PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=745545}
6,8 24 tys. ocen
6,8 10 1 23956
5,4 13 krytyków
The Defenders
powrót do forum serialu The Defenders

Ten sezon to żart

ocenił(a) serial na 7

Lepiej bawiłem się już przy 3-odcinkowym crossoverze od DCW, gdzie villainem byli Dominators.

Kiedy jakieś 1,5 roku temu dowiedziałem się, że Netflix z Marvelem planują Defenders jarałem się jak dziecko, ale spieprzyli go po całości.

Villain to największa porażka tego serialu. Villain powinien mieć charakter, budzić grozę, w skrócie - być popier*olony jak Zoom we Flashu, Prometheus w Arrow, czy nawet taki Kilgrave w JJ, a ta Alexandra to jakaś parodia i miernota.
Rzygać się chciało na widok tej baby. Jedyne uczucie jakie wywoływała ta postać, to uczucie żenady.

A skoro o żenadzie mowa, to nie można pominąć Misty i kapitana policji.
Życzyłem tym postaciom jak najgorzej. Misty uje*ało rękę i poczułem w tym momencie mega satysfakcję. Szkoda, że nie podzieliła losów Sowande.

Kolejny minus to oczywiście Iron Fist. Luke'owi też można wiele zarzucić, ale Rand i jego laska to wrzody na dupie. Oglądając IF dotrwałem do 6-7 odcinka, dalej nie dałem już rady. W Defenders poziom tych postaci się nie zmienił. Psuli cały odbiór.

Pozostali członkowie Hand też byli irytujący. Ile można wałkować ten wątek Hand? Rozumiem, że Defenders to takie podsumowanie i Hand musiało się pojawić po tym finale S2 DD i po S1 IF, ale patrzenie znów na te beznadziejne i bezbarwne postacie było cholernie męczące. Nienawidzę Madame Gao. Nie mogę patrzeć na te stare próchno.

Mając tyle ciekawych postaci, liczyłem na dobre sceny walki, na brutalność, a niestety nie było tego za wiele. Niewiele scen zapadło w pamięć.

Cliffhanger też dali beznadziejny, bo kto uwierzyłby w to, że Matt rzeczywiście zginie? S3 Daredevila potwierdzony, ale nawet, gdyby tak nie było, to jest zbyt ważna postać i zbyt ważny serial, najważniejszy z tego uniwersum, żeby się go pozbyć, więc spieprzyli to po raz kolejny. Włączyło im się BvS.

Po cichu liczyłem na jakieś cameo Fiska, na lepszą, trzymającą w napięciu fabułę, a tu wszystko było jasne już po 3-4 odcinku. Potrzebowali Fista, no wielka mi zagwozdka. Do otwarcia czego to oni mogą go potrzebować? Parasola w dupie?
Zero napięcia jak dla mnie i jedyny twist, jaki zaserowali, to śmierć Alexandry, o ile można to w ogóle nazwać twistem. Śmierć Sticka? Jakoś w ogóle mnie nie obeszła. Szkoda, że nie wpadli na jakiś lepszy pomysł, żeby zaskoczyć widza.

Z plusów jak zwykle Matt, Jessica też dawała radę, Cage nie był szczególnie mdły i nie przeszkadzał, co uznaję za plus, parę scen walki było znośnych i Elektra. Ona zrobiła chyba największe wrażenie. W S2 Daredevila mocno mnie wkurzała, ale w Defenders przyjemnie się na nią patrzyło.

To chyba byłoby na tyle z podsumowania. Sport zawód. Dałem 7/10 z sentymentu do DD i JJ, choć ten sezon nie zasłużył na więcej niż 6/10.
Czekam na Punishera i Daredevila.