Na Arce skończyła się adrenalina. Czy ta, która była, miała termin ważności sprzed 100 lat? Czy ją KTOŚ Z CZEGOŚ produkował na statku? A wszystkie inne leki? A żywność, prąd? Ktoś naprawiał sprzęty i komputery? Mają JEDNEGO lekarza, ale całą zakulisową produkcję leków? I to wszystko dotyczy 2500 osób odciętych od świata?
Na Ziemi chodzą zmutowane półtoragłowe konie i jelenie, ale "ziemniaki" są piękne i wypielęgnowane, takie Lincolny i lincolnokształtne... I mówią oczywiście po amerykańsku...
To nawet nie próbuje być choć minimalnie prawdopodobne. No a ta "jedność" kosmitów (przepraszam, ludzi, no, ale skoro mamy "ziemian", to mamy również i kosmitów) to jest nam znana aż nadto dobrze z Polski. A przecież im mniejsze bagienko, im bardziej zamknięte, tym większe są wewnątrz animozje i walka o to, kto ma większą rację, kto jest lepsiejszy, kto ma rządzić, kto z kim trzyma itp. Wyobraźmy sobie 2500 Polaków zamkniętych NA ZAWSZE (na 4 pokolenia) w małym, klaustrofobicznym pomieszczeniu :)
To są zasady, których NIE DA SIĘ obejść, bo tak człowiek jest skonstruowany! I to w tym bagienku są produkowane leki?! Przecież przez 100 lat oni tam musieli totalnie zdziczeć, chodzić nago i walić się dzidami, a jedyna produkcja, która by trwała, to produkcja dzieci.
A skąd ziemniaki mają nowe, bo z pewnością nie zabytkowe, jeansy i koszule? Zapewne z Chin...