chodzącym "sucharem", jej teksty rzadko kiedy mnie śmieszą i na dodatek ta huśtawka zachowań, pomiędzy byciem napaloną a budzącą współczucie opowiadaniami o smutnym życiu (jak wtedy takiej osobie odmówić albo dogryźć?), nie budzi we mnie sympatii do tej postaci.
Sheldon zaliczył taką samą huśtawkę - w pierwszych odcinkach nie miał obsesji trzykrotnego pukania, był zainteresowany podrywaniem dziewczyn, Aspergera nabawił się dopiero końcem pierwszego sezonu.
W tej chwili nie pamiętam który to był odcinek, ale siłując się z Rajem na rękę położył go jedną mimo że tamten rzucał się dwoma,wspominali o jego sportowych wyczynach a potem nagle nie był w stanie się schylić wybierając się na bieganie z Penny a pojedynkując się z Kripke'm obaj nie potrafili dobrze odbijać piłki - mimo to obaj doskonale sobie radzili z paintballem. To drażniło mnie bardziej niż wahania Amy, które wydają mi się całkiem prawdopodobne skoro przed poznaniem Penny żyła jak dziwaczka, która nie potrafiła sobie znaleźć żadnych przyjaciół.
Bo Raj jest większą ciapą od Sheldona dlatego nie był w stanie go położyć na rękę. W paintbala także strzelają się z nerdami takimi jak oni stąd mogą błyszczeć a po wzięciu Peny do drużyny nawet wygrywać, ale w jednym odcinku wrócili cali pokryci farbą po tym jak przegrali z grupą dzieciaków na Barmicfie jakiegoś krewnego Howarda. Sheldon nigdy nie był zainteresowany kobietami, jest co prawda odcinek pilotowy gdzie nie tylko lata za dziewczynami ale nawet jest aktywny seksualnie z tym, że ten odcinek nigdy nie wszedł do serialu zwłaszcza, że Penny grała tam zupełnie inna aktorka warto obejrzeć aby przekonać się, że w innym alternatywnym wszechświecie ten serial mógł wyglądać zupełnie inaczej i prawdopodobnie nie zrobił by furory.
Ja bym to nazwała błędem twórców lub zmianą ludzi przy pisaniu scenariusza. W przypadku Amy nie potrafią chyba zdecydować co z nią zrobić, czy wałkować temat wiecznie napalonej dziwaczki, wspominającej swoje nieudane życie towarzyskie czy jednak zostawić super pewną siebie panią naukowiec, rzucającą ironicznymi ripostami. A tak to mamy postać z wykluczającymi siebie nawzajem cechami, no chyba, że nasza Amy cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, to by wiele tłumaczyło :)
Nie uwazasz ze te dwa tematy ze soba wspolgraja? Super pewna siebie pani naukowiec zna swoja wartosc jako badacza, zdaje sobie sprawe ze swojej inteligencji i wyzszosci w tej dziedzinie, ale mimo to emocjonalnie chce byc zwykla kobieta z przyjaciolka od serca i facetem ktory ja przeleci i nie bedzie sie obawial jej inteligenci. Co w tym takiego sprzecznego? Inteligencja nie musi isc w parze z fizyczna atrakcyjnoscia (przynajmniej nie taka jak ja definiuje kolorowa prasa) i pani naukowiec tez moze byc samotna.
Ja uwazam ze postac Amy jest swietna i przekonywujaca.
Teoretycznie jak tak piszesz to by mogło wyjść fajnie ale nie do końca się udało, jak w wypowiedzi ycon (sprzed 6 godzin od mojego posta - wg. mnie bardzo trafny opis Amy zwłaszcza z powtarzającymi się żartami o naćpanych zwierzętach). Nie żywię nienawiści czy miłości do fikcyjnych postaci z seriali tylko na chłodno oceniam to co widzę i coś mi zgrzyta przy niej. Może to też poczucie humoru, to co innych śmieszy dla mnie jest "sucharem" jak scena z klapsami w tyłek wymierzonymi przez Sheldona (więcej bym się uśmiała oglądając prognozę pogody chyba).
Tylko 20? Dlaczego nie sto? A może dwieście? Mi wystarczy jeden powód: to jest najsłabiej napisana postać z całego serialu. Z żeńskiej wersji Sheldona (która była znośna) przerodziła się w wiecznie napaloną, nadmiernie pewną siebię dziwaczkę. Nie ruszają mnie jej przykre wspomnienia z dzieciństwa, wręcz przeciwnie, skłaniają mnie do refleksji: skąd u niej taka pewność siebie? I o ile wywyższanie się w przypadku Sheldona jest fajne i przeważnie śmieszne, to Amy swoimi tekstami poniżającymi innych jest po prostu irytująca.
