Ciągle ten sam schemat: katastrofa-nadzieja-rozpiździaj-rozpiździaj-rozpiździaj-punkt wyjścia-homelander ma się lepiej.
Nie wiem, czy chcę oglądac kolejny sezon, w którym jakaś nowa nadzieja umiera a źli triumfują i stają się bardziej źli. W międzyczasie dobrzy dostają wpiernicz i stają się mniej dobrzy. Taka refleksja po 1/3 czwartego sezonu. Już czuję ziarna rozkładu.