oglądam 6 odcinek. Garstka świrów robi w bambuko całe FBI. FBI goni własny ogon jak mój 6 - miesięczny szczeniak. No nic poczekam, może ktoś pójdzie po rozum do głowy. Ciekaw jestem kiedy się skapną że agentka Parker też jest świrem. Na razie daje 2.
Dopiera zaczęłam oglądać ten serial. Podchodziłam do niego dwa razy. Za pierwszym razem dałam sobie spokój przy drugim odcinku. Nieścisłości scenariusza i infantylność bohaterów mnie powaliła. Ale nic to. W nocy leciały następne odcinki, spać się nie chciało, nic innego nie było. Myślę sobie - spróbuję, może źle go oceniłam za pierwszym razem. No i zaczęło się. Oczywiście, stereotypowo szef (a jakże- czarny) kompletny idiota zatajający przed trójką prowadzących śledztwo jakieś szczegóły. Po co i dlaczego? Następnie źli ludzie porywają Westona i zamiast wysłać za nim całą grupę policjantów, na odsiecz leci dwójka (!) Hardy i Parker. Ciemna noc, dookoła cisza, pustostany. Hardy odnajduje Westona i strzela do grupy. A co w tym czasie robi Parker? No nie wiem. Szuka czegoś, ogłuchła i nie słyszy strzelaniny, bo zamiast lecieć z odsieczą łazi gdzieś w przeciwnym kierunku i oczywiście ci co przeżyli strzelanie Hardego zwiewają. Nie no, dałam sobie spokój.