Dziwi mnie trochę, że na forum tej telenoweli prawie nikt się nie udziela. W związku z tym
postanowiłam założyć nowy temat, by sprowokować do dyskusji odwiedzających tę
stronę :-).
Jak oceniacie rodziców tytułowej bohaterki i jej byłego narzeczonego?
Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie jako pierwsza.
Powiem szczerze: dla mnie tacy rodzice to jakaś kara. Nie chciałabym, żeby członkowie
mojej rodziny zachowywali się podobnie. Rozumiem ich troskę o córkę, ale czasem
mam wrażenie, że ich zachowanie zakrawa o obsesję. Starają się kontrolować życie
Teresy, co dla mnie jest chore. Nie pojmuję, jak można przekonywać własne dziecko, że
powinno związać się z osobą X, a nie Y i wręcz wmawiać dziecku, że jego wybór jest zły.
Ponadto jak można zrobić awanturę dorosłej córce za to, że wyjechała na wakacje z
mężczyzną, z którym planuje ślub? I do tego ciągłe wręcz oskarżanie córki o to, że
uprawiała seks. Litości. Dorosła kobieta chyba nie musi tłumaczyć się z tak intymnych
spraw swojej matce. Teresa ma ogromną cierpliwość. Na jej miejscu pewnie
zerwałabym kontakt z rodzicami.
A co myślę o Mariano?
Według mnie to kłamca. Obiecał Teresie, że będzie leczył bogatych ludzi, przez co
wyciągnie ją z biedy. Przyznał, że tak się nie stanie, dopiero wtedy, gdy Teresa i tak lada
dzień dowiedziałaby się o tym, co postanowił. Przez niego dziewczyna zmarnowała 3 lata
swojego życia.
Ponadto irytuje mnie jego zachowanie względem Arturo. Teresa nie chce z nim być i
powinien to uszanować, a nie rzucać się na jej obecnego partnera. Nie powinno go
obchodzić, co Teresa do niego czuje - najważniejsze, że ona podjęła decyzję o zerwaniu
z Mariano. Chłopak przychodzi do rodziców swojej byłej i lamentuje, że ją kocha, po czym
oświadcza się jej w obecności człowieka, za którego ona wychodzi za mąż. Gdyby taka
sytuacja miała miejsce w realnym świecie, na miejscu Arturo już dawno
zawiadomiłabym policję o tym, że jakiś chłoptaś na mnie napadł lub, że człowiek ten
nachodzi moją partnerkę.
Mnie od początku zdumiewali rodzice Teresy, a raczej jej matka. Ojca raczej było mi szkoda, starał się dla Teresy jak mógł. Wydaje mi się, że różnice w postrzeganiu ich postępowania mogą wynikać z różnic kulturowych - inna moralność, inne pojmowanie zasad i tym podobne. Stąd taka ocena ewentualnego seksu przed ślubem. Ale i tak Refugio jest jedną z postaci, których po prostu nie mogę znieść. Zachowuje się wobec Teresy w taki sposób, że absolutnie nie dziwi mnie postawa córki względem niej. Gdyby moja mama coś takiego robiła, wyniosłabym się z domu tak szybko, jak tylko bym mogła. Poza tym jej nieustanne podejrzenia, oskarżenia, zarzuty...
Za Mariano nie przepadam :). Może dlatego, że moim zdaniem Teresa jest stworzona dla Arturo, którego zresztą uwielbiam w tym serialu :P. Poza tym nie wiem, czy "zmarnowała" trzy lata życia, bo faktem jest, że Teresa w tym czasie nawiązała wiele znajomości, podrywała kilku mężczyzn i dawała jasne sygnały Arturo, że jest w nim zauroczona. Więc Teresa nie była całkiem w porządku, otworzyła sobie kilka drzwi, by w razie czego mieć możliwość wyboru. Jego zachowanie względem Arturo też mnie wkurza. Chociaż mniej, niż względem Aurory. Jest zbyt impulsywny, brak mu ogłady. Jego wrzaski, ataki i absolutny brak konsekwencji w działaniach jest dobijający.
Myślę, że jesteście obie jeszcze bardzo młode i nie macie pojęcia o prawdziwej miłości. Ja sama znalazłam się w podobnej sytuacji jak Mariano. Zakochałam się w pewnym chłopaku i on we mnie też. Tylko że on miał dziewczynę, którą był już dość długo. A ja, widząc, że też mu sie podobam, zaczęłam o niego walczyć i w końcu go zdobyłam. I proszę mi nie zarzucać, że rozbiłam jakiś związek. On sam sie we mnie zakochał i był w kropce, bo ciężko mu był spalić za sobą wszystkie mosty i rozstać się z dziewczyną, z którą był tak długo. Ale ja się nie poddałam, zachęcałam go tak długo aż w końcu zdobyłam. Moja sytuacja jest wiec nieco podobna do sytuacji Mariano. Bo Teresa jest z Arturo ale kocha Mariano i mój chłopak też był z inną ale zakochał się we mnie. Wiecie co, gdy się jest zakochaną do nieprzytomności, tak zakochaną, że cię zwala z nóg i jeszcze wiesz, ze druga strona to odwzajemnia... no to proszę Was, z tej miłości trzeba wg Was zrezygnować??? Zakochany człowiek walczy o miłość do samego końca. Poza tym, z miłością to już tak jest, że człowiek do końca ma nadzieję i nie przyjmuje logicznych argumentów. Mnie się Mariano bardzo podoba, wykształcony lekarz, przystojny, a do tego tak uroczo zakochany...
