... i podobało mi się. O wiele bardziej niż się spodziewałam. Fabuła jest całkiem spoko, ale to
postaci wygrywają. Clarke jest świetnie wyważoną postacią żeńską - ani mega badass, ani słodka z
niej dziunia: rozsądna, okrutna, kiedy trzeba i nie ckliwa. Do tego chociażby Jasper i radny Kane,
którzy również są porządnie stworzeni. Ponad to jednak wybija się Bellamy, który dosłownie robi
całą robotę. Zwłaszcza w porównaniu do Finna, który jest płaski jak dwunastolatka. Najgorsze
rozczarowanie zresztą całego serialu: trójkąt, w którym znajdują się dwie świetne dziewczyny i facet,
który po dwóch odcinkach stracił całą charyzmę.
Fabularnie rozczarowało mnie jeszcze spłycenie rebelii na Arce, ale zakończenie mi to
wynagrodziło. Czekam na drugi sezon:)
Mam te same odczucia. Tylko, że dla mnie Clarke jest słaba i emocje wywierają na nią zbyt duży wpływ, czasem nie myśli racjonalnie i ludzie przez nią cierpią, wiadomo jest tylko człowiekiem, ale czasami to było nie do zniesienia. A Bellamy to tchórz. Za to w zupełności się zgadzam co do Finna, stracił charyzmę po dwóch odcinkach... Myślałam, że będzie moją ulubioną postacią, a tu takie rozczarowanie. Po pierwszym sezonie górują u mnie Lincoln i Octavia, zdecydowanie.
Teraz tylko czekać do 22 października! :)
JEDEN Z ULUBIONYCH SERIALI!