Uwielbiam Amy. Dziwi mnie powszechna niechęć do tej postaci, bo wszyscy moi znajomi ją wręcz kochają. Jest przeurocza :)
Ja i mój facet wręcz kochamy Amy, a scena z Tiarą jest dla nas kultowa ( głównie ze względu na duży talent komediowy Mayim:)). Myślę, że mam odpowiedź na to dlaczego postacie aspołecznych mężczyzn są do zaakceptowania dla większości osób, a postać aspołecznej kobiety nie. Mężczyzna, który nie radzi sobie w relacjach międzyludzkich wywołuje u większości raczej rozczulenie, a kobieta, która nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie pogardę. Facet- wieczne dziecko wywołuje uśmiech na twarzy, czyż nie? Kobieta, wieczne dziecko przyprawia o ciarki. Jeszcze nadal zostały w nas "pozostałości" sprzed stu lat, kiedy kobieta nie mogła pozwolić sobie na edukację i rozwój, gdyż musiała dbać o to, aby wszystkim wokół niej było ciepło, smacznie, mięciutko, ładnie, spokojnie, oraz roztaczać zapach fiołków, piżma, paczuli, wanilii i pomarańczy. Musiała być delikatna, stonowana i nie mająca za wiele do powiedzenia. Przytoczę tutaj filmik: http://www.youtube.com/watch?v=gCmZONoU7JQ hahaha:D Nie piję oczywiście tutaj tylko do mężczyzn, przecież jak widać wiele kobiet też nie akceptuje przeedukowanej Amy:D A co do TIARY :D Kolega Grajcz napisał, że to żałosne dla faceta. Nie rozumiem o co chodzi:D Małe dziewczynki bawią się w księżniczki, mali chłopcy w wojowników, superbohaterów oraz jak w przypadku Sheldona- w konduktorów:) Nie widzę nic złego ani w jednym ani w drugim zachowaniu:) Pozdrawiam wszystkich serdecznie, idę uczyć się do sesji, aby popaść w obłąkanie i zostać wykluczoną społecznie :D
"Mężczyzna, który nie radzi sobie w relacjach międzyludzkich wywołuje u większości raczej rozczulenie, a kobieta, która nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie pogardę."
Dokładnie tak. Plus do tego nalezy brac pod uwagę jeszcze jeden czynnik, czyli dość charakterystyczny rodzaj publiki, który krytykuje Amy (łatwo da sie zaobserwowac ze jest to jeden, specyficzny profil widzów).
A tak na marginesie: bardzo mądra wypowiedz.
Mylisz się.
Aspołeczny Sheldon jest fajny bo akceptuje siebie, jego oderwanie od rzeczywistości bawi.
A Amy jest hipokrytką i nienawidzi sama siebie, jest żałosna przez swoje próby bycia "normalną" a nie przez to że jest aspołeczna.
Dajcie sobie już spokój z tymi bajkami o dyskryminacji kobiet, nie te czasy.
Nie rozumiesz co żałosnego jest w ekscytacji kawałkiem błyszczącego metalu?
To samo co żałosnego jest w facecie piszczącym na widok ferrari.
Co więcej ten przykład pięknie pokazuje hipokryzję Amy która od pogardy tak przyziemnym prezentem przechodzi do euforii.
I to najbardziej denerwuje w Amy, pozuje na inteligentną kobietę a zachowuje się jak nastolatka.
Obsesja Sheldona związana z pociągami jest oczywistym przykładem Aspergera (wąskie, wręcz obsesyjne pasje) i to jest w tym zabawnego a nie to że Sheldon to "duży chłopiec".
Bezsensowne porównanie.
Moim zdaniem trochę niebezpiecznie jest bezdyskusyjnie stwierdzać, że zachowania Sheldona są oczywistym objawem aspergera. Już nawet nie chodzi o to, że sam Sheldon tyle razy powtarzał, że jego matka kazała go zbadać. Wystarczy poczytać wypowiedzi twórców serialu, którzy oczywiście, przyznają, że różne zachowania Sheldona mogą być utożsamiane z Aspergerem, lecz jednocześnie odcinają się od jednoznacznego potwierdzenia co mu jest i jego liczne przypadłości nazywają po prostu zachowaniami "sheldonowymi", niezidentyfikowanymi, właściwymi temu jednemu, niepowtarzalnemu charakterowi i stworzonymi na potrzeby serialu. Nigdzie w serialu nie było ani razu wspomniane, że Sheldon ma Aspergera i ja osobiśćie też wolę myśleć, że Sheldon to po prostu Sheldon, a nie szufladkować go jako członka jakiejś określonej grupy ludzi z danymi przypadłościami.
Asperger to wcale nie wąska grupa zachowań, ma bardzo niejednoznaczne i luźne kryteria diagnostyczne.
Chodzi mi o uwydatnienie że fascynacja Sheldona pociągami wcale nie jest typowym przykładem zdziecinniałego faceta jak twierdzi autorka.
Zdziecinniały facet to ekscytuje się samochodami i porno, więc do tego można by przyrównywać fascynacje tiarą...Sheldon i jego obsesje są na zupełnie innym poziomie.
Po prostu ludziom łatwiej jest sobie wytłumaczyć zachowania chorobą. Nie odczuwa się wtedy dysonansu, bo łatwo można sobie wytłumaczyć, że ten człowiek tak się zachowuje bo jest chory, a nie dlatego że po prostu taki jest.
