Tak, ich związek nie ma najmniejszego sensu, zwłaszcza z perspektywy Leonarda. Rozumiem początkowe zauroczenie, w końcu atrakcyjna z niej kobieta była. Po jakimś czasie jednak człowiek tego nie zauważa i pozostaje cała reszta, w jej przypadku nic ciekawego. Penny jest nudna, pusta bez żadnych ambicji czy perspektyw. Nie wyobrażam sobie o czym mogą na codzień rozmawiać biorąc pod uwagę, że tak bardzo się różnią emocjonalnie jak i intelektualnie. Między nimi jest ogromna przepaś i nie mają w zasadzie ze sobą nic wspólnego.
Zgadzam się co do opisu związku. Dodatkowo według mnie bardzo popsuli postać Penny na przestrzeni całego serialu. Na początku odbierałem ją jako przebojową dziewczynę, która wie czego chce i jest zdeterminowana żeby to osiągnąć. Później natomiast jej postać spłycili do tego stopnia, że jej głównym zajęciem było picie alkoholu, bycie niemiłym oraz ciągłe narzekanie na swoje życie. Zresztą te całe oświadczyny w finale sezonu uważam za tragiczne. Ślub w niszowym i skasowanym Suburgatory wyszedł lepiej niż owe zaręczyny gdzie bardziej drewniano już być nie mogło. Jak zobaczyłem w jaki sposób odegrała to Kaley to mi się przykro zrobiło. Wyglądało to na zasadzie nie wyszła mi kariera filmowa to weźmy ślub. A w przypadku Leonarda I tak nie będę miał lepszej dziewczyny to zostanę z nią. Faktycznie żadnej chemii między nimi. Dziwię się jak w Stanach mówi się, że cała trójka głównych bohaterów ma od nowego sezonu zarabiać po milion dolarów za odcinek jak kiedyś obsada Przyjaciół. Tylko Jim Parsons jedynie zasługuje na jakiekolwiek premie. Zresztą wspólne sceny Sheldona i Penny to według mnie najjaśniejsze punkty tego serialu w ostatnich 2 sezonach
Zgoda, natomiast odnosnie Leonarda... O "lepszą" dziewczynę raczej nie trudno. Najbardziej załamał mnie odcinek, w którym Penny żałowałam że nic ją tak nie pasjonuje jak Leonarda. Później stwierdziła, że to on jest jej pasją. Ciekawe bo we wcześniejszych odcinkach w ogóle nie dało się tego zauważyć, w późniejszych z resztą także. Jak na mój gust Penny nie jest materiałem na niczyją dziewczynę czy żonę. Widzę tylko jedno uzasadnienie jego oswiadczyn, jest masochistą... Biorąc pod uwagę, że tyle czasu wytrzymał z Sheldonem to by się nawet zgadzało.
Zgadzam się. Zawsze uważałem, że największa chemia w serialu jest między Sheldonem i Penny oraz między Howardem i Rajem ;)
Amy pasuje do Leonarda w którymś odcinku wyglądało jakby coś pomiędzy nimi iskrzyło.Leonard i Penny jak dla mnie są nadal razem ze względu ,że się do siebie przyzwyczaili.Penny cały czas u nich siedzi,je,więc ona na tym związku korzysta.
Podobał mi się odcinek w którym Amy i Leonard najpierw pogadali o szkole średniej, którą źle wspominają bo im dokuczano, a potem poszedł z nią na wesele jako osoba towarzysząca, bo Sheldon bawił się pociągiem. Scena z kaczuszkami rozśmieszyła mnie do łez. A po zabawie Amy biegnie do Penny i mówi: "Chyba rozkochałam w sobie Leonarda".