Bardzo cenię tą aktorkę jednak uważam że Jej Królowa jest kompletnie pozbawiona charakteru i charyzmy i po części nie jest to wina aktorki a kiepskiego scenariusza. Elżbieta została przedstawiona tutaj jako urocza staruszka popijająca herbatkę, ciągle zmartwiona i zdołowana, mam wrażenie że Jej bohaterka nie ma własnego zdania. Może trochę się pospieszyłem bo jestem dopiero w 7odcinku ale do tej pory nie wyglada to najlepiej.
Też jestem rozczarowana. Elżbieta Foy miała królewski majestat, Elżbieta Coleman - siłę czołgu. W pierwszej widziałam kogoś, kto się urodził do reprezentowania monarchii, w drugiej - kogoś, z czyim zdaniem wszyscy w rodzinie (i polityce) się liczą i przed kim czują respekt. U Staunton ani majestatu, ani siły charakteru, tylko ciągle ta sama mina smutnej kapucynki. A potencjał scenariuszowy był (choćby w szóstym odcinku - aż się prosiło o trochę więcej drapieżności), aktorski również - Staunton była świetna w innych rolach, ale ta zdaje się jej nie leżeć.
Chyba sama zdaje sobie sprawę, że mogło być lepiej (wypowiedzi w stylu "mam nadzieję, że widzom się moja rola spodoba, ja już ją zagrałam i nic na to nie poradzę" brzmią, jak brzmią).