(tak samo jak w Polsce tłumaczy się alkoholizm chorobą)
Na początku mnie wkurzała, ale teraz to jedna z moich ulubionych postaci, choć o to trudno, bo lubię wszystkich bohaterów ;)
Moim zdaniem zdecydowanie najgorsza kobieta rola w całym BBT, kompletnie nie pasuje do reszty bohaterów. Sheldon w spódnicy niesamowicie irytuje swoją postawą i próbą bycia "cool".
Zamiast rozśmieszać nudzi do tego stopnia, że człowiek łapie się za głowę widząc ja na ekranie... Od momentu gdy są razem u Sheldona wieje nudą i śmiesznych sytuacji w ostatnich epizodach z udziałem Sheldona było tyle, co kiedyś w jednym odcinku (choćby trzeciego sezonu). Wprowadzenie Alex do serialu trochę odmienia i ożywia sytuację, także jest nadzieja że jakoś się to jeszcze rozwinie.
O wiele lepszy był wątek Priyi, mimo że dość krótki to miał potencjał, podobnie jak w/w świeżo rozpoczęty z Alex. Oby twórcy poszli w tym kierunku, a wątek Amy w miarę szybko się zakończył...
1. Bardzo słabo zagrana postać , wszystko co robi , co mowi jest tak sztuczne ze nie moge jej zniesc.
2. Wygląda jak facet w peruce.
Z tych dwóch powodów jest dla mnie nie do zniesienia i nie potrafie jej ścierpiec. Jedna z najgorszych postaci w serialach komediowych.
Ja bardzo lubie Amy :)), jest moja ulubiona postacia wraz z Sheldonem. Leniwa jestem to nie wymieniam argumentow, gdyby ktos chcial to sie zmusze.
Swoja droga nie zauwazylam ze to Ty zalozylas temat a weszlam zeby odpisac :)
Pozdrawiam,
Anna
Ja bardzo lubię Amy.
Krytykującym przede wszystkim chodzi o to, że jest brzydka ( reszta tekstów jak cytaty znanego hejtera).
Dziwne, że są tu tacy hipokryci. Gdyby dziewczyny pisały jak nasze nerdy są paskudne to byłoby, że są płytkie.
Pozdrawiam
Serio? Pokaż gdzie oceniałem wygląd Amy.
To smutne ale wiele kobiet tłumaczy swoje niepowodzenia tym że ludzie oceniają je po wyglądzie...czasami prawda jest bardziej bolesna i problemem jest charakter.
Rozumiem, że ubolewasz nad sobą i swoimi znajomymi.
Bo jakoś nie identyfikuje się z twoim żałosnym opisem XDD
Może i się nie identyfikujesz, za to bronisz w ten sposób Amy.
Nie lubimy jej = dlatego że jest brzydka.
Przykro mi, mylisz się.
Nie wiem jakie jest twoje zdanie, bo prawdopodobnie z tobą nie gadałam ale według osób podzielających twoj światopogląd wzglem Amy tak wlasnie jest.
Większosc tych tekstów doslowie zarzucala Amy okropna brzydotę i aby nie był to ich jedyny argument dokladano jeszcze teksty typowego hejtera.
Dlatego moje zdanie a propos krytykujących jest takie jakie jest.
Nie rozumiem jednego czemu krytykujący nie sa wstane zaakceptowac zdania innych osob, ktorzy lubią Amy. Czemu musicie wymusząć na kimś co ma myslec???
Zabawne bo jeszcze się na tym forum nie spotkałem z krytyką urody Amy...widocznie rozmawiamy z bardzo ale to bardzo różnymi osobami.
Poczytaj ten temat, argumentów na temat Amy jest mnóstwo, o wyglądzie zero (a jak już to piszą o niej obrończynie Amy).
A ja nie rozumiem jednego, czemu fani Amy nie są w stanie zaakceptować zdania innych osób, które nie lubią Amy. Czemu musicie wymuszać na kimś co ma myśleć?
Zauważ że ten temat założyła fanka Amy z dość absurdalnym żądaniem podawania przez nas 20 argumentów więc kto tu zaczyna?
Nie mówie o tym temacie, nie bądz tak ograniczony. Bo się osmieszasz.
Ta dyskusja trwa od roku. A zaczelo się od tego, że bardzo chamsko i brutalnie w kazdym poscie krytykujący pisali wlasnie w ten sposob o Amy.
Ta dyskusja to raczej skutek tamtych ataków. Dlatego pojawilo sie az tyle argumentow.
A to widze jeszcze bardziej rozochocilo trolli, ktorzy juz sie pienią od zlosci ze im bardziej oni krytykują to nagle pojawia sie taki temat.
Wypowiadamy się w temacie więc mówię o temacie, jestem ograniczony bo nie czytałem każdegu wątku na tym forum.
Chodziło mi o to, że nie patrzysz perspektywicznie. Ten temat to konsekwencja tamtej wojny co hejterzy wywołali i tyle w temacie.
IMO dwiema najlepszymi żeńskimi postaciami TBBT są Mama Howarda i Alex, reszta to dno dna łącznie z mamą Sheldona