Miałem chrapkę na ten serial ale kompletnie się zawiodłem. Brak klimatu którym książka aż kipiała, masa scen wycieta, wiele zmieniono, przez co serial przelatuje odcinkami bez ładu i składu. Fatalna scenografia, lodowa pustynia wygląda jakby postawiono kartony i obsypano je cukrem i posypano solą. Brak rysu psychologicznego postaci, giną i już. Ten serial powinien mieź z 5 sezonów żeby w nim wszystko zmieścić. Nie wiem z czego wynikają miany względem książki. Jakaś cenzura czy co. Nie czuć wcale klimatu, nie czuć zimna które towarzyszyło uczestnikom tej ferelnej wyprawy. Można było stworzyć arcydzieło, wyszedł wydany w pośpiechu, poucinany serial.
To byłby niezły serial gdyby nie fakt, że najpierw przeczytałam książke... Ale dużo plusów za gre aktorską.
W książce też jest jakiś kretyński potworek dla przygłupów, czy jest poważniejsza i dojrzalsza historia?
Nie zgodzę się- ja z wieloma postaciami mocno się związałam, mimo braku szczegółowego życiorysu. Było na pokłądzie 130+ ludzi, skoncentrowali się na kilku(nastu). Sceny śmierci Edwarda, czy Jopsona, mocno mi się wryły w pamięć- jako jedne z wielu, bo było wiele przejmujących scen i ujęć.
Przeczytaj proszę książkę. Jeśli serial Ci się tak podobał to książką się zachwycisz.
Trochę czytałam o książce, ale wiele osób, któe widziało najpierw serial narzeka, że właśnie brakowało tam tego, co w serialu mi się bardzo podobało- przyjaźni, braterstwa, że niektóre postacie pojawiają się nagle tylko po to, żeby zaraz zginąć (Jopson?), ale na pewno kiedyś sięgnę :)
W książce też jest jakiś kretyński potworek dla przygłupów, czy jest poważniejsza i dojrzalsza historia?
Też jest, ale to tylko tło. Głowna oś fabuły to walka o przerwanie. Polecam książkę, robi wrażenie.
Bez przesady. Nie jest tak źle, a wręcz przeciwnie. Owszem, nie mam tutaj tego, co było w książce, ale twierdzenie, że nie ma klimatu i że scenografia jest słaba to lekka przesada.
Zaczełam oglądac zaraz po przeczytaniu książki i nie wiem czy nie odpuścić...Czemu pozmieniali historię Lady Ciszy, przeciez ona nie miala języka i nic nie mówiła ( stąd jej przydomek), zresztą była o wiele młodsza niż aktorka która ją gra? Wątek Hickeya tez jakis bez sensu, gdzie ten jego przygłupi, wielki osiłek, który wszedzie za nim łaził i z którym przyłapał go Irving, jak spółkowali po kryjomu? Powieśc jest wielowarstwowa, pisana z perspektywy róznych osób, czuc wręcz namacalny mróz, głód, beznadzieję; jest równiez dość mistyczna ( wątek potwora ) rzeczy których ludzie z cywilizacji nie rozumieli, nie znali ( nie wiedzieli np o prawdziwości istnienia niedziedzi polarnych), kultura eskimosów jest im totalnie obca. Parę niedociągniec równiez zauważyłam choćby w takich szczegółach, jak noszone okulary, dotykanie metalu gołymi rękami itp
uciety bo Amundsen lata później obnażył hipokryzje brytoli? a może dlatego ,że nie ma to jak być debilem-brytolem i udawać ,że wówczas nic sie nie stało i wszyscy byli bohaterami pomimo iż jedli kolegów??? śmiało
Ja też się nie zgodzę, książka jest dobra, ale serial jest rewelacyjny. Aktorzy są po prostu niesamowici, klimat jest wręcz niemożliwie rewelacyjny. Książka bardzo traci na fragmentach, w których za bardzo czuć, że pisał ją facet... cieszę się, że w serialu tego uniknęli, i wprowadzili też kilka naprawdę ciekawych zmian i pięknych scen. Czołganie się Jopsona przez stół z przekąskami, i potem jak Crozier go znalazł, końcowy plan Goodsira, i w ogóle jego relacja z Ciszą, ostatnia scena z Blanky'm... moim zdaniem serial nic nie traci względem książki, a wręcz zyskuje.