Myślę, że zupełnie bezpodstawnie wysnuwasz wnioski opierając je na swoich doświadczeniach i subiektywnych ocenach. Każdy z nas ma prawo do swoich. Nie zamierzam ci czegokolwiek zarzucać, bo twoja sytuacja raczej nie bardzo ma się do całej dyskusji. Poza tym sama "prawdziwa miłość" jest określeniem bardzo subiektywnym, umownym i to raczej ciebie podejrzewałabym o młody wiek. Nie widzę podobieństwa do sytuacji z Mariano. Mariano był z Teresą nim związała się ona z Arturo. Teresa go rzuciła, czym dała dowód tego, że nie chce z nim dłużej być. Poza tym Mariano miał wystarczająco dużo czasu, by Teresę poznać i zrozumieć jej cele oraz intencje. Myslę, że miał także czas, by zrozumieć, że jej wymaganiom nie zamierza wcale sprostać. Poza tym wydaje mi się, że mylisz miłość z zauroczeniem. Zauroczenie może zwalać z nóg, wyzwalać same ochy i achy, ale miłość... Miłość to jest głębsze uczucie. Polegające na dogłębnym poznaniu drugiej osoby, na byciu z nią, bez względu na wszystko i przede wszystkim - pozwalanie jej na podejmowanie własnych wyborów i akceptowanie ich. Mariano nie potrafił zaakceptować wyboru Teresy. Zupełnie nie daje jej przestrzeni. Jeśli mamy odwoływać się do sytuacji życiowej, to mnie kojarzył się z jednym z moich byłych, który po zerwaniu nachodził mojego kolegę, dręczył koleżanki i długo nie dawał mi spokoju. To jest ta prawdziwa miłość? To już wolę być młoda i w ogóle nie mieć o niej podejścia, niż w ten sposób "kochać" ;). Życie to nie telenowela.
Rodzice Teresy martwią się o nią, są biedni ale za to mają jakieś zasady, są moralni i bardzo dobrzy. Nie wyobrażają sobie żeby ktoś mógł skrzywdzić ich córkę. Boją się o jej życie między bogatymi. Teresa znacznie się zmienia gdy zaczyna obracać się pośród bogatych. Nie okazuje szacunku rodzicom, wyrzeka się ich.
Co do Mariano... Tu tak że mamy inne zdanie. Ma wielkie serce. Jeżeli Teresa go zostawiła to po co teraz zawraca mu głowę. Powinna dać mu spokój. Mariano ma prawo do szczęścia. Powinien się zakochać a nie myśleć o Teresie.
Abstrahując od uczuć Teresy (bo jej matka nie może mieć o nich pojęcia)...
Nie wiem, ile masz lat, ale jak byś się czuła, gdybyś skończyła studia, a matka chciała wybrać Ci chłopaka? Gdyby nie akceptowała Twojego partnera i ciągle powtarzała, że powinnaś wrócić do swojego byłego? Jak byś się czuła, gdyby matka kazała Ci się tłumaczyć z tego, czy uprawiałaś seks z mężczyzną, z którym planujesz ślub? Jak byś się czuła, gdyby matka traktowała lepiej Twoją przyjaciółkę niż Ciebie? Jak byś się czuła, gdyby matka na własnym ślubie wspominała o tym, że powinnaś wrócić do byłego i Twoje małżeństwo jest błędem?
Nadal twierdziłabyś, że ta kobieta jest "moralna i bardzo dobra"?
A teraz trochę o Mariano...
Gdybyś była w szczęśliwym związku, a Twój były rzucałby się z pięściami na Twojego narzeczonego. Gdyby Twój były ciągle nachodził Cię w domu. Gdyby Twój były ciągle "jojczał" Twoim rodzicom, że MUSISZ do niego wrócić. Gdyby urządził skandal na Twoim ślubie. Gdyby przyszedł na Twoje wesele. Gdyby ciagle kłócił się z Twoim narzeczonym, nadal twierdziłabyś, że ma wielkie serce? Nadal uważałabyś, że robi to, bo "ma prawo do szczęścia"?
W jednym się zgadzamy - nie powinien myśleć o Teresie. Wiele razy powtarzała, że ma jej dać spokój, więc powinien to uszanować. W przeddzień ślubu dała mu nadzieję, ale gdy zorientował się, że kłamała i jednak wyjdzie za mąż, powinien mieć choć odrobinę honoru i dać jej spokój.
Zresztą fakt jest faktem - Mariano przespał się z kobietą, która była w związku (pal licho, co mu obiecywała). Czy tak robią ludzie o wielkim sercu? Raczej o wielkim poziomie testosteronu.
(mam 20 lat)
Rodzice Teresy przesadzają trochę... to prawda.. ale ja uważam ze ich obawy są słuszne... Co do seksu, oni są wierzący dla nich jest nie do pomyślenia żeby przespać się z chłopakiem przed ślubem.
A Teresa kocha Mariano ;) Nawet dziś... była pewna że chce brać ślub jak samochód dostała. Zachłanna kobieta. Ale jej postać bardzo mi się podoba .
Mariano walczy o miłość... Niby jak się prawdziwie kocha to się nie patrzy na honor i inne duperele.
Teresa dzień przed ślubem poszła z nim do łóżka... kurde pewnie gdyby nie to by Mariano nie poszedł na ślub i nie robiłby afery.
Mówisz Mariano przespał się z kobietą która była w związku, ale obiecała mu ze zostawi Arturo, że nie weźmie z nim ślubu. Jeżeli chodzi o to, to tylko Teresa popełniła błąd, no i Mariano że jej zaufał.
a ja się zgadza z szarusiową. Widzę, że pozostali nie zauważają jednej bardzo oczywistej różnicy. Gdyby Teresa KOCHAŁA Arturo to wtedy, owszem, Wasze argumenty byłyby jak najbardziej trafne i uzasadnione. W takim przypadku Mariano rzeczywiście nie powinien by rzucać się z pięściami na nowego narzeczonego Teresy, achodzić ciągle Teresy, urządzać skandalu na jej ślubie itd. Powinien by wówczas rzeczywiście po prostu pogodzić sie z tym, że Teresa zakochała się w innym. Ale tu sytuacja jest inna. Teresa kocha Mariano a z Arturo jest dla pieniędzy, więc to chyba normalne, że Mariano po prostu walczy o miłość? Kocha Teresę i wie, że ona jego także! Podobnie jest z matką Teresy. Gdyby Teresa kochała Arturo wówczas Refugio z całą pewnością nigdy by jej nie namawiała do powrotu do byłego! Ona po prostu chce chronić córkę, żeby nie zmarnowała sobie życia wychodząc za mężczyznę, którego nie kocha, a to chyba jest różnica :P
Nie ma znaczenia, czy Teresa kocha Arturo, czy nie. Bo to obraca się w sferze odczuć. Może go kochać, może go nie kochac, to jest jej sprawa. Przecież nie ocenia się uczuć, tylko zachowania. Rownie dobrze mogłaby kochać Arturo, ale cały świat, jej matka i Mariano, mogliby być przekonani, że jest inaczej. I co wtedy? Wtedy oni sądzą, że nie jest, więc to jest w porządku? Ona go nie kocha, więc jej były może go atakować? Może ją nachodzić, przeszkadzać w ślubie? Walka o miłość to jedno, a nie dawanie ukochanej osobie przestrzeni i możliwości decydowania o samej sobie to coś zupełnie innego.
Silencium masz rację w tym co piszesz, niemniej jednak trzeba przyznać, że zachowanie Mariano jest po części usprawiedliwione. Teresa bowiem ciągle go zwodziła i robiła mu nadzieję np. wtedy gdy powiedziała mu, że leci do Cancun po to, żeby pomyśleć o nich i ich związku. A zwłaszcza wtedy, gdy poszła z nim do łóżka dzień przed ślubem z Arturo. Może byłoby inaczej gdyby Teresa dała mu jednoznacznie do zrozumienia, że ma jej dać spokój, ale oczywiście nie. Raz każe mu o sobie zapomnieć a innym razem znowu zaczyna go zwodzić, a już totalnie przegięła kiedy przespała się z nim dzień przed ślubem. I co biedny chłopak miał wtedy począć? To chyba normalne, że miał nadzieję do końca? Podobnie Esperanza, do końca miała nadzieję, żę Ruben się rozwiedzie. Trzeba było czegoś naprawdę mocnego, żeby w końcu zrozumiała, że to nigdy nie nastąpi.
Doskonale to rozumiem, niestety w tym wypadku, Mariano miał wystarczająco dużo czasu i sygnałów, żeby się domyślić, jaką osobą jest Teresa i na czym jej tak właściwie zależy. Zresztą niejednokrotnie sam mówił o tym, że go oszukiwała, zwodziła i okłamywała. Oczywiście jego działania można tłumaczyć miłością do Teresy, która przeważyła nad rozsądkiem, co nie zmienia faktu, że o ile próby rozmowy z dziewczyną jeszcze rozumiem, o tyle na przykład ataki na Arturo i tego typu sprawy - już nie :). Pamiętam jak Mariano, właśnie po tym, jak dowiedział się o rzeczywistych przyczynach pobytu Teresy w Cancun, rozmawiał z Aurorą. I chociaż ta powiedziała mu, że Teresa zerwała z Arturo, Mariano stwierdził, że tak czy inaczej, nie zamierza do niej wrócić. Pierwszy raz głos rozsądku. Oczywiście każdy chyba wie, jak to się skończyło. Mariano był bardzo zaślepiony osobą Teresy i nawet widząc jej motywacje i zachowanie, nie potrafił sobie odpuścić i dać spokoju. A przy okazji nie dostrzegał również zauroczenia Aurory